SPECJALNE - Rubryka

Playlist: Rezerwa: Kwiecień 2014

22 maja 2014



Dziś o kwietniowym zestawie utworów opowiedzą Wojciech Chełmecki, Aleksandra Graczyk, Jacek Marczuk oraz Krzysztof Pytel.

Nicky Sparkles: It's Your Life

 

[7.375]

 

[posłuchaj utworu]


WCH [7.5]: Oglądając ten klip czuje się jak otępiały opiumista, jak łowca fantazmatów, sprzeciwiający się odrywaniu zmysłów od komputera. Za bardzo Jacko był moim idolem w dzieciństwie, żebym teraz nie doceniał tak charakternych ewokacji jego medium.

AG [7.5]: Gdybym była raperem Twistą i chciała nagrać współczesny remix "Slow Jamz", to poważnie rozważałabym propsowanie tego gościa gdzieś w tekście. Może nie w pierwszej zwrotce, ale wciąż. Niestety nie jestem, więc jedyne, co mogę zrobić, to dodać "It's Your Life" do mojej popisowej playlisty "medycyna seksualna" w Spotify.

JAM [6.5]: Niby nic nowego, bo piosenkowy fetyszyzm w stylu Autre Ne Veut znamy wszyscy, ale wyszło mu to kanciaste, osadzone na rozwodnionym i mglistym bicie r&b. Już na wstępie wolę go od Blood Orange i to chyba dobry znak na przyszłość.

KP [8.0]: Konotacje z singlem Blood Orange są tu chyba na miejscu. Gość mógłby sobie jedynie deptać po przetrąconych bitach pod czujnym okiem Genevy Jacuzzi, a i tak by mnie kupił. Ale w takim wyciąganiu wokali, jakie następuje po pozornym punkcie szczytowym na 1:35, to się Yorke z Greenwoodem specjalizowali.


Iza Lach: Hello I'm Ready

 

[7.125]

 

[zobacz klip]


WCH [7.0]: Sprawny, nawiązujący do przełomu mileniów bitmejking i Iza kolejny raz brzmiąca jakby śpiewała bezpośrednio do mnie. Sztukę budowania intymności opanowała do perfekcji – nawet na stosunkowo żwawym podkładzie, jak widać.

AG [7.5]: Hello Bring It On.

JAM [7.0]: Wydaje mi się, że można było wycisnąć z tego jeszcze więcej dobra, ale mimo wszystko "Hello I'm Ready" pozostawia po sobie bardzo miłe wrażenie. Jeżeli następna płyta miałaby brzmieć jak odpowiedź na "Cut 4 Me" Keleli to jestem bardzo, bardzo na tak.

KP [7.0]: A mi tam klip się podoba. Najlepszy jak sięgam pamięcią. Iza zanotowała duży zwrot, ale wciąż porusza się w obrębie dobrze nam znanej sypialnianej wrażliwości.


bo en feat. Augustus: Money Won't Pay

 

[7.0]

 

[posłuchaj utworu]


WCH [6.5]: Na papierze powinienem propsować w ciemno. Kilka świetnie wykombinowanych momentów chwacko łapie za tyłek (rozkmińcie choćby harmonię na 0:56), Todd Rundgren baunsuje swoją blond tlenionką, feel-good puszcza oko do opalonych plażowiczek, a jednak nie mogę się pozbyć wrażenia, że ktoś tu próbował włożyć arbuza do słoika. Tylko nielicznym się to w pełni udaje, ale i tak jest całkiem dobrze.

AG [5.5]: No nie jestem przekonana. Na papierze wygląda to wszystko spoko – połączenie wczesnego Of Montreal, Maxa Tundry oraz "9 to 5" Dolly Parton – jasne, idź tą drogą, muzyko popularna. Ale jako gotowa całość trochę mnie mierzi i wprawia w zakłopotanie. Nie tańczyłabym.

JAM [8.5]: Trochę nie ogarniam co tu się stało, bo zgubiłem się już na wstępie. Po pierwszym przesłuchaniu mógłbym założyć się, że za tym groteskowym początkiem i na maksa słodkimi melodiami stoją nieco zapomniani popowi eklektyści w rodzaju Russian Futurists czy Cansecos. Ale wiem, że te basowe muśnięcia, klawiszowe harce czy inne nieogarnialne drobiazgi i produkcyjne kalkulacje (a jest tego od groma, mówie wam) to mogłaby być sprawka Maxa Tundry. Zapomniałem jeszcze dodać, że to chyba mój ulubiony tegoroczny refren. Kapelusze z głów ziom!

KP [7.5]: Może E, W & F daliby drugą szansę Barnesowi?


