Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
-
Charlotte Gainsbourg Rest
(28 listopada 2017)Jestem wielkim fanem talentu Charlotte Gainsbourg, naprawdę, z tym, że chodzi tu o talent aktorski. Muzycznymi dokonaniami francusko-brytyjskiej artystki zainteresowałem się właściwie głównie "za nazwisko", ale jak dotychczas nic dobrego z tego nie wynikło. Do tej pory, oprócz kilku ciekawszych strzałów z IRM, za które współodpowiedzialny był Beck, Charlotte raczej mocno przynudzała, czasem z marnym skutkiem biorąc się za reinterpretację takich evergreenów. Jej przepisem na sukces wydaje się zapraszanie do współpracy topowych producentów, którzy biorą na siebie pisanie kawałków, a następnie dogrywanie do nich partii wokalnych. W przypadku Rest kompozycjami wspomaga wokalistkę głównie SebastiAn, ale swoje trzy grosze dorzucają też między innymi Paul McCartney, Guy-Manuel de Homem-Christo czy Connan Mockasin. Ta, wydawałoby się, obiecująca reprezentacja, w praktyce niestety nie dostarcza niczego godnego uwagi. Macca skrobnął dość monotonny jam, Daft Punkowy numer usypia na całym materiale chyba najmocniej, a obecność Mockasina jest (poza ksywką w kreditsach) zupełnie niezauważalna. Parę numerów da się tu jednak lubić. Highlightem wydaje się zamykający album "Les Oxalis", brzmiący jak fikcyjna współpraca Saint Etienne i Stereolab. Nie zawodzi również singlowy "Deadly Valentine", a pod indeksem piątym, w eleganckim "I'm a Lie", przynajmniej na moje ucho, Piazzola się lekko wkrada w pochodzie akordów. To wciąż trochę za mało na porcysowy kciuk w górę, ale pewien progres wydaje się niezaprzeczalny. –S.Kuczok