RECENZJE

Duże Pe
Zapiski Z Życia Na Terytorium Wroga

2010, ToSieWytnie 6.7

MZ: Wejście do gry Kixa zmienia wszystko. Jego skupione, subtelnie chill-outowe podkłady stanowią naturalną przeciwwagę dla nadekspresji Dużego Pe, która na wcześniejszych albumach, podbudowana pełnym, mięsistym tłem muzycznym, przeradzała się niemal w rubaszność, przerysowanie. Koniec z tym wesołym oj diridi. Tutaj charakter scenerii dźwiękowej kreślonej przez Kixnare'a wymusza na Dużym Pe dobór innych środków wyrazu, umiarkowane wyciszenie, refleksję, krok do tyłu, co przy zachowaniu dyscypliny technicznej (już gdzieś pisaliśmy, że trudno w Polsce znaleźć MC pewniej idącego z bitem) przynosi rezultaty wysoce pożądane. Chórki r'n'b ładnie uzupełniają finezyjne kawałki. Zgrzyta tylko infantylna "Prosta Historia" (nie pomaga tytuł i opatrzenie utworu osobliwymi, wyrymowanymi zastrzeżeniami w finale – mimo wszystko efekt jest wątpliwy, fragment niepotrzebny). W każdym razie rzadko mam okazję zetknąć się z tak dobrą płytą z krajowego podwórka i jest to pewnie też najlepsze co do tej pory udało się Dużemu Pe.

JM: Nie da się nie dostrzec występującej tu rozbieżności między subtelnie i ponętnie fruwającymi bitami, a wojskowo maszerującym (i od czasu do czasu kulejącym) Dużym Pe. Chwilami, kiedy dżezi podkład wręcz błaga by rozprawić się z danym wycinkiem rzeczywistości ze swadą i wołodyjowskim wąsem na przykład takiego Łony, a zamiast tego dostajemy znów pocztówkę z masarni – ochota do repeatu nieco przygasa. Co do tekstów to szerszego kontekstu specjalnie tu nie widzę – ot koleś którego "boli to, co ciebie i mnie", dzieli się tym, czasem z powodzeniem (linijka "Chodźmy do nie wiem"), a czasem bez (piosenka o aborcji?). Niczym zwykły śmiertelnik, i spoko, choć ja, gdy już słucham hip hopu, to nie po to, żeby myśleć o swoich słabