SPECJALNE - Rubryka

Rekapitulacja roczna 2011: Muzyka polska

5 stycznia 2012



Rekapitulacja roczna 2011: Muzyka polska
autorzy: Kacper Bartosiak, Filip Kekusz, Łukasz Konatowicz, Łukasz Łachecki,Krzysztof Michalak, Wojciech Sawicki

To był bardzo dobry rok dla rodzimej muzyki, zapewne najlepszy od dawna. Jeśli jeszcze o tym nie wiecie, to przekonajcie się sami! Poniżej prezentujemy komentarze do polskich albumów, które najbardziej nas zaciekawiły w ciągu tych dwunastu miesięcy, a także listę trzydziestu najlepszych kawałków, wyselekcjonowanych i opisanych przez Wojtka Sawickiego i Kacpra Bartosiaka. Miłej lektury!

0311: The Experience
Członek warszawskiego kolektywu Underground Perception oddaje drobny, dwudziestominutowy hołd swojemu rodzinnemu miastu. Opis stolicy wpisuje się w działalność wytwórni: garażowe podkłady, sporo głębi i nawiązań do Scuby, czy innych post-dubstepowych producentów. O wiele bardziej kompleksowym opisem byłoby po prostu wymienienie nazwy wydawnictwa. –Filip Kekusz

Baaba Kulka: Baaba Kulka
Grupa bardzo zdolnych muzyków kojarzonych z zupełnie innymi klimatami interpretuje klasyki i nieklasyki Iron Maiden. Nurt myślowy gdzieś w pobliżu Kwadratowych i Profesjonalizmu – tj. sprawia dziwaczną frajdę, choć trudno nie oceniać przez pryzmat samego założenia i trudno uwierzyć w jakikolwiek ciąg dalszy. Wciąż warto. –Filip Kekusz

Bonson / Matek: Historia Po Pewnej Historii
Tak, to nierówny album. Tak, to album trochę niedoszlifowany, a popisy niektórych gości chciałoby się skwitować okrzykiem "ŁOJEZU". Nie rozumiem jednak tych, którzy Historię Po Pewnej Historii nazywają kontrowersyjną. Kontrowersyjne to są "dubstepowe" próby Pezeta, kontrowersyjne było odkrywanie d'n'b przez Mesa w 2011 roku, od biedy za kontrowersyjne można uznać wersy Fokusa u Dody. A w tym przypadku absolutnie nie ma o co się kłócić – kilka z numerów na tej płycie to porywające popisy znakomitego technicznie i wrażliwego rapera, płynącego po świeżutkich bitach. Kropka. Internetowi "specjaliści" piszą, że to hip-hop dla gimbusów. Ja napiszę: to hip-hop dla fanów Drake'a czy Franka Oceana; dla przyglądających się poczynaniom Sokoła; dla słuchaczy Pezeta, których ten nie wkurza swoimi pomysłami, ale brakiem wyczucia w ich realizacji. I twardo będę propsował szczecinian oraz czekał na rozwój ich kariery, na razie delektując się np. 16 kawałkiem z listy na dole tej rekapitulacji. –Krzysztof Michalak

Brenda Walsh: Brenda Walsh
Trochę rozczarowanie. Po EP-ce z 2010 roku (jeszcze jako Funk Me Hard) i świetnym "Favorite Porn Site" z próby oczekiwania były ogromne. Many Faces Of Brenda Walsh to "tylko" przyzwoity funkujący eklektyzm, który co chwila trąci białością. Niełatwo wytropić inspiracje tej dwunastoosobowej warszawskiej zgrai i zadziwia ich lekkość w żonglowaniu konwencjami, ale to wciąż jest talent bardziej na poziomie pomysłu niż realizacji. Za wcześnie na zachwyty i pokłony, ale warto czekać na więcej.–Filip Kekusz

Cool Kids Of Death: Plan Ewakuacji
Pierwszym instrumentem, który słychać na ostatniej płycie CKOD jest gitara akustyczna. Haha! A macie fani! Kulki co prawda nie poszły drogą Siekiery, ale nagrały swój najbardziej delikatny i najbogatszy brzmieniowo album. Najbardziej ambitny i najbardziej popowy. W końcu dawno są po trzydziestce. Oprócz marimby i czystej produkcji mają też całkiem spoko materiał. Zaskakująco dobre. –Łukasz Konatowicz

Daktari: This Is The Last Song I Wrote About Jews, Volume 1
Zespół A przemyca do jazzu rockową, noise'ową energię. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Zespół B w swoim jazzie wygrywa klezmerskie melodie z odpowiednią dozą fantazji. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. A co, jeśli A i B to ta sama kapela? Tego jeszcze nie było! Daktari to właśnie taki zespół 2w1, więc nawet jeśli nie jesteście fanami awangardowych odjazdów Brötzmanna, neo-fusion spod znaku Contemporary Noise czy koszernych zajawek Cracow Klezmer Band, warto ich sprawdzić. Choćby z czystej ciekawości. –Krzysztof Michalak

