SPECJALNE - Rubryka

Rekapitulacja 2018: Pop

21 stycznia 2019

Zeszłoroczne perełki głównego nurtu (i pobocznych nurtów popu) łączy przede wszystkim formalna samowola. Propozycje gwiazd popu pokazują ewolucję koncepcji płyty długogrającej. Pokłosie życia Pabla i dominacji serwisów streamingowych widać w dziesiątkach albumów odchodzących od tradycyjnej spójności estetycznej na rzecz schizofrenicznego potoku pomysłów opowiedzianych luźną, mikstejpową gramatyką. O ile kiedyś ta gra miała jakieś zasady, tak teraz sprowadza się ona do chaotycznej, lecz szalenie interesującej wolnej amerykanki. –Łukasz Krajnik


Albumy:

The 1975: A Brief Inquiry Into Online Relationships

The 1975
A Brief Inquiry Into Online Relationships
[Polydor]

Etap cywilizacyjnego rozwoju, o którym twórcy lat 00s mówili w kategoriach futuryzmu, już dawno stał się powszedniością. Wszyscy pragniemy więc artystycznej manifestacji egzystencji w realiach nowej epoki. The 1975 zaspokaja tę potrzebę, niezwykle trafnie wyrażając nastroje rówieśników uwikłanych w instagramowo-tinderową Sodomę i Gomorę. I nawet jeśli nieco zbyt felietonowy charakter tego komentarza grozi dezaktualizacją, to kogo to obchodzi? Różnorodny kalejdoskop porządnie ugotowanych piosenek broni się nawet bez niezręcznej konieczności porównywania z dorobkiem Radiohead. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


 Ariana Grande: Sweetener

Ariana Grande
Sweetener
[Republic]

Fanem całego albumu nie jestem, ale nie zmienia to faktu, że regularnie wracałem sobie do paru singli. Swego czasu ripitowałem "R.E.M." i "everytime". Bardzo szanuję pharrellowskie produkcje, Max Martin też wrócił do formy, całkiem dobrze działa na mnie ta konserwatywna (już) przebojowość, ale jeśli mam ponarzekać, to napiszę tylko tyle: Ariano, mamy (mieliśmy) 2018 rok (udana płyta). –Jakub Bugdol

posłuchaj


Bad Gyal: Worldwide Angel

Bad Gyal
Worldwide Angel
[Puro Records/CANADA]

Debiutancki mixtape z 2016 sprawił, że przypomniałem sobie o Diplo, ale również z optymizmem zacząłem patrzeć w przyszłość fluorescencyjnego pop-trapu rozpalonego latynoską rytmiką. Dwa lata później, iberyjski dancehall okrasiła producencka elita (Jam City, El Guincho) specjalizująca się w testowaniu popowej odporności na eksperyment. No i cóż, Worldwide Angel potwierdziło, że południowa odnoga popu nie tylko przeżywa renesans, ale staje się (jest) jedną z bardziej kreatywnych sił przenikających mainstream. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Blood Orange: Negro Swan

Blood Orange
Negro Swan
[Domino]

Każdego wyznawcę Prince'a oraz produkcyjnej mgiełki lat osiemdziesiątych nazwę moim ziomkiem. Tym bardziej, jeśli umie wykorzystać wspomniane inspiracje, komponując malowniczy, tętniący życiem neo-soul XXI wieku. No mówię Wam. Lubię tego Deva tak bardzo, że nawet wybaczę mu zachłyśnięte Marvinem, socjologiczne filozofowanie łopatą. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


Cam MacLean: Wait For Love

Cam MacLean
Wait For Love
[Atelier Ciseaux]

Po Thomie Gilliesie przyszedł i czas na MacLeana. Wait For Love może nie dorównuje poziomem Dry Your Eyes, ale to wciąż zestaw znakomitych, wycyzelowanych sophisti numerów. Tak jak pisał Tomek: połówka Vesuvio Solo przywołuje echa Fagena, Rundgrena, Denisa Wilsona, tej bardziej soft-rockowej odnogi sophisti i ja w sumie nie mam większych wymagań, mi to wystarczy, poproszę więcej takich rzeczy. Szkoda tylko, że w nawale innych albumów takie obskurne perełki łatwo się zapomina. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Garden City Movement: Apollonia

Garden City Movement
Apollonia
[Night Time Stories]

