RECENZJE

Jacek Lachowicz
Za Morzami

2007, Mystic 5.5

Jacek Lachowicz jest bez wątpienia jedną z najwazniejszych postaci rodzimej muzyki niezależnej. Ścianka, Lenny Valentino, współpraca między innymi z Tymonem Tymańskim i Smolikiem – krótka lista wystarczy za wszelkie rekomendacje. W dużej mierze właśnie ten status i pozycja znalazły przełożenie w stopniu rozczarowania, wynikającego z jego debiutanckiego "szkicownika". Od premiery tamtego wydawnictwa minęły trzy lata i, na szczęście, można z całą pewnością stwierdzić, że wszystko, co złe jest już daleko za nami. Za Morzami stoi na zdecydowanie wyższym poziomie od poprzedniczki. Przypomina to odrobinę progres osiągnięty przez Old Time Radio, chociaż oczywiście należy wziąć poprawkę na ogólną klasę i potencjał obu projektów. Drugą płytę Jacka należy traktować jako zamkniętą opowieść i w pewnym sensie album koncepcyjny, chociaż z pewnością nie w rozumieniu rozpasanych produkcji lat 70-tych.

Jeśli chodzi o spójność muzyczną, to Za Morzami nie jest sensu stricto tworzywem homogenicznym. Mamy do czynienia z mieszanką avant-popu, nu-folku, fascynacjami singer/songwriterskimi, a także, miejscami, nową falą rocka. Sam twórca twierdzi zaś, że bliskie są mu porównania do Sigur Ros. Wydaje mi się, że nie sposób uniknąć analogii do tego, co Lachowicz robił wcześniej we wspomnianej Ściance i Lennym. Miałem ostatnio przyjemność przeprowadzania (swoją drogą bardzo sympatycznego) wywiadu z nim i o ile ja prędzej skłaniałbym się w kierunku nawiązań do Białych Wakacji, to on sam twierdzi, że najbliżej mu było do Dni Wiatru. Nie są to porównania bezpodstawne – najstarsze kompozycje na krążku mają po osiem, dziewięc lat i podobno znalazły się na demówce właśnie do Dni Wiatru obok "Latajacego Psa". W którą stronę by jednak Lachowicz nie poszedł, zawsze udaje mu się zachować pewnego rodzaju jednorodność będącą efektem przepuszczenia mnogości stylów przez swój filtr wrażliwości i wyobraźni.

Generalnie mamy do czynienia ze świetnie zaaranżowanymi i wyprodukowanymi (synteza filozofii analogowego i nowoczesnego nagrywania) zwiewnymi, eterycznymi, a momentami dość energetycznymi melodiami. Zostawiono miejsce na rozwijanie poszczególnych tematów, sporo więc efektów – dilejów czy ech. W rolach głównych: delikatnie brzmiące gitary (często pudło) i cała gama klawiszowych, rhodesowo-novationowych brzmień. Do tego oczywiście perkusja – raz to organiczna, raz automat. Mimo, że same aranżacje dalekie są od minimalizmu, to nie popełniono grzechu przeładowania i przegięcia z bogactwem. Nie zatracono tego, że największą siłą Za Morzami są pokłady melancholii.

Dużą wartość stanowi warstwa tekstowa spinająca klamrą wszelkie wycieczki muzyczne. Wracam tu do teorii concep-albumu, o której pisałem na wstępie. Na Za Morzami wciąż powraca metafora wody, wyrażająca pragnienie ucieczki od współczesności i Aronsonowskiego "Ja", jako konstruktu społecznego. Propozycję krótkiej ucieczki ze schematów i struktur, na rzecz apoteozy poszczególnych doznań percepcyjnych. W pewnym sensie jest to też afirmacja najbardziej prozaicznych radostek dnia codziennego. Popatrzcie na okładkę: z jednej strony Za Morzami, a z drugiej kobieca noga w zwykłej wannie. I choć całościowy wymiar liryczny ma charakter metafory, to poszczególne teksty nie epatują przesadnie środkami literackimi. Jedynie psychodelizujące, emocjonalne sedno. Dlatego właśnie powinno się odbierać Za Morzami jako całość. Wtedy łapie się fakt, że singlowe "Płyń" z Anią Dąbrowską nie jest banalną i łatwą balladką, tylko doskonale lokalizującym się wątkiem płyty. A swoją drogą utwór ten (od 3:20, kiedy wchodzą smyki) to świetny przykład na to, jak Lachowicz potrafi znakomicie budować napięcie i dawkować emocje. To samo powtarza się też w "Z Niczego...", "Dnieje" i wielu innych.

Za Morzami nie jest pozycją wybitną, natomiast miejscami naprawdę oczarowuje klimatem. Czuć, że to rzecz zrobiona z sercem. Intymnością gasi wrodzony recenzencki cynizm. Jak w "Bad Potato", tylko w diametralnie różnym znaczeniu, "it's taking me home and breaking me down".

Marek Fall    
5 lipca 2007
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)