Deam: Square Love (EP)
Jubileuszowe wydawnictwo w katalogu Concrete Cut stanowi bardzo udane podsumowanie mijającego roku dla tego stołecznego labelu. Strzeliste, pokręcone synthy stały się niejako domeną Deama i mało kto w tym kraju potrafi obecnie w obrębie stylistyki future garage tyle z nich wycisnąć. Cała reszta też jest tu dziarska, dlatego jeśli szukacie nadążania za współczesnymi trendami, to zajrzyjcie na jego EP-kę. –Kacper Bartosiak

Dziun: A.M.B.A
Druga z ubiegłorocznych produkcji Rafała Malickiego to propozycja spokojniejsza, uszyta dla nieco starszego słuchacza. Na tych świeżych, niezwykle różnorodnych podkładach, Dziun faktycznie chwilami brzmi jak druga Nosowska, z tym, że generalnie jest to repertuar zdecydowanie bliższy naszym ideałom sierpnia. Przyjemnie z tą starannie dopracowaną formą muzyczną współgrają intymne, proste teksty – nic tylko słuchać, mało było równie intrygujących płyt w polskim popie w ostatnich kilku latach. –Kacper Bartosiak

Echinacea: Echinacea
Na pewno warta odnotowania, choć raczej nudna płyta, pełna wytartych konceptów, nadętych poetyzmów i przyzwoitych wprawek na bitach. Nie do przesłuchania za jednym podejściem. Największy plus to atmosfera czy brzmienie przywołujące Stare Miasto, ale w 2011 roku to ciut mało. –Łukasz Łachecki

Emma Dax: Emma Dax
A cóż to za przyjemna electropopowa niespodzianka przyszła do nas pod koniec roku? Trzech znanych SKĄDINĄD muzyków wspólnymi siłami odkurza papsowy wigor i osadza go w mocno współczesnych realiach, a część odbiorców w szoku – ci, co długo nie srali przebąkują nawet o "powrocie hip-hopolo" (!!!). Ubolewam nad obeznaniem młodzieży w perełkach naszego 80sowego synthpopu, dlatego wspieram Emmę Dax w jej krucjacie. Nawet jeśli sam chwilami się zastanawiam, jak te piosenki brzmiałyby z kimś mniej "charakterystycznym" na wokalu. –Kacper Bartosiak

en2ak: Celestial Toyroom
Poza pierwszą płytą w katalogu U Know Me, ta jest chyba moją ulubioną. En2ak, połowa duetu Przaśnik, jedzie niby to w instrumentalny hip-hop – o czym świadczy lista gości i pomocników – a tak naprawdę w nieklasyfikowalne impresje na temat świata przyszłości czy innego inspirującego gówna. Porcastowy trop Michała, że to może być Nosaj Thing jak najbardziej trafny, tylko mniej nudzi, bo ma featuringi. –Filip Kekusz

Fisz Emade: Zwierzę Bez Nogi
Zostało trochę surowości Kim Nowak, cała idea z nagrywaniem na setkę, ale to jednak jest płyta klasycznie hip-hopowa. Cieszy szeroka obecność DJa Eproma, cieszą wycieczki Emadego w nieskalane cyckami rejony hip-hopu. Cieszy pewne uporządkowanie: wiem od początku do końca, czego słucham, bo zostajemy w – szerokich, ale jednak – ramach, bez brzmieniowego burdelu. Nietrudno się domyślić co (kto) jest najsłabszym ogniwem, ale przekonujących powodów do narzekań nie ma.–Filip Kekusz

Fokus: Prewersje
FokuSmok powrócił, pokazując swoje skille w pełnej krasie. Chociaż jego liryki skręcają czasem w rejony, które nie każdemu muszą przypaść do gustu, to Prewersji nie chce się przestać słuchać – ze względu na niekonwencjonalne bity Lukatricksa, pharrellową perełkę Magiery i Laski czy rześką produkcję Returnersów. Oby dobra forma Fokusa i fenomenalne wyczucie do podkładów z tej solówki przełożyły się na poziom przyszłorocznego albumu Pokahontaz. –Krzysztof Michalak

Galus: Futura
Galus celuje gdzieś między Endtroducing a Midtown 120 Blues, ale to jednak nie ten poziom. Rzeczywiście producent z Olecka ma ogromny talent do wykopywania fantastycznych sampli, ale raptem w dwóch trzecich wypadków to wystarczająco dużo, by utrzymać zainteresowanie słuchacza dłużej niż dwie minuty. Słowem – dzieje się świetnie, ale trochę mało. Plus za genialną okładkę, +20 do lansu za własny egzemplarz, skoro było raptem 300 sztuk. –Filip Kekusz

Galvin Paris: Anagramowe Sekwencje
Galvin, Galvin, coś Ty znowu nawywijał? Długo oczekiwany debiutancki longplay tego enigmatycznego twórcy zamiast spodziewanego epickiego rozpierdolu zasiewa "jedynie" kolejne ziarnka nadziei na to, że prędzej czy później doczekamy się jednak polskiego My Way. Tymczasem - nawet jeśli zawartość Anagramowych... w odniesieniu do ubiegłorocznej EP-ki jawi się jako coś mało odkrywczego - to wciąż tylko i aż solidny album gościa, o którym nadal nic nie wiadomo. Na ile to wystarczy do tego, by mieć o tej płycie dobre zdanie, odpowiedzcie sobie we własnych sumieniach - u mnie Galvin będzie miał zawsze wysoko zawieszoną poprzeczkę.–Kacper Bartosiak

Hera: Where My Complete Beloved Is
Tytuł najnowszego albumu Wacława Zimpla i spółki odsyła do bhaktyjskiego mistyka sprzed wieków, ale ich muzyka nadal opiera się na intensywnych wyładowaniach emocjonalnych, nieposkromionym transie i sonicznej otwartości kulturowej. Where My Complete Beloved Is to idealny pomysł na wieczór, jeśli chcecie odreagować męczący dzień, a nie macie ochoty na uładzoną, poptymistyczną energię neo-dance'u, ani nie zamierzacie się bratać z punkowymi gitarami. –Krzysztof Michalak

Iza Lach: Krzyk
W osobistych wykonaniach koncertowych bardziej do mnie przemawiają te kawałki niż na albumie, jak dla mnie to album słaboszóstkowy, ale nie będę wybrzydzał, bo przygarnięcie jej pod strzechy wokół Porcys może zaowocować korzyściami w osłuchaniu i przy odrobinie szczęścia czymś więcej niż płytką "sympatyczną".–Łukasz Łachecki

Jacaszek: Glimmer
Na RA przekonują, że to najbardziej przyjazna i najłatwiejsza w odbiorze z dotychczasowych płyt Jacaszka. I choć to na pozór nieco karkołomna teza, to faktem jest, że wydanie Glimmer w Ghostly International otwiera przed autorem Trenów zupełnie nowe spektrum możliwości. Ale nie tylko to się liczy – sama treść muzyczna tej płyty sprawia, że "swoje" znajdą na niej zarówno fani poprzednich płyt kompozytora, jak i wielbiciele współczesnej elektroniki zorientowani bardziej na noise i drony. –Kacper Bartosiak

Jimson: Ucieczka Z Wesołego Miasteczka (EP)
Jeden z kilku "niekoronowanych" polskiego podziemia powraca po dłuższej absencji na naprawdę świetnych bitach. Dwa podkłady od Me?Howa? rządzą jak mało co w 2011 w polskim rapie i trochę "kradną show" powracającemu weteranowi. Zresztą nie oszukujmy się – po samym Jimsonie słychać tę przerwę, ale nawet mimo tego jest w stanie wyrzucić z siebie parę mocnych linijek i udowodnić, że wciąż jeszcze o coś mu chodzi. Ja mam tylko jedno marzenie – jeśli faktycznie to ma być powrót, to niech odbędzie się na przysłowiowej "pełnej kurwie", z totalnym zaangażowaniem, tak jak to miało miejsce w czasach GWPI. –Kacper Bartosiak

Kaseciarz: Surfin' Małopolska
Album Maćka "Kaseciarza" Nowackiego narobił pod koniec 2011 małego zamieszania w polskim niezależnym internecie. Muzyka na Surfin' Małopolska to surf rock w wersji super lo-fi. Brzmi tak niechlujnie jakby głośniki porastały pleśnią przy odtwarzaniu. Ale riffy Nowackiego nie pozostawiają wątpliwości, że nie traktuje gatunku ironicznie i kocha tę formę. Pod koniec za to wszystko staje się cięższe i (jeszcze) bardziej przepalone. –Łukasz Konatowicz

Kirk: Msza Święta w Brąswałdzie
Nie wiem, co za wino spożywano podczas tej mszy, ale ksiądz zwariował i zaczął nadawać po aramejsku, a ministranci do "Abba, Ojcze" zapodali bregdensa (taniec na głowie, jak ktoś nie wie). Podobno organistę wyręczył taki zespół Kirk – sprawdźcie lepiej co to za jedni, bo plotki mówią, że po ich występie spora część staruszek wypisała się z kółka różańcowego. –Kacper Bartosiak

Kobiety: Mutanty
W przeciwieństwie do bab, nowe Kobiety wcale nie są "jakieś inne", ale cały ambaras polega na tym, że wcale inne być nie muszą, by wciąż "robić słuchaczom dobrze". Grzegorz Nawrocki i spółka wciąż potrafią zarzucić melodią, która tygodniami nie wypadnie wam z głów i chociaż nie wiem, czy są w tym zestawie SZLAGIERY na miarę "Marcello" czy "Doskonale Tracę Czas" (historia rozsądzi), to materiału do repeatu zdecydowanie nie brakuje. –Kacper Bartosiak

