RECENZJE

Q-Tip
The Renaissance

2008, Motown/Universal 7.2

Po 9 latach batalii z wytwórniami, Q-Tip wreszcie wydał swój drugi, oficjalny solowy krążek. Brawa za upór i wytrwałość, a jeszcze większe, że po tych wszystkich perypetiach udało mu się nagrać album po swojemu, odpowiadając za niemal każdy jego aspekt. Przekłada się to na skromną obsadę gości, wśród których Raphael Saadiq, Amanda Diva, Norah Jones i nieco już zapomniany D'Angelo, jak również producentów – oprócz Tipa mamy tutaj jedynie Jaya Dee w genialnym singlowym "Gettin' Up" oraz wybranym na drugi singiel "Move", a także kojarzącego się z paskudną Amy Winehouse Marka Ronsona w "Won't Trade". Cała reszta to tylko i wyłącznie Q-Tip. Dodajmy do tego, że w najwyższej formie.

TA PŁYTA BUJA I JAK KTOŚ NIE WIE CO TO VIBE TO OTO OKAZJA BY SIĘ PRZEKONAĆ. Każdy z dwunastu utworów na tej płycie to perełka i pokaz gdzie mógłby zawędrować hip-hop, gdyby tylko opłacało się nagrywać rzeczy ambitne. Na początek dostajemy martwego Johnny'ego i już po tym jednym utworze wiemy czego spodziewać się po płycie. Uruchamiamy wehikuł czasu, cofamy się o jakieś piętnaście lat i oto jesteśmy w czasach, kiedy takie The Renaissance wcale nie byłoby czymś specjalnie wyróżniającym się. A tak naprawdę krążek ten sięga jeszcze dalej – Q-Tip całymi garściami czerpie z klasycznego soulu i r&b, i nieważne czy robi to korzystając z sampli jak w megapozytywnym "Gettin' Up", czy też używając do tego zaproszonych gości ("Life Is Better"), za każdym razem wychodzi mu to pierwszorzędnie. Dlatego też nie ma się co dziwić czemu materiał ten wydał Motown – wytwórnia najbardziej zasłużona dla promowania czarnych brzmień.

Q-Tip olewa hip-hop w obecnym kształcie i nie dał się modom, trendom oraz wytwórniom. Jego pomysł na ten krążek jest banalnie prosty – chwytliwe, rozśpiewane refreny, swobodna, zrelaksowana nawijka i ciepłe, żywe granie (bądź symulujące takowe sample). Obrany schemat sprawdza się wyśmienicie, przez co z jednej strony udaje się utrzymać spójność albumu, z drugiej natomiast, zachwycić różnorodnością pomysłów i rozwiązań. Znajdziemy tu bowiem utwory mrugające w stronę żywego, radosnego funku jak "Manwomanboggie", lecz również bardziej stonowane i niemalże nostalgiczne jak "You". Gdy dodamy do tego wszystkiego znakomicie odnajdującego się w takiej formule, jednego z najlepszych raperów w historii, wychodzi na to, że ni stąd, ni zowąd wyskoczyła nam hip-hopowa płyta roku. Jasne, Q-Tip to nie debiutant i pewna marka, lecz nie oszukujmy się – kto jeszcze wierzył, że będzie w stanie wydać tak świeży i porywający krążek?

Łukasz Halicki    
19 grudnia 2008
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)