Doss: Here Tonight

 

[7.00]

 

[posłuchaj utworu]


WCH [8.0]: Dwie i pół sekundy – mniej więcej tyle potrzebował ten kawałek, żebym buzię zobaczył w tym tęczu. Nieśpieszna, letargiczna fakturiada może się kojarzyć z "Unspoken" Four Teta, a ja strasznie lubię "Unspoken" Four Teta. Odpływam.

AG [7.0]: Tańczyłabym. Tu i teraz.

JAM [6.5]: Air meets Guitar meets Mandalay. Dzięki temu trackowi zdałem sobie sprawę, że trochę brakuje mi dziś takiej muzyki.

KP [6.5]: Wspomnienia po Air France nadawane na falach beta, kiedy nie masz już siły podnieść głowy sprzed monitora.


Bobby Tank: Undone

 

[6.625]

 

[posłuchaj utworu]


WCH [6.5]: Solidna, choć miejscami nieco wymęczona dawka o-co-kaman-core’u, w smażeniu którego ostatnie miesiące z rewoltą na sztandarze nas dopieszczają.

AG [6.0]: Czy o to chodzi w tym całym AQUAPUNKU??? Nie wiem, jestem stara. Siwieją mi włosy, pamiętam wczesny kapitalizm.

JAM [7.0]: Upadłbym na kolana, gdybym wcześniej nie poznał "Champagne Sounds" Obey City. Zrzynka perfekyjna, ale i tak klawo, bo znów produkcyjna bombastyczność nie przysłoniła zapierającego dech w piersiach harmonicznego wyczucia typa.

KP [7.0]: Rustie dowiaduje się o końcu historii. Przy bliższym kontakcie wydaje się to spójniejsze (śmiech) od wcześniejszych utworów.


Jennifer Lopez feat. French Montana: I Luh Ya Papi

 

[6.50]

 

[zobacz klip]


WCH [7.0]: Ale wiksa, co tu się wyprawia! "I’m On A Boat", J Lo nadal potrafiąca zakręcić w głowie (sami jesteście pośladki, ułamek sekundy uśmiechu około 3:11 i nie pamiętam nic o żadnych pośladkach), banda gości zainspirowanych moją figurą, błądzący, aksamitny podkładzik i infantylny, überchwytliwy refren, który w towarzystwie pytających oczu wszystkich dookoła śpiewam sobie ostatnio gdzie tylko się da. Jak dla mnie pyszności.

AG [7.5]: YASS KWEEN SLAY THEM. Jennifer Lopez? MORE LIKE SLAYNNIFER LOPEZ. Straszliwie zajawiłam się nowym, ordynarnie prostym singlem J-Lo i ani trochę nie obchodzi mnie wasze zdanie. Pokochałam linię melodyczną (wyprzedzając hejterskie komentarze, że "muzyką nie da się tego nazwać"), pokochałam teledysk. Nowoodnaleziona przez artystkę sprawiedliwość społeczna buzzfeedowych infografik nie jest jeszcze jakoś bardzo zniuansowana (ale wciąż znacznie bardziej w punkt niż wątpliwe próby Lilly "nie jestem rasistką – mam wielu KOLOROWYCH PRZYJACIÓŁ" Allen). Nie jest też szczególnie konsekwentna – po co w kawałku French Montana, dlaczego otaczają go pełzające tancerki i przede wszystkim: dlaczego – dlaczego – nie występuje w slipach??? W kaaaażdym razie. Naoliwieni typowie w speedosach myjący mój samochód. Obiektyfikowałabym.

JAM [5.5]: Nie mogę patrzeć na ten wieśniacki teledysk, ale sama nawijka J.Lo i podkład są wyjątkowo...świeże? Całość niestety zaniżają toporne wtrętki French Montany.

KP [7.0]: Gessafelsteinowska mechanika zyskała w ubiegłym roku na popularności za sprawą Kanye’go. Tutaj poddaje się zgrabnie obłemu synthowi, dając nieoczekiwane efekty. Pozostawiam do weryfikacji.


Moon Boots feat. Kyiki: Don't Ask Why

 

[6.50]

 

[posłuchaj utworu]


WCH [6.0]: Albo to zdecydowanie zbyt niezdrowe stężenie Cardigans w moim życiu, albo panna ma chwilami coś z niebieskookiej kokieterii Niny Persson. Całkiem fajne, ale mam obawy, że to taka rasowa piosenka do rychłego zapomnienia.

AG [7.0]: Tańczyłabym. Nie pytajcie dlaczego.

JAM [6.5]: Całkiem uroczy jest ten joint, natomiast aksamitny wokal panny na pewno zostanie mi w pamięci na dłużej. Niby nu-disco, ale czuję też powiem "Pure Wet". Dobra, już więcej im nie słodzę, bo cukru w samym kawałku jest już i tak wystarczająco.

KP [6.5]: Echa “Airglow Fires” tu pobrzmiewają. Księżycowe kozaki i satynowe kurtki. Witamy w plażowej dyskotece, chociaż trochę pada.