Leszek Możdżer: Komeda
No, to musiało się kiedyś stać. Wrażliwość kompozytorska Komedy pasuje do Możdżera jak ulał, ten zaś potrafi nadać ogranym już nieco motywom klasyka nowego, wyrazistego sznytu. Nietuzinkowe wyczucie melodii, a przede wszystkim doskonałe zrozumienie emocji – to decyduje o sile interpretacji Możdżera. Możecie kupić ten album mamie na urodziny, ale i tak będziecie go podkradali z jej regału, bo to prawdopodobnie najbardziej cool (a może nawet jazzy) projekt komedowski od czasu Litanii Tomasza Stańki. –Krzysztof Michalak

Łona: Cztery I Pół
Czytałem, że dla niektórych to płyta pokoleniowa. No cóż, jestem nieco młodszy, choć mam już tę dojrzałą tendencję do tego, by cenić produkty z dobrą metką, wyglądające z daleka na solidne, ale raczej za dłużej niż sezon po Cztery I Pół nie sięgnę. Ta płyta jest trochę jak biografia Danuty Wałęsy, znam 30 osób które nie przesłuchają jej z radością albo w ogóle jej nie przesłuchają, ale jako prezent sprawdziłaby się świetnie. Jest nominacja do Paszportu, bo nie sprawdzałem? –Łukasz Łachecki

Marcelina: Marcelina
Proszę, nie spychajcie Marceliny na siłę do drugiej ligi, nie topcie jej w morzu bezsensownych porównań. Każda piosenka z jej debiutu woła zdecydowanie (chociaż zarazem subtelnie i z klasą) o prawo do własnej, odrębnej tożsamości. Każda wzrusza niepowtarzalną wrażliwością i czaruje eleganckim urokiem niewinności. Śledząc nasze ubiegłoroczne update'y można było odnieść wrażenie, że ten dziewczęcy pop niezbyt nas zainteresował, ale to nieprawda. Marcelina ma wśród nas kilku oddanych fanów, a brak odpowiedniej ilości tekstów o jej talencie to jedna z naszych nielicznych wpadek AD 2011. –Krzysztof Michalak

Marina: Hardbeat
Długo oczekiwany solowy debiut młodej piosenkarki nie tylko sprostał większości oczekiwań, ale momentami ze sporym zapasem nawet je przeskoczył. Wszystko za sprawą brzmieniowego eklektyzmu – Hardbeat oferuje zarówno delikatne kawałki o kruchym, teen-popowym wręcz vibie, jak i potężne imprezowe bangery, których nie powstydziłaby się większość gwiazd współczesnego electro. Mimo tego stylistycznego rozstrzału wszystko spaja się za sprawą producenckiego wyczucia i charyzmy Mariny, która z Rafałem Malickim u boku w idealnym świecie spokojnie mogłaby rzucić rękawice wszystkim głównym rozgrywającym mainstreamowego popu. –Kacper Bartosiak

Microexpressions: Lie In Wait (EP)
Kompletna masakra i jedna z gitarowych (powiedzmy) płyt roku. Bardzo pochwalam trzymanie się formatu EP. To będzie na luzie zespół fajniejszy od Ścianki kiedyś.–Łukasz Łachecki

Muzyka Końca Lata: PKP Anielina
Muzyka Końca Lata niektórych nieskończenie irytuje. Napotkałem już takie porównania jak Happysad, Rotary i poezja śpiewana. Ale zapomnijcie o tym wszystkim – PKP Anielina przypomina przede wszystkim o Skaldach. Z całą ich naiwnością i śmiesznością. Bartosz Chmielewski przez niewinną estetykę bigbitowych tekstów autorów takich jak Leszek Aleksander Moczulski filtruje doświadczenia dzisiejszego młodego dorosłego. Zresztą jego "pójście do chaty" musi dla młodzieży brzmieć równie retro co "Z Kopyta Kulig Rwie". Na poziomie muzycznym są to Skaldowie pożyczający z amerykańskiego indie zamiast z góralszczyzny. A przy okazji – krakowscy nestorzy chyba nie nagrywali takich równych płyt. –Łukasz Konatowicz

Napszykłat: Kultur Shock
Z pomocą Kultur Shock wyrósł Napszykłat na jedną z najciekawszych załóg hip-hopowych w kraju i to wcale nie jest jakieś wielkie zaskoczenie. W ich muzyce zawsze było zdrowe pojebaństwo i silne ciągoty do niesłuchalności, ale teraz wymaszerowali z tym arsenałem w stylistyczne regiony, których ich koledzy najczęściej unikają. NP rozpięli się między Restiform Bodies, Harmonic 313, Dalekiem i jakimś, nie przymierzając, Disco Inferno. A to tylko wartości skrajne. Jazda obowiązkowa. –Filip Kekusz

Nerwowe Wakacje: Polish Rock
Tyle już o tej płycie napisano (i jeszcze zostanie napisane przy okazji naszej listy roku?), że nie chcę was zanudzać. Znacie historię – gitarzysta znany z anglojęzycznych kawałków zakłada nowy zespół, śpiewa po polsku, promuje polską tradycję, startuje z nowym labelem o nazwie Wytwórnia Krajowa. Album nie zawiera najsłynniejszej piosenki projektu. –Łukasz Konatowicz

