RECENZJE

Objekt
Cocoon Crush

2018, PAN 6.7

Brytyjski Objekt nie bawi się w półśrodki. Nie bawi się w powtórzenia. No dobra, może od czasu do czasu trafi się tu jakiś fragment – a nawet utwór – dość mocno umoczony w repetycji ("35", "Deadlock"), ale ogólne wrażenie, jakie "boleśnie" wykuwa się w pamięci, to szereg niekończących się mrocznych szarż, utrzymanych w celowo nieprzyjemnej scenerii ambientowo-glitchowych cieni. Klaustrofobia, paranoje i wszechogarniająca izolacja? Wydawałoby się, że istnieje tu cień nadziei, zwłaszcza gdy wszelkie dehumanizacyjne wątki początku zostają w drobnym stopniu błyskawicznie skontrowane tym organicznym orientalizmem, ale nie będę ukrywać, że to dość iluzoryczne wrażenie bezczelnie grające z oczekiwaniami dobitnie skruszonymi ceremonialnymi dzwonami satanistycznej mszy w genialnym "Rest Yr Troubles Over Me"; i nawet te krótkie nostalgiczne wspomnienia parków zabaw w "Runaway", tak mocno rozlewające się jakimś schizoidalnym i melancholijnym ciepłem po ciele, służą tylko i wyłącznie do jeszcze silniejszego upodlenia słuchacza. Marie Davidson z jej Working Class Woman się kłania, proszę państwa.

I nie wiem, czy szukając na siłę pęknięć i fuszerek w tej świetnej konstrukcji, mogę narzekać na lekko odczuwalną monotonię, gdy całość aż skwierczy byciem jednolitym konceptem, usprawiedliwiającym takie podejście. Logicznie ułożoną od samego początku do końca, przemyślaną historią, skutecznie przeprowadzoną bez użycia najmniejszego słowa. Nie, nie będę narzekać. Mogę za to tylko wskazać drobne niekonsekwencje. Bo pomimo wspólnych brzmieniowych elementów czuć wyraźną różnicę pomiędzy budowanym klimatem i skupieniem się na nieoczywistych wrażeniach a tymi typowymi warpowskimi singlowymi utworami w postaci przykładowego "Secret Snake", które na moment nonszalancko porzucają wymóg bycia integralnym elementem "World Buildingu" na rzecz wyraźnej przebojowości.

Tak jak i przykładowy "Lost and Found (Found Mix)". Przejażdżka przez krajobraz niezwykle kreatywnych pomysłów, które po prawdzie wspólnie brzmią poszatkowaną notką promocyjną pełną odwołań do poprzednich utworów, jednak wciąż notką wydartą z innego, bardziej radosnego wymiaru, niemogącego złączyć się w jakąś naturalnie wynikającą z płyty całość. Bardziej jak dorzucony, przyjazny dla ucha singiel, lepiący do siebie niespodziewających się niczego słuchaczy. Jeśli szukacie jednostajnej imersji, polecam wyciąć zakończenie. W przypadku gdy nie macie ochoty ani czasu męczyć się z mozolnym dostrajaniem atmosfery, a potrzebujecie adrenalinowego zastrzyku jakiegoś bardziej intensywnego jednostrzałowca, pomińcie płytę i przejdźcie do zakończenia (plus dorzućcie wcześniej wspomnianego "Snake'a"). W obu rozwiązaniach raczej nie powinniście żałować. Dobra sprawa, dobra płytka, Objekt to wyjątkowo dobry zawodnik.

Michał Kołaczyk    
4 grudnia 2018
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)