Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
-
Matthew Dear Bunny
(22 listopada 2018)Ło matko, co tu się wyprawia. Dawno nie słyszałem płyty będącej aż takim stylistycznym burdelem. Dear udowodnił kilkukrotnie, że potrafi pokazać co nieco w różnorakich gatunkach, w szczególności tych klubowych, umiejętnie dostosowując swoje możliwości do podjętych konwencji, ale tutaj... Indie, alternatywa, posiadanie człowieka po części odpowiedzialnego za Protomartyr, głos, jak Bowie, i wszystko na nic, gdy w "Echos" Matthew sięga po najlepsze wzorce harmoniczne, czerpiąc je garściami z polskiego potransformacyjnego punka – gratuluję tego basu. I ja mogę dziarsko znieść tę ogólną cukierkowość, konstrukcyjne prostactwo, a także niezdecydowanie płyty tkwiącej w stylistycznym kąśliwym miszmaszu, ale gdy absolutnie każdy moment albumu przepełniony jest przestrzelonymi przeszkadzajkami i niewnoszącymi nic, irytującymi efektami specjalnymi, to nie mogę pozwolić sobie na to, aby was przed tym albumem nie ostrzec. Jak ktoś ma Bunny tutaj bronić (gratuluję dziwacznego fetyszu), nie ma problemu, proszę bardzo. Ma płyta swoje fragmenty to prawda, ale jeśli jesteś w stanie wytłumaczyć mi, co autor miał na myśli w 4 minucie i 20 sekundzie pierwszego utworu, to może faktycznie dam Dearowi drugą szansę. Na razie do Bunny czuję tylko i wyłącznie silną antypatię. −M.Kołaczyk