Niwea: 02
Tempo nagrania i wydania follow-upu jest dowodem na to jak łatwo jest konstruować taką muzykę. Podtrzymam opinię sprzed roku, że debiut niósł ze sobą pokraczną niepełnosprawną świeżość, tak drugi album pokazuje, że nic już z Niwei nie będzie. Jest tak samo, a w kwestii podkładów, z ładnym wyjątkiem w postaci "Jem Kamienie", trochę gorzej. I chyba jednak trochę szkoda. –Filip Kekusz

Nosowska 8
Nosowska jest już zdecydowanie bardziej artystką ze świata Paszportów Polityk i Fryderyków niż ze sfery zainteresowań tego serwisu. 8 naturalnie zarządziło w mediach i naturalnie daleko jej do najlepszych dokonań artystki. Ale pewnych rzeczy nie można temu albumowi odmówić. Głównie tego, że bardzo dobrze brzmi. Zimna i ciemna powierzchnia dźwiękowa, którą wygenerowali Marcinowie Bors i Macuk bardzo pomaga kompozycjom tego drugiego. Same te kompozycje nie powalają, ale zdarzają się bardzo dobre momenty jak zamykające "O Lesie".–Łukasz Konatowicz

Okoliczny Element: Schody Donikąd
Wszyscy jękneli z zawodu gdy okazało się, że Szufla nie zagościł w 30 featach lub jako stały członek, osobiście też zrobiło mi się trochę przykro, że goście, których najsłynniejszym kawałkiem pozostaje toto, nagrali jakby swoją Muzykę Poważną. Dawno nie słyszany Urbek (wielki prozaik) dorzucił bit, Mej jak zwykle na poziomie, Ninja jak Numer Raz. Czekam na debiut w Step Records. –Łukasz Łachecki

Organizm: Koniec, Początek, Powidok
Koniec, Początek, Powidok, drugi albumów w katalogach zarówno Organizmu, jak i Wytwórni Krajowej, to oczywiście album po polsku. Teksty odgrywają na nim bardzo ważną rolę, ładnie korespondując z muzyką – zmysłową, ale neurotyczną i sprawiającą wrażenie niedostępnej. W kompozycjach też można doszukiwać się polskich odwołań (do Variete, Republiki, może nawet Siekiery), ale panowie nie bawią się w kreowanie sentymentalnych pocztówek – oni grają po swojemu, nadając nowego wyrazu stylowi sprzed dekad. I za to im chwała! –Krzysztof Michalak

Piętnastka: Dalia
Nie wiem o co chodzi z wydawaniem takich nagrań, 150 egzemplarzy wyłącznie na kasetach to raczej amatorskie próby licealistów powinny osiągać. Zresztą, kto wie o co tu chodzi. Dalia to jakiś ośmiobitowy pre-Twoism na styku z pre-Fridge'em. Wciągające minimalistyczne instrumentale, których nikt nigdy nie usłyszy. Nawet jak patrzę na zdjęcie tej kasety to mam jakieś dreszcze. –Filip Kekusz

Plum: Hoax
Długo myślałem i chyba nie przyjdzie mi do głowy nic lepszego niż porównanie użyte przez red. Kekusza w recenzji. Tak, Hoax to rzeczywiście walec, który konsekwentnie miażdży wszystko, co spotka na swojej drodze. Nie uciekniecie – prędzej czy później każdego z nas dopadnie siła tych brutalnych riffów. A jeśli w jakiś sposób umknięcie przed tą nie biorącą jeńców machiną, to koniec końców i tak dopadnie was "Bestia". –Kacper Bartosiak

Profesjonalizm: Chopin Chopin Chopin
To, że Profesjonalizm mnie nudzi równoważę sobie tym, że nie śmieszą mnie Kwadratowi. Yin i Yang. –Łukasz Łachecki

Psychocukier: Królestwo
Bezczelni rockerzy z Łodzi w końcu wypuścili zupełnie udany materiał! Co w pewnym stopniu rekompensuje zakończenie działalności ich bardzo zabawnego bloga (Co, was nie bawił?). Sasza Tomaszewski śpiewa teraz wyłącznie po polsku i brzmi dużo lepiej. Muzyka na Królestwie w zupełności odzwierciedla jego dekadenckie wizje. Trio stworzyło najbardziej chropowaty, surowy, hipnotyzujący i wzbudzający największy niepokój post-punk w karierze. Porównania do Apteki i Fall jak najbardziej uzasadnione. –Łukasz Konatowicz

Ramona Rey: 3
Ramona Rey wymienia Andy'ego Stotta w gronie 3 płyt roku, z drugiej strony wydaje się, że ten duet żyje trochę pod jakimś szklanym kloszem własnych wyobrażeń na temat świata, który mi osobiście wydaje się mało prawdziwy (wywiad). I płyta wygląda na rejestrację takiego stanu rzeczy, ze wszystkimi konsekwencjami. Jeszcze więcej minimalu, odsączonego z Timbalandowego basu, mniej konkretu, więcej teł i fajnych, kompletnie nieradiowych bitów, ale jak dla mnie wciąż trochę za mało na poziom, jaki zapowiadało choćby "Wyostrz". –Łukasz Łachecki

