RECENZJE

Notwist
The Devil, You + Me

2008, Domino 5.6

Na nowy Notwist przyszło nam czekać aż 6 lat. Widać Niemcy wrzucili sobie trochę na luz, i bez specjalnej spinki, zajęli się bardziej od nagrywania płyt relaksującymi zajęciami, takimi jak: remixy (min. Four Tet, czy Caribou), kolaboracja z Lali Puną, oraz spijanie śmietanki pozostałej po amerykańskim sukcesie Neon Golden. Swoim powrotem co prawda z krzeseł nas nie pozrzucali, ale też nie mamy uczucia specjalnego niedosytu. Do The Devil, You + Me jak ulał pasuje określenie "dobre granie". Kompozycje już tradycyjnie urzekają (niemiecką) elegancją, a melodie w połączeniu z kojącym głosem Markusa Achera sprawiają, że czujemy się "dobrze". Cóż, nie ukrywam, że Devil w porównaniu z Neon Golden wypada raczej mizernie, ale też nie jest tak jak z wydawnictwami Coldplaya po Parachutes: brzmią dokładnie tak samo, tylko są słabsze. Tegoroczny Notwist jedynie częściowo podąża znaną już electro-avant-popową ścieżką. Gdzieś z boku da się dostrzec, ciemną, boczną dróżkę prowadzącą ku gitarowym korzeniom Monachijczyków. Naprawdę "dobrze" wypadło połączenie kawałków gdzie stylowo zażerające, mroczne wiosła brzmią prawdziwie groźnie ("Good Lies", "Alphabet"), z pogodnymi balladami w stylu "Gloomy Planets", "Gone Gone Gone", czy tytułowego. Prawdziwy pop-rock nam zaserwowali Niemiaszkowie. He he, spooko, ważne, że to "dobry" pop-rock.

Paweł Greczyn    
27 października 2008
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)