RECENZJE

Silver Rocket
Electronics For Dogs

2002, Ampersand 5.5

Cieszy mnie, że stopniowo na naszym rynku zapełniają się wszystkie półki stylistyczne. Rozkwita (ślamazarnie, racja) elektronika, ewoluuje rap, rodzi się neo-psychodelia, no i Noon przeniósł na rodzimy grunt abstract-hip-hop. Szkoda jedynie, że nieraz jesteśmy o kilka lat spóźnieni. W dobie dominacji post-rocka nad Wisłą dopalały się kapele grunge'owe. Normalka. Wczoraj lider Pustek oświadczył, że w światowej muzyce nic się nie dzieje, a jedynym fascynującym dlań zjawiskiem jest scena chicagowska. Hm, normalka. Na szczęście niektórzy jeszcze za tym wszystkim nadążają. Mariusz Szypura zapewne uważnie śledzi tory rozwoju muzyki. Jeśli jesteś czytelnikiem Porcys, który rok temu zachwycał się Dntel, Múm, czy Fenneszem, zetknięcie z płytą Silver Rocket raczej nie wywoła u ciebie szoku. Stwierdzisz, że jest ta sama godzina. No, prawie.

Problemem jest bowiem niemal zawsze poziom. Electronics For Dogs reprezentuje pod tym względem średnią europejską, mógłbym rzec. Słyszałem w tym roku lepszy i gorszy avant-pop, lecz znaczenie tego albumiku nie zamyka się tylko w punktach. "Wdrażamy?". "Ta, siódemkowe sprawy". "Osiem. Ok, osiem i pół". "Milenka: dziesięć zero". "Widoki na sześć". Łatwo powiedzieć. Ale co, jeżeli w waszej okolicy od dawien dawna nie było dziewczyny, na widok której nie odwracacie głowy ze wstrętem? Dla stałego bywalca przyjęć organizowanych przez Fashion TV nieśmiała Justyna z naprzeciwka nie stanowi żadnej atrakcji. Natomiast dla znudzonego trzecioklasisty z katolickiego liceum w Ciechanowie – owszem. I takim wydarzeniem powinien być dla polskiej muzyki album Silver Rocket. Tyle pochwał. Mieszkam w "stolycy". Nie zajmuje mnie imitacja Stereolab, czy zimnych brzmień z Morra. Wolę posłuchać oryginałów. Trzydzieści minut przeróżnych nowo-elektronicznych frazesów plus sympatyczne melodyjki to za mało, żeby mnie porwać. Znajomość kanonu nie zawsze wystarcza do osiągnięcia szczytów. Wzorowanie się na innych nie gwarantuje sukcesu. Nope. Podejrzewam, że podobnych płyt wychodzi na kuli ziemskiej ogromnie dużo. Dobrze chociaż, że Electronics For Dogs sprawia momentami wrażenie lekkostrawnej. W połączeniu ze świadomością pierwszeństwa owocuje to całkiem przyjemnym słuchaniem.

Typowy glitch przeszkadza dwóm gitarom i organom w "Berlin Tegel". Równie zwykłe mikro-rytmiki prowadzą "Not Ok 3000". Śpiewa tu bodajże Agi Morawska; ten śpiew nie wyszedł jej zbytnio. Denerwujący refren "I love you / And hate sometimes" sprawia, że przeskakuję do "Azur". Tu już lepiej, choć niczego specjalnego nie ma w jednostajnym "Yeah yeah yeah" na tle słodkiego motywu syntezatora zabarwionego efektami a la TNT Tortoise. Easy-litening jak się patrzy. Z kolei "Gaudi" znów zanudza smutnawą akustyczną gitarką, keyboardowym echem i partią akordeonu. Właśnie zapoznałem was z połową krążka. Pewnie dziwicie się, za co ta ocena? Za drugą połowę. Mimo, że równie wtórna, dysponuje lepszym materiałem i ciekawszymi aranżacjami. "Le Plastique" to interesujący kolaż dyskretnie nakładanych brzmień, wiodących temat, który mógłby wyjść spod pióra zaspanego Tima Gane'a. "Orangeade" spełnia swą misję w sposób chyba najciekawszy, wahając się od avant-popowej mozaiki basu i gitary po ekspresyjny mostek, kipiący od spreparowanych smyków. W "Kitchen Stories" poza odgłosami nalewanej wody i przestawianych naczyń, czekają bezwładne klawiszowe akordy i wciąż nie dające spokoju kliki. Nawet taki "The Deconstruction Set" mi się spodobał, niezależnie od faktu, że jest karygodną zżynką z Isn't Anything. W nadchodzącym czasie MBV i Radiohead będą ze sobą rywalizować o miano najbardziej wpływowej grupy w nowym stuleciu.

Że się powtórzę. Przykładając Electronics For Dogs do światowej czołówki, łatwo zauważyć wyraźny dystans. "Stawiam wszystkie moje prochy przeciw każdemu gównu z Amsterdamu". Ale dziełko Silver Rocket ma dwie absolutnie niepodważalne zalety. Po pierwsze, słucha się go ze sporym luzem i rozrywką. Po drugie, jest polskie.

Borys Dejnarowicz    
18 września 2002
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)