Rasmentalism: Hotel Trzygwiazdkowy
Album Rasa i Menta zaraz po premierze wywołał we mnie sporo sprzecznych emocji. Z perspektywy czasu mogę jednak spokojnie stwierdzić, że znalazło się na nim kilka bardzo sympatycznych kawałków, do których miło mi wracać. Przede wszystkim "Odwiedzamy Tichuanę" – cudownie słodko-kwaśny, energiczny hymn lata, ale też singlowy "Delorean" czy jednak poruszające "Kilkaset Kul Od Domu". Piona za energię i poszukiwania, nawet jeśli nie zawsze przekonujące. –Krzysztof Michalak

Renton: Niech Wszystko Staje Się Lepsze
Kolejni polscy niezależni, którzy w zeszłym roku zaczęli śpiewać po polsku. W tym wypadku może nie była to najlepsza decyzja – liryki Marka Karwowskiego nie wznoszą się ponad poziom "wypuszczam słowa z kłębami dymu / a ta linijka tylko do rymu". Ale jakie spoko są te kawałki! Renton ciągle gra mało ambitny i bezpretensjonalny post-nowofalowy rock, który nie ma raczej pola do rozwoju. Skoro słucham ich bez zmęczenia i irytacji, to coś muszą robić dobrze. Inteligentnie wymyślone, słodkie przeboje dla uczennic. –Łukasz Konatowicz

Sokół i Marysia Starosta: Czysta Brudna Prawda
Laik ostatnio nawinął że kiedyś "Pezet dawał taki hip hop, że go czuły wasze matki rodząc po was łożysko" i że "Gural robi gówno i dziś niestety dosłownie, każdy kto celuje w dzieci gównem ma kurwa problem". Może i tak, ale polski rapowy mainstream jest dziś mało irytujący jak rzadko kiedy, Pezet czy Gural są lepszymi raperami od Laika, a odnoszący sukcesy biznesmen Sokół nagrał płytę, która skrócona do połowy mogłaby wskoczyć do czołówki polskich rapowych albumów w ogóle.–Łukasz Łachecki

Starszy Brat: Bity, Rymy, Weekend
Trochę mnie załamało że tak wielu ludzi nadal czeka na Brudne Serca, zwłaszcza po tej płycie: solidnej, zupełnie bez spiny, nagranej w parę dni, z trzema bardzo podobnymi do siebie MC. Dowodzi to, że nagrana bez spiny płyta Brudnych Serc mogłaby być po prostu "spoko", a to się chyba niektórym w głowie nie mieści. –Łukasz Łachecki

Te-Tris: LOT 2011
Powiedzieć, że Tet jest jednym z najlepszych technicznie polskich raperów, to jak stwierdzić, że zimą jest zimno, a latem ciepło. Ziom ma nie tylko bożą iskrę, ale też doskonały słuch i wyczucie, dzięki którym może pożyczać patenty od innych najlepszych, nie tracąc przy tym swojej wyrazistości. W pewnym momencie od młodych zdolnych zaczyna się jednak wymagać dopracowanych kawałków, na wyróżniających się bitach. LOT 2011 poniekąd spełnia te oczekiwania, choć wszyscy dobrze wiemy, że mogłoby być trochę lepiej. Tym niemniej hip-hopowa pozycja obowiązkowa na liście ubiegłorocznych albumów z naszego kraju. –Krzysztof Michalak

Ten Typ Mes: Kandydaci Na Szaleńców
Niewiele się zmieniło od czasów recenzji, co więcej ta płyta stale zyskuje i pozostaje najlepszym albumem Mesa, a to moim zdaniem mówi samo za siebie, i nawet flopy można przeżyć.–Łukasz Łachecki

Tin Pan Alley: All Hail The Omnipotent Universe!
Bydgosko-toruński zespół zakończył krótką karierę jedną z najbardziej relaksujących płyt roku. Niezmiennie amerykanofilscy, tym razem zabrzmieli jak Sea & Cake i Yo La Tengo z ich kojącymi i ciepłymi piosenkami. Więcej tu niż na debiucie kontemplacji i operowania teksturą ("The Air Of Room"), mniej bezpośrednich piosenek. Bardzo dobry chillout dla slackerów. –Łukasz Konatowicz

Tomasz Andersen: Wbrew Wskazówkom
Wrocławianie miłują się w zakrojonych na szeroką skalę konceptach. Rok temu pisałem w rekapitulacji o Igorze Pudło, który przeniósł swoich słuchaczy do wojennego Breslau, natomiast były MC Sfondu Sqnksa wybiegł niedawno w przyszłość. Wbrew Wskazówkom to futurystyczna historia o niepokornym raperze, wciągniętym w filmową intrygę, która jest okraszona grubymi pieniędzmi, lewymi interesami, pięknymi kobietami i... całą masą osobliwości rodem z Philipa K. Dicka. Wszystko na gęstych, hipnotyzujących fakturach podkładów, które przypominają trochę, jak fajne było Przez Ścianę Roszji i Lu. Jeśli inteligencki hip-hop, to tylko taki! –Krzysztof Michalak

