RECENZJE

Kamaiyah
A Good Night In The Ghetto

2016, self-released 7.1

Trochę po cichu, jakby od zakrystii, dwudziestojednoletnia Kamaiyah wprowadza odrobinę g-funku do tegorocznej gonitwy płytowych wydawnictw. Historia jakich wiele: w dzieciństwie klepała biedę, matki nie było w pobliżu, o ojcu nie ma co wspominać, więc "została jej tylko muzyka". Przynajmniej taki obraz wyłania się z A Good Night In The Ghetto, jej pierwszego mixtape'u (choć formalnie mimo wszystko jest to LP), na którym nie tylko opowiedziała, jak trudno było dorastać gdzieś w Oakland, ale również zademonstrowała to, czym nasiąknęła ( jeśli chodzi o dźwięki) za dzieciaka: jak sama twierdzi były to Missy Elliott czy TLC, ale i cała g-funkowa galeria herosów z Tupakiem, Dr. Dre i Too $hortem, którego uważa wręcz za swojego wujka. Jeszcze pod koniec 2015 roku podrzuciła "How Does It Feel", gdzie na oldchoolowym bicie poskromionym syntezatorowym hookiem pytała, jakie to uczucie być przy hajsie. Kilka tygodni później uderzyła z całym materiałem, gdzie wraz z pomocą ziomków z Big Money Gang odegrała już cały spektakl.

I jak można się domyślać, Good Night okazało się sukcesem. Osią rapowej narracji Kamaiyah jest wszystko to, co dla niej istotne – to jakby próba sportretowania samej siebie w szerokiej, ale równocześnie ogólnej perspektywie widzianej przez pryzmat odmiany rapu odnoszącej triumfy dwie dekady temu. A więc started from the bottom now we here. W "I'm On" zestawia przeszłość i teraźniejszość, w której wszystko zmieniło się na lepsze: "Remember when I didn't have cash for the rent? / Now I'm loafed up getting cash in advance". Teraz może spokojnie zarywać noce z butelką w ręku albo imprezować do rana ze swoimi ludźmi ("Out Of Bottle" czy "Ain't Going Home Tonight"). Ziomy i ziomalki są na tyle ważni, że nie potrzebuje chłopaka, przynajmniej nie teraz ("Niggas"). Bo w związkach miała problemy, o czym możemy posłuchać w "Come Back" – jej były chłopak zamiast wyśnionym królem okazał się zwyczajnym pozerem. Teraz jest samotny i chce wrócić, ale to Kamaiyah rozdaje karty i nie da się drugi raz nabrać. No i gdzieś między wszystkimi tymi wydarzeniami gra g-funk z lat 90. Tak w skrócie można zreferować Good Night – życiową drogę dziewczyny, do której "uśmiechnął się los". I choć może storytelling nie jest najbarwniejszy, to jednak raperka nadrabia zupełną szczerością. Ale teksty to jedno, więc pochylmy się przez moment nad podkładami.

Bez odpowiednio złożonych beatów A Good Night In The Ghetto straciłoby sporo na sile. Na szczęście ekipa bitmejkerów pod przewodnictwem CT Beatsa wykreowała usłane samplami retro-ścieżki dopasowane do treściowego aspektu niemal wzorowo. Ale producenci nie tylko sprawdzili się w odwzorowaniu g-funkowych patentów, ale zadbali też o chwytliwość swoich wypieków. Niemal w każdym wałku znajdzie się melodyjny synthowy motywik, tak jak w "Out The Bottle", w "Niggas" od startu atakuje basowy filar, którego nie sposób olać, a w "Fuck It Up", gdzie gościnne wersy dodał YG, udaje się przenieść mustardowe tricki o jakieś 25 lat wstecz. Swoje miejsce w zestawie znalazły też snujący się, imprezowy "Mo Money Mo Problems" czy bezpardonowy banger "Freaky Freaks", a także trochę przyćmiony, podszyty melancholią rozrachunek "Come Back" czy równie zadumany "Ain't Going Home Tonight" jak i orzeźwiający wolnym tempem joint "Break You Down". Generalnie zasiadający za konsoletą gamonie elegancko wywiązują się ze swoich zadań tworząc wychillowane, pełne ornamentacyjnych detali tracki, na tle których Kamaiyah raz za razem rzuca jakby od niechcenia trafiającymi i nad wyraz przyjemnymi hookami, że aż chce się słuchać. Zatem do zobaczenia na liście roku i dobrej nocy.

Tomasz Skowyra    
16 maja 2016
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)