Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
-
Y - Krótka Piłka
-
YG Still Brazy
(31 sierpnia 2016)Kryminalne przeoczenie My Krazy Life w update’ach portalu na szczęście udało nam się odpokutować w płytowym topie mijającej dekady, natomiast Still Brazy – choć nieco spóźniony – oficjalnie propsuję na bieżąco. YG na swoim drugim albumie kontynuuje wątki west-coastowe, lepiąc przejmujące narracje ("Who Shot Me?"), zapodając kozackie, niezwykle chwytliwe refreny ("Don’t Come To LA") czy składając dość oczywiste hołdy dla klasyki gatunku ("Twist My Fingaz"). Lirycznie raper zwinnie lawiruje między imprezowaniem, gangsterką a twórczością społecznie zaangażowaną, a z dzierżeniem produkcyjnej pałeczki pod nieobecność Mustarda z świetnie radzi sobie DJ Swish, autor większości podkładów – choćby wspomniany "Don’t Come To LA" czy kanciasty "Bool, Balm & Bollective" miotą pod tym względem. Nie ma co zresztą strzępić ryja: lepszy G-Funk dała w tym roku tylko Kamaiyah, notabene również obecna na Still Brazy w kawałku z Drakiem ("Why You Always Hatin?"). –W.Chełmecki
-
Yumi Zouma "Keep It Close To Me"
(21 kwietnia 2016)Skręt w stronę bardziej tanecznych klimatów Yumi Zouma zasygnalizowali już na swojej drugiej EP-ce, w utworze "Alena", a "Keep It Close To Me" potwierdza ten kierunek. Nowy utwór zespołu przypomina mi trochę muzykę duetu Sobcek, a trochę kawałki Sakanaction, gdyby odrobinę wyczyścić je ze stadionowości, bo akurat znak rozpoznawczy w postaci wszechobecnego eteryzmu pozostaje nietknięty. Brakuje mi tu jednak tej lekkości sklejania motywów i układania fajnych melodii, jaka charakteryzowała "The Brae", "Catastrophe" czy "Song For Zoe & Gwen", a będąc zupełnie szczerym, właściwie niewiele z nich pozostało. Nie o takie Yumi Zouma walczyłem, choć może to tylko mała obniżka formy. –W.Chełmecki
-
Years & Years "Shine"
(29 czerwca 2015)Years & Years są dość łatwym celem do hejtowania jako h&m-pop dla nastolatek, ale niespecjalnie wzbudzają we mnie jakieś negatywne uczucia. Nie wzbudzają jakichkolwiek, choć "King" to w miarę chwytliwy utwór. Ten, o którym piszę tę piłkę, jest w porządku, ale jak tylko się kończy, to nic z niego nie pamiętam. What's (not) to like. –K.Babacz
-
Young Thug Barter 6
(18 czerwca 2015)Podstawowy problem Young Thuga uwydatnia się na obszarze społecznym: ludzie z racji przylgniętej doń łatki ksera Wayne'a i Future'a nie do końca mają cierpliwość i nie potrafią traktować go jak pełnoprawnego rapera z tysiącem pomysłów na flow, ciekawymi ad-libami, uchem do hipnotyzujących podkładów i przede wszystkim bardzo odważnym, często wymykającym się przyjętym standardom zmysłem muzycznym. Stylówka Thuggera na pierwszy rzut oka może oczywiście przytłoczyć. Wydaje się aż nazbyt enigmatyczna, dziwaczna, średnio odnajdująca się całościowo w realiach współczesnego mainstreamowego rapu, ale wbrew pozorom, już po odpowiednim oswojeniu, potrafi uderzyć ze zdwojoną siłą. Gość przy pomocy zestawu autorskich narzędzi stylistycznych, takich jak autotune'owe zaśpiewy, zmasowana neosemantyzacja, skrzeki, krzyki, podbicia czy z drugiej strony umiejętne zarządzanie szeptem, kreuje równoległą, przećpaną rzeczywistość totalnie na swoich warunkach i albo się ją kupuje, albo nie. Mnie się podoba i warto przy tym dodać, że jeżeli już Barter 6 potrafił tak radykalnie podzielić odbiorców na kilka grup, to aż strach pomyśleć, co się w stanie po premierze zapowiedzianego jakiś czas temu Metro Thuggin'. –R.Marek
-
YOB Clearing The Path To Ascend
(22 października 2014)Mike Scheidt zbudował swoją karierę na klarownych pryncypiach. W muzyce Yob brak jakiejś brzmieniowej wolty, utwory przesuwają się w tempie glacieru, wyciskając ze sluge/ doom metalu całą jego zastygłą i medytacyjną esencję. Proste zasady. Mimo to, zespół, który zaczynał pod wyraźnym wpływem Sleep, sam cieszy się dziś estymą, jaką mogą się poszczycić może dwie, trzy inne ekipy. To wcale niejednoznaczny status legend z początków czasu, który mimowolnie uchwycił Tom Breihan ze Stereogum: "The band has been making music like this for a long time, and they’ve got six albums to their name — albums that I always kept in the mental >>that sounds cool, I’ll check that out<< file and then never got around to checking out". Cóż, lepiej sprawdź je sobie, kolego, bo przecież, choć nowa płyta to czołówka w rankingu wagi ciężkiej, to i tak nie ma startu do Elaborations Of Carbon i jego najntisowych wycieczek, gdzie Scheidt śpiewa miejscami jak Perry Farrell albo do monolitycznego Catharsis, który właściwie zdefiniował brzmienie grupy na lata. I teraz już nie wiem: czy muzyka Yob jest tak dobra, bo zespół gra według niezmiennego przepisu i dosyć ściśle się go trzyma, czy po prostu nadal utrwala na tym polu własne reguły gry. -W.Kowalski