Twilite: Quiet Giant
Gitarowy duet konsekwentnie podąża ścieżką obraną na swoim debiucie. Przy okazji ubiegłorocznego albumu trudno nie docenić roli Piotra Maciejewskiego, który jako producent efektywnie odcisnął na nim swoje piętno. W temacie akustycznych smętów z półki singer-songwriter to chyba najlepsze, co Polska miała w tym roku do zaoferowania. –Kacper Bartosiak

VNM: Da Nekst Best
Jezu, to było tak dawno, ale z pamięci: tragiczny bit 600V do "Flaj" (zerowy kawałek), Pezet "napierdalający pancze nawet kurwa przy harfie" (LOL) i gospodarz czasem nudzący pięćdziesięciokrotnie złożonymi, ale jednak będący klasą dla siebie. Czekam na drugi legal, skrócony do 10 tracków i bardziej spójny (na Da Nekst pojawia się około 10 producentów), lepszy bitowo. –Łukasz Łachecki

Warszafski Deszcz: PraWFDepowiedziafszy
Tylko dwa lata odstępu między płytami WFD? Czyżby powrócili na dobre? Oczywiście nie ma chwili, żeby Tede czegoś nie nagrał, ale zeszłoroczny album z Numerem Raz brzmi ożywczo. Duet poświęca niemal całą płytę na wspominanie początków działalności, znajomych i używanego sprzętu. Dzięki temu dostaliśmy np. świetny singiel "Gdzie Tamte Dziewczyny?". A to nie wszystko, przynajmniej pierwsza połowa jest w całości zupełnie mocna, a chemia między typami robi wrażenie do samego końca. –Łukasz Konatowicz

Wojtek Mazolewski Quintet: Smells Like Tape Spirit
Nie, to nie jest kolejny album nu jazzowy lidera Pink Freud. Smells Like Tape Spirit to uwspółcześniony, postmodernistyczny retro-jazz, w którym klimat zadymionych, swingujących kawiarni miesza się z post-bopem, quasi-popową wrażliwością i filuternym eksperymentem, a yassowa zadziorność przekomarza się z klasycznym, analogowym brzmieniem. Urokliwe. –Krzysztof Michalak

Zeus: Zeus jak mogłeś?
Zeus prowokował w tym roku jak mało kto w rap-grze. A to wizerunkiem, na który internetowa brać hip-hopowców zareagowała szyderczymi komentarzami o emo-raperze, a to singlem, na który ci sami ludzie zareagowali tymi samymi, szyderczymi komentarzami. Tymczasem cały album to gorzko-wesoła, bezpretensjonalna, przyjemnie bujająca muzyka z rześkim rapem i zabawnymi tekstami, które miejscami mogą przypominać choćby Afrojaksa (tego starego, zgryźliwego i sfrustrowanego). Zeus, jak mogłeś tak się z nami bawić? –Krzysztof Michalak

***
30 Rebeka, ''Roksana (b szczesny remix)''
Wprawne, twardo stąpające nu-disco pociągnięte dark italo.–Wojciech Sawicki

29 Charis & Agnieszka Czyż, ''Unless''
Gdybym układał plejlistę do Eski, to delegowałbym bez krępacji. Małe, dresiarskie szczęścia.–Wojciech Sawicki

28 Ania Rusowicz, ''Ślepa Miłość''
Sprawnie zaaranżowanie i na swój sposób wzruszające odwołanie do big beatowych tradycji. Puśćcie rodzicom.–Kacper Bartosiak

27 Karolina Baszak, ''Break The Habit''
Przyjemnie niedzisiejszy dziewczęcy pop, który mimo upływu paru miesięcy stale kojarzy mi się z Natalie Imbruglią.–Kacper Bartosiak

26 Chmara Winter, ''Powidlo''
Trudne do jednoznacznego zaklasyfikowania, elektroniczne granie o baardzo zwodniczym tytule. –Kacper Bartosiak

25 Space Searchers, ''Midnight Madnesss''
French touch tuż po brytyjskim praniu mózgu. Ripituje.–Wojciech Sawicki

24 MNSL, ''You Were, Horizon''
Podskórnie przebojowy, przestrzenny footwork po polsku. Zostawiam napiwek.–Wojciech Sawicki

23 Koe, ''Sweetheart''
Zaraźliwie przebojowy zapychacz parkietów na disco-house’owych melanżach.–Kacper Bartosiak

22 Marcelina, ''Tatku''
Wzruszająca, odsyłająca do dokonań młodej Brodki kołysanka. Proszę o neospazminę.–Wojciech Sawicki

21 Lower Entrance, ''Back Entrance''
Jak goście z U Know Me dowalą konkretem, to wiadomo – nie ma za bardzo czego zbierać. –Kacper Bartosiak

