RECENZJE

Yo La Tengo
I Am Not Afraid Of You And I Will Beat Your Ass

2006, Matador 6.7

Trudno mówić w przypadku sympatycznego tria Yo La Tengo, pochodzącego ze stanu New Jersey prawdziwych weteranów amerykańskiego avant-podziemia, o jakiejkolwiek samo-powtarzalności i sztampowym odcinaniu kuponów, artystycznych zastojach czy upartym trzymaniu się jednego stylu – zespół z Hoboken może poszczycić się przecież katalogiem tak różnorodnym, jak mało który z reszty wtórujących im wiekiem niezal-dinozaurów. Zakorzenione w nowojorskim brzmieniu Velvet Underground quasi-noise'owe eksperymenty (Electro-O-Pura), eteryczne i hipnotyzujące, post-rockowe pejzaże Painful, pierwszorzędna popowa jazda I Can Hear My Heart... czy też uroczy slow-core w postaci And Then Nothing Turned Itself Inside-Out – Yo La Tengo przebyli spory szmat drogi artystycznego rozwoju, cementując tym samym swoją zaszczytną pozycję indie-rockowej semi-legendy. Równocześnie, cały ten rozwój polegał raczej na sukcesji kolejnych estetycznych epok, logicznie następujących po sobie stylistycznych okresów; na prawdziwy miszmasz wszystkich elementów z palety zespołu trzeba było czekać aż do *jedenastego* ich wydawnictwa (nie licząc kompilacji), czyli pozycji, którą właśnie ma tu niżej podpisany recenzent skrupulatnie omówić.

Synteza jest to niespodziewanie popowa, przyswajalna i konkretna; mimo że już najlepszy krążek Yo La Tengo (wiadomo który) próbował coś tam mieszać, obrabiając painfulową epickośc w zwięzłe i skupione przeboje ("Autumn Sweater"), to nigdy nie był dotąd materiał grupy skomponowany tak esencjonalnie i lapidarnie, a równoczeście eklektycznie i wielowątkowo; rozmaitość stylistyczna poszczególnych fragmentów, mimo oczywistego punktu zaczepienia w postaci poprzednich dokonań grupy, od pierwszych sekund rzuca na kolana i jawi się finalnie powodem numer jeden, by płytę czym prędzej poznać.

"Pass The Hatchett, I Think I'm Goodkind" to przede wszystkim postać zwartego basowego riffu, którego regularna repetycja na przestrzeni dziesięciu minut trwania utworu przywołuje skojarzenia z ponadczasowym kolosem "Sister Ray", brzmieniowo sygnalizując tymczasem, że jest to odpowiedź na tegoroczny krążek odwiecznych rywali YLT, czyli Rather Ripped. Nigdy tymczasem nie brzmieli Yo La Tengo tak przebojowo i retro równocześnie, jak na "Beanbag Chair" czy "Mr. Tough". Mocno nadużywane i średnio sprawiedliwe są co prawda porównania amerykanów z Belle And Sebastian, ale cóż poradzić, skoro kawałki te wpisywałyby się znakomicie w vintage'ową estetykę Life Pursuit. Oczywiście, między tymi "odchyłami od yolatengowej normy" przewijają się momenty bardziej typowe, jak "I Feel Like Going Home" niby z ATNTII-O; mocno i świeżo wypadają także tracki kombinujące stare z nowym, czyli dynamiczny power-pop "Watch Out For Me Ronnie" oraz rockujący "I Should Have Known Better".

Jeśli coś wypada zatem blado, to I Am Not Afraid Of You And I Will Beat Your Ass w ogólnym rozrachunku względem czasu swego trwania, niestety. Zawsze tworzyli Hobokeńczycy albumy dłuższe i bardziej złożone niż inni, ale tym razem wychodzi im ta praktyka na niekorzyść – cześć kompozycji cechuje maksymalne skondensowanie i dynamiczność, inne natomiast ciągną się niemiłosiernie przez kilka długich minut, przynudzając flegmatycznym klimatem i emocjonalnym rozedrganiem. Takie zestawienie oczywistych kontrastów na przestrzeni siedemdziesięciu pięciu stwarza wrażenie niespójności i przypadkowości, co odejmuje niestety płycie kilka punktów w ostatecznym rozrachunku. Nie przeszkadza to jednak w szczerym doznawaniu sobie postaci tych dwóch dziadków i babci, bo po średnio udanym Summer Sun znowu w tym roku porządnie zarządzili; warto tylko pamiętać, że ciągle jest to wymiatanie o dwie klasy niżej od I Can Hear The Heart Beating As One.

Patryk Mrozek    
4 grudnia 2006
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)