RECENZJE

Piotr Kurek
Polygome

2019, Hands In The Dark 6.9

Od kilku lat niezmiennie sądzę, że polska muzyka elektroniczna powinna być traktowana jak skarb narodowy. Twórcy parający się syntetycznymi brzmieniami każdego roku udowadniają bowiem, że w kraju nad Wisłą da się stworzyć coś, co ani nie będzie bezmyślnym powtórzeniem zachodnich trendów, ani też nie zostanie wrzucone do hermetycznej, zrozumiałej jedynie lokalnie szufladki. Jednym z artystów potwierdzających tę tezę jest Piotr Kurek - warszawski producent, którego progresywne dzieła łączą kolorowe, futurystyczne pejzaże z niemal klaustrofobicznym minimalizmem.

Polygome, czyli najnowszy album muzyka, opiera się na ciekawie skonstruowanej narracji - dialogu człowieka oraz maszyny. Charakterystyczna dla kompozycji repetytywność przypomina odgłosy wydawane przez komputer podczas codziennych czynności. Odrobinę przytłaczająca, a nawet irytująca forma pozbawia sztuczną inteligencję znanego z innych tekstów kultury pierwiastka mistycyzmu. Skrajna powtarzalność przedstawia technologię nie w kontekście apokaliptycznych przepowiedni w stylu Harlana Ellisona, a raczej zestawia ją z powszednią nudą. Dystopijne zacięcie krążka objawia się więc w rutynie. Autor ukazuje cyfrową rzeczywistość jako oczywisty element naszego życia, tak naturalny i niepodważalny jak oddychanie.

Oprócz filozofii Philipa Glassa Kurek interpretuje na nowo również styl pop-artowy. Te świetne kompozycje poszukują szczerych emocji właśnie w komiksowej, lekko przesłodzonej estetyce. Twórca portretuje zrobotyzowaną postać próbującą nawiązać kontakt z użytkownikiem poprzez naiwne melodie, upraszczające świat zewnętrzny. Warhol i spółka posługiwali się symplifikacją po to, by poddać krytyce religię konsumpcjonizmu, natomiast rodzimy producent nawiązuje do eskapizmu cyfrowego uniwersum, stanowiącego antidotum na bóle egzystencji.

Na korzyść tego materiału działa także niezwykła intensywność utworów. Wspomniana wcześniej hipnotyczna formuła absolutnie nie ma nic wspólnego z medytacyjnym ambientem. Natłok tekstur atakuje z tak ogromną prędkością oraz rozmachem, że odbiorca, zamiast myśleć o niebieskich migdałach, chłonie całość wszystkimi zmysłami. To płyta odzwierciedlająca erę informacji. Jej błyskawiczne tempo oraz kalejdoskopowa struktura przywodzą na myśl połykany każdego dnia tweeterowy feed.

Jak widać, radykalnej prostoty albumu nie da się oskarżyć o nieprzystępność. Świeże wydawnictwo Piotra Kurka nęci przyjemnymi barwami, podbitymi niepozwalającą złapać oddechu dynamiką. Myślę, że gdyby James Ferraro zaprojektował własną wersję "Second Life", to takie rzeczy leciałyby w każdym klubie. Ja bym poszedł na taką imprezę, a Wy?

Łukasz Krajnik    
29 kwietnia 2019
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)