20 Ailo, ''Serce''
Nu-soulowy powab wyściubiający nos zza masywnych, zurbanizowanych rusztowań. Z chęcią wybiegnę na spotkanie z debiutem.–Wojciech Sawicki

19 Muchy, ''Nie Przeszkadzaj Mi, Bo Tańczę''
Jeśli oczekiwaliście od Much już tylko śmiesznych mp3, to jeszcze nie teraz. Nie przeszkadzajcie mi, bo słucham.–Wojciech Sawicki

18 Electro Khaki, ''Up Up''
Pieszak z FF kręci house'owe bączki w poczekalni. Maurice Fulton by się nie powstydził.–Wojciech Sawicki

17 Phantom, ''Arctic''
Jeśli uznać, że ten kawałek to faktycznie polska odpowiedź na ''Wut'', to serce rośnie. Jeśli uznać inaczej, to też rośnie. –Kacper Bartosiak

16 Bonson / Matek, ''Przyszedłem Sam''
Jak wrzucasz jednego z najbardziej błyskotliwych MCs młodego pokolenia na tak niepokojący bit, to licz się z tym, że może wyjść grubo.–Kacper Bartosiak

15 Kamp!, ''Cairo''
Kolejny wystrzałowy, niknący w nawale konfetti przystanek na drodze ku wyczekiwanemu longplejowi.–Wojciech Sawicki

14 Ten Typ Mes, ''Otwarcie''
Nie wiem, czy to jest właśnie to, co nazywam wejściem z buta, ale niewątpliwie mamy tu do czynienia z otwarciem dużej klasy.–Kacper Bartosiak

13 Marina, ''Electric Bass''
Electropopie całego świata! Szykuj dupę, zbliża się delegacja z Polski! –Kacper Bartosiak

12 Dziun, ''Razem''
Obdarzony świetną zwrotką highlight z debiutu Magdy Malickiej. Nosowska może pakować manatki. –Wojciech Sawicki

11 Hau_mikael, ''Gdyby Nie Ty''
Radzę nie zapominać o tym rasowo ciętym r&b. Niewiele mieliśmy w tych okolicach lepszych rzeczy w ostatniej dekadzie, jeśli w ogóle jakieś.–Kacper Bartosiak

10 Edyta Bartosiewicz, ''Witaj W Moim Świecie''
Tak niedzisiejsze, że aż świeże. Efektowne wyjście z cienia, tylko gdzie ta płyta? –Wojciech Sawicki

09 KDMS, ''Tonight''
Z każdym kolejnym singlem coraz więcej spodziewamy się po wspólnym longplayu Maksa Skiby i Kathy Diamond, a ''Tonight'' jak najbardziej wpisuje się w ten trend.–Kacper Bartosiak

08 Emma Dax, ''Noce I Dni''
Duże Pe zapodaje na papsowym, niekłaniającym się chillwave'owym herosom bicie. Kupuję bez mrugnięcia okiem.–Wojciech Sawicki

07 Ramona Rey, ''Wyo-s-t-rz''
Dwójka artystów stojąca za tym projektem gra wprawdzie w innej lidze, ale kawałkami takimi jak ''Wyo-s-t-rz'' dopuszcza do niej mnóstwo dodatkowych widzów.–Kacper Bartosiak

06 Last Blush, ''Surrounding Feelings''
Roisin Murphy powoli zbiera się do powrotu, więc lepiej jej tego nie puszczajcie, bo jeszcze zmieni zdanie i zabarykaduje się w piwnicy. Ale wy możecie słuchać do woli.–Wojciech Sawicki

05 Nerwowe Wakacje, ''Uciekaj Stąd, Mała''
Dlaczego z tak dobrej i równej płyty nominowaliśmy akurat ten numer? Odpowiedzi szukajcie głównie w mostku. Ktoś młodszy ode mnie mógłby skomentować to tak: "<333" i wiele by się nie pomylił.–Kacper Bartosiak

04 Crab Invasion, ''Margin Of Order''
Partridge'owska przebojowość spółkująca z pokomplikowaniem godnym Genesis, nic tylko czekać na inwazję. A już myślałem, że za stary jestem na gitary. –Wojciech Sawicki

03 Warszafski Deszcz, ''Gdzie Tamte Dziewczyny''
Jak Graniecki wraca do klejenia bitów, to nie ma chuja w świecie. Nostalgiczna przebieżka wokół trzepaka. –Wojciech Sawicki

02 Iza Lach, ''Futro''
Mówią, że jutro będzie futro, ja z kolei myślę, że drugiego takiego ''Futra'' to już nigdy nie będzie. –Wojciech Sawicki

01 Afro Kolektyw, ''Wiążę Sobie Krawat''
Numer jeden na ubiegłorocznej liście singli mojej czteroletniej siostry (powaga, zna nawet na pamięć cały tekst). Tylko ten, kto nagrywa takie piosenki, może spokojnie się wygrubasić.–Kacper Bartosiak

BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)