A$AP Mob feat. A$AP Twelvyy: Xscape

 

[6.375]

 

[zobacz klip]


WCH [5.0]: Kumam tę nowojorską, najntisowo zakotiwczoną neurozę, ale "Xscape" jest zdecydowanie zbyt jałowe, żebym bał się wysiąść z taksówki czy coś. Tragedii nie ma, szału też nie.

AG [7.0]: "Bujanie i zatroskanie" to ryzykowna formuła (patrz Fugees) - przez "bujanie i zatroskanie" rozumiem podkład typu "No Diggity" oraz zaangażowanie w bieżące problemy społeczne. "Bujanie i zatroskanie" to ryzykowna formuła, ale tutaj akurat zaskakująco siada.

JAM [7.5]: Rzecz z cyklu "Czarni mocno masakrują młodego writera porcys.com". Strasznie odpowiada mi ta boombapowa pętla osadzona na spowolnionej nawijce dwóch A$APów. Zacieram ręce na więcej, bo jest na co czekać.

KP [6.0]: W odróżnieniu od bardziej znanych reprezentantów harlemskiego składu, Twelvyy wypada klasycznie i z zaciśniętym pasem.


Duck Sauce: NRG

 

[4.125]

 

[zobacz klip]


WCH [3.0]: Doktor Cox z serialu Scrubs ładnie wytłumaczył jak bardzo nie obchodzi mnie Duck Sauce. Bezbarwność "NRG" i uderzająca nieśmieszność jego teledysku pomagają w zachowaniu ciągłości tego przekonania.

AG [6.0]: Czy jest odwrót od muzyki viralowej? (Czy jest odwrót od heroiny?) Czy Duck Sauce kiedykolwiek nagrają normalny kawałek z no-nejmowym teledyskiem? Czy za 20 lat doczekamy się nostalgicznej trasy po domach kultury ("What Were We Thinking - The Best Memes of 2010's") wspólnie z LMFAO i Baauerem, chichoczącym nerwowo i z drgającą powieką?

JAM [5.0]: No dobra, lejtmotiv może ma potencjał i pewnie sprawdziłby w mash-upowej obróbce Girl Talka, ale ile już powstało podobnych kawałków, milion?

KP [2.5]: Zanim zacznę doszukiwać się rzeczy, których tutaj nie ma, powiem tylko, że to słaby kawałek.


Ed Sheeran: Sing

 

[3.625]

 

[posłuchaj utworu]


WCH [2.0]: Zdarzyło mi się kilka razy przepijać wódkę mlekiem (wykrywacz patoli niebezpiecznie zadrgał) i zawsze mnie to okropnie mdliło. "SING" to w takim razie takie trochę biesiadne pozdrowienia od Łaciatego.

AG [3.0]: Nie tak dawno (no dobra, dzisiaj) zamiast zająć się którymś z dyszących na karku deadlajnów, opierdalałam się do 4 rano oglądając Doktora Who. Sypiam ostatnio w nastoletnim pokoju mojej siostry, ponieważ nad moim zagnieździły się kuny, nocami przeciągające po dachu martwe szczury i inne zwierzęta polne. Tuż po czwartej, w pokoju rozbrzmiewa nagle dziwnie znajoma melodyjka midi. Czuję narastający, irracjonalny lęk. Zaczynam miotać się w popłochu, przerzucając książki i ubrania – w końcu, na dnie szafy, znajduję brzęczące, kartonowe pudełko. W środku pudełka telefon, stary samsung. Ładowarka, instrukcja, kabelki. Na wyświetlaczu: "Alarm codziennie jednokrotny 4:17". Nie wiem od jak dawna telefon tam był, ani kto go naładował. Nie wiem, dlaczego przykryty był starymi swetrami. Ze zgrozą uświadamiam sobie, skąd znam melodię – od dwóch tygodni śniła mi się codziennie, z niewytłumaczalną, przerażającą regularnością. A sny miewam zazwyczaj smutne, paranoidalne, albo przynajmniej rozczarowujące.

Powiedzmy, że Ed Sheeran jest w pewnym sensie muzycznym odpowiednikiem tego wydarzenia.

JAM [4.5]: Kurde, sądziłem, że to gorsze będzie. Niestety całkiem interesująco zapowiadającą się zwrotkę burzy mizerniutki refren. I jeszcze ta próba imitowania JT. Cóż, 6 milionów fanów na fejsie trzeba jakoś przy sobie zatrzymać.

KP [5.0]: Dziwiłem się na neptunesowe epigoństwo, resztę wyguglowałem. Nie jest źle. Znamy się tylko z imienia i raczej tak pozostanie.

Aleksandra Graczyk     Wojciech Chełmecki     Jacek Marczuk     Krzysztof Pytel    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)