Wciągające ćwiczenia (post)harmoniczne z pogranicza sophisti, synth-popu, elektroniki i ambientu. Apollonia przemknęła niezauważona, a przecież jest jednym z najciekawszych zeszłorocznych wydawnictw z tej niszy nisz. To muzyka idealna na letnie, duszne dni, które wypadałoby uczcić imprezową radością, ale zamiast tego stawia się na smutnawe, samotne odpływanie przy blanciku i celebrowanie ambientalnych misheardów w synth-popie. –Jakub Bugdol

posłuchaj


How To Dress Well: The Anteroom

How To Dress Well
The Anteroom
[Domino]

Cudowna kanibalizacja popowych struktur, najpierw nokautuje, a następnie spogląda z politowaniem na zamroczonego odbiorcę. Niby zbitka słowna "industrialny pop" smakuje jak anyżowy cukierek, a jednak emocjonalny turpizm How to Dress Well wygląda całkiem niebanalnie. Chłopak wygrał, bo znowu, tak jak na pseudo-witch-house’owym debiucie wyławia piękno z niechlujstwa rzężącego harmidru lo-fi. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


Julia Holter: Aviary

Julia Holter
Aviary
[Domino]

Wojtek słusznie wrzucił ten album w kategorię: "najlepsza płyta, której nie słuchałem". I ja też przyznaję, że ile razy nie wróciłbym do Aviary, z trudem jestem w stanie odtworzyć sobie później poszczególne utwory. Holter jest świetna w pisaniu piosenek, które chce się analizować, śledzić, jeśli tylko pasują do specyficznego rodzaju melancholii. Mogą być świetną pożywką intelektualno-emocjonalną i właśnie ta niemożliwość zapamiętania staje się wtedy ich największym atutem, a ja doskonale wiem, że niepamięć to czasem jedyny ratunek. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Kacey Musgraves: Golden Hour

Kacey Musgraves
Golden Hour
[MCA Nashville]

Nie zaliczam się do wielkich fanów tego albumu, ale głupio byłoby nie wspomnieć o nim tutaj. To wydawnictwo sporo namieszało w końcoworocznych podsumowaniach (pierwsze z brzegu, dwie stronki: Substance Only, Pitchfork; podobno redaktor Wycisło też bardzo ceni). Golden Hour to pop wyhodowany na gruncie country, bardzo mocno zakorzeniony w poprzedniej dekadzie, co może być zarzutem, ale piosenki bronią się swoją płynną, jakby zupełnie bezwysiłkową, konserwatywną smooth przebojowością, produkcyjnym perfekcjonizmem, no i – tutaj wreszcie słowa uznania – pięknym głosem Musgraves. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Kali Uchis: Isolation

Kali Uchis
Isolation
[Virgin EMI]

Latynoska bomba zegarowa zmiatająca z powierzchni Ziemi całą konkurencję. Isolation to idealny album popowy nie w sensie realizacyjnej perfekcji, a raczej dzięki pulsującej pasji, która wszelkie warsztatowe niedostatki zamienia w zalety. Sprawnie wykorzystane przepisy na chwytliwe melodie, zapraszają do tańca, a indywidualna charyzma Kali tuninguje znane schematy. Jest super. Chcę ryczeć, chcę krzyczeć, chcę śpiewać. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


 Matty: Déjàvu

Matty
Déjàvu (EP)
[Matty Unlimited]

Taak, już wspominaliśmy, że to porcyscore do potęgi n-tej. Może 10 lat temu taki album narobiłby więcej szumu, ale prog-pop to zawsze znakomity sposób na mądre spędzenie wolnego czasu. Jeśli do tego jeszcze rzuca się odniesieniami do Arthura Verocaia, skacze od elektroniki, przez krauty, indie pop, Bark Psychosis (od 3:16 w "I'll Gladly Place Myself Below You") po wilsonowskie harmonie, bawi w konstruowanie suit, to już w ogóle nie mam pytań. Chcecie podnieść swoją samoocenę i humorek? Pobawcie się w odnajdywanie tropów, może przekonacie się, jak pilnie czytaliście Porcys przez te wszystkie lata. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Nadine: Oh My

Nadine
Oh My
[Father/Daughter]

Bardzo mi się podoba, że Nadine tworzą muzykę nieco intelektualną, nieco indie popową i połączenie przedrostków (tak sobie bliskich i tak dalekich) sophisti/art tworzy tutaj ciekawą, subtelną sprzeczność kompozycyjno-estetyczną, nieoczywistą chwytliwość. Nikt zresztą nie ukrywa, że to bardziej poptymistyczny side-project Ava Luna. Art to tutaj specyficzna, nieuchwytna, balladowa teatralność, a sophisti to ciche, septymowe, klawiszowe pasaże. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Negative Gemini: Bad Baby

Negative Gemini
Bad Baby (EP)
[100% Electronica]

Najlepsze (obok Clantona) zeszłoroczne wydawnictwo 100% Electronica. Dla mnie Bad Baby to senna (być może i hauntologiczna) popowa wariacja na temat wokalnej uk-elektroniki, dzika, garażowo-drum'n'bassowa impreza karaoke na osiedlu domków jednorodzinnych, nagrana przypadkowo zza przydomowego ogródka (rodzice oczywiście wyjechali na weekend). French wzdycha, lamentuje nad utraconą miłością, manifestuje girl power, ale i okrasza to swoje karaoke wspaniałymi, nośnymi melodiami, które tu i ówdzie przybierają wręcz dream-popowe, shoegazowe ("Bad Baby") formy. Hipnotyzuje mnie ta chaotyczna przebojowość pięknie wzbogacona renesansem brytofilskiej elektroniki. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Ravyn Lenae: Crush

Ravyn Lenae
Crush (EP)
[Atlantic/Three Twenty Three]

Steve Lacy i Ravyn Lenae – duet, który mógłby skłaniać reckopisarzy do jakichś wielkich historycznych analogii w stylu: Leslie&Ventura. Wiadomo, nie przesadzajmy, ale Crush właściwie nie ma słabych momentów. Lacy nie ukrywa, że turbo-modernizm to nie jego działka, lubuje się raczej w gitarowych, minorowych odłamach soulu i funka, a Lenae okrasza to wszystko swoim nieortodoksyjnym podejściem do r'n'b wokalistyki. To granie dla fanów Kali Uchis, r'n'b z 00s (Teedra Moses, Amerie, Cassie, Lisa Shaw) i dla tych, których już troszkę męczy trapowe ukąszenie r'n'b. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Robyn: Honey

Robyn
Honey
[Konichiwa/Interscope]

Nie ma singli, nie ma refrenów, nie ma zwrotek. Czemu więc nie umiem wyrzucić Honey z pamięci? Czy to sprawa Szatana, czy przypadek, psze Pana? Odpowiedź jest banalnie prosta: Robyn jako jedna z nielicznych na tej liście porwała się na skonstruowanie pełnoprawnego, spójnego tematycznie i stylistycznie ALBUMU. Na własne życzenie stanęła w opozycji do statutu współczesnego popu. Czyn sam w sobie być może nie jest wyznacznikiem jakiejś wybitnej odwagi cywilnej, ale szacunek się należy. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


S4U: Heart 2 Say

S4U
Heart 2 Say
[Different]

Wielowątkowa burza zmysłów kolekcjonująca wszystkie zalety brytyjskiej sceny. Frywolny charakter krążka, doprawiony potencjałem występów gościnnych, znakomicie demonstruje ekspresywność wyspiarskiego brzmienia. Jak wychodząc z liryzmu wielkomiejskiego r&b przejść w rejony progresywnego UK bassu i potem z powrotem wjechać na wstecznym do krainy klubowych slow jamów? No mniej więcej w taki sposób. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


Smerz: Have Fun

Smerz
Have Fun
[XL]

Bedroom pop na opak - rzeczona sypialnia to obskurne, klaustrofobiczne pomieszczenie, które zamiast być strefą komfortu, stwarza nastrój psychologicznego terroru. Dwie utalentowane panie obejrzały “Wstręt” Polańskiego, po czym zapaliły jointa i daly się ponieść dusznej paranoi. Te dziewczyny trzeba bacznie obserwować, bo już niedługo zawojują świat. Daję Wam słowo Porcysa. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


SOPHIE: OIL OF EVERY PEARL'S UN-INSIDES

SOPHIE
OIL OF EVERY PEARL'S UN-INSIDES
[Transgressive/Future Classic]

Gdy już się wydawało, że ideologia PC Music zjada własny ogon, dyrygentka orkiestry wydała solowy album reaktywujący witalność pierwszych projektów wytwórni. Sophie prowadzi błyskotliwe gierki z piosenkową materią, manipulując zdrowym rozsądkiem słuchacza. Rozczłonkowane brzmienie poszukuje nowych środków wyrazu, a także stymuluje porażającą epilepsję sensów, definicji oraz znaczeń. Towarzyszące śmiałemu eksperymentowi mruganie okiem dodatkowo podkręca wysokooktanowy spektakl. Mniam. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


Tess Roby: Beacon

Tess Roby
Beacon
[Italians Do It Better]

W czasach inflacji dream popu (także w używaniu tej pisarskiej kliszy) próby takie jak Beacon są przyjemnym dopływem świeżego powietrza do nieco zwietrzałej estetyki. To odświeżenie przejawia się w oszczędnych, kruchych wariacjach na temat Euphoria Insides, neofolku Arthura Russella, Durutti Column, Gigi Masina ("Catalyst") i art-popu Julii Holter. Powiedziałbym, że to kreatywne spojrzenie wstecz na możliwości rozwoju dream-popowych, ambientalnych archetypów lat 80. –Jakub Bugdol

posłuchaj


The Internet: Hive Mind

The Internet
Hive Mind
[Columbia]

Jedyna odnoga formacji Odd Future zaznajomiona ze znaczeniem słowa "konsekwencja". Hive Mind to kolejny przystanek w drodze do sukcesu regularnie podnoszących poprzeczkę o kilka poziomów w górę, Syd i spółki. Tyler – słuchaj uważnie: systematyczność popłaca bardziej niż kreatywna sinusoida. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


Tirzah: Devotion

Tirzah
Devotion
[Domino]

Czy już pisałem o renesansie wyspiarskiej elektroniki w obrębie popu? Proszę bardzo, tutaj mamy najlepszy przykład. Zamiast używać uk-elektronicznych tropów do rozkręcenia imprezy, Tirzah odsuwa brytyjską rytmikę na plan dalszy, dając jej odetchnąć (dosłownie) i podrzuca delikatne acz nielinearne synth-melodie flirtujące z r'n'b. To połączenie jest zdradliwe, nie uderza za pierwszym razem, ma w sobie bedroom-popową intymność, a te wszystkie brytofilskie tropy nadają całej produkcji zarówno retromańskiego jak i modernistycznego sznytu. Wciąga mnie to znacznie bardziej niż jakiekolwiek klubowe dekonstrukcje, a przecież i po części mamy tutaj z taką dekonstrukcją do czynienia. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Video Age: Pop Therapy

Video Age
Pop Therapy
[Inflated]

Zgrabny, hauntologiczny poptymizm, mocno naznaczony synth-funkiem – z takimi albumami od jakichś paru lat mam problem, bo nie oszukujmy się, od 2009 minęło 10 lat, ale w sumie, ile minęło od lat 80. już mnie zupełnie nie obchodzi. "Gdy nie ma charyzmy, no to nie ma nic", gdy nie ma melodii, no to nie ma nic – i tutaj te melodie, te proste, chwytliwe ejtisowe pasaże przelewają się z prawa na lewo. Nie wpadam w zachwyt, ale wsiadam na rower i puszczam ten soundtrack, wspominając młodość w epoce chillwave'u, kolekcjonuję kolejne pięterko nostalgicznego doznania. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Westerman: Ark

Westerman
Ark (EP)
[Blue Flowers Music]

Najlepsze (bo zupełnie niewymuszone) zwroty kompozycyjne w tym roku. Westerman łączy swoje umiłowanie do akustycznego, folkowego songwritingu (stąd melancholia) z sophisti-popową (stąd harmonia) wrażliwością, dokładając bardzo ciekawe inspiracje (Blue Nile, John Martyn). To wszystko jest dla mnie wspaniałym, duchowym remedium na wszelkie technokratyczne, nieudane, indie nerdowskie ćwiczenia w obrębie samoświadomego popu. –Jakub Bugdol

posłuchaj


Yves Tumor: Safe In The Hands Of Love

Yves Tumor
Safe In The Hands Of Love
[Warp]

Chyba moja ulubiona płyta w całym zestawieniu. Kameleonów popu było już kilku, lecz żaden nie żonglował równie umiejętnie tak skrajnymi motywami. Kwadratowy noise w stylu glamour, połyka dekonstrukcję klubową ostatnich miesięcy i wypluwa ją ubraną w ekskluzywny uniform przeboju. Kiedyś napisałbym pewnie, że awangarda Tumora jest przyjemnie radiowa, ale mamy 2019 i podziały na mainstream oraz podziemie już dawno odeszły w zapomnienie. Pragnę więcej. –Łukasz Krajnik

posłuchaj


Łukasz Krajnik     Jakub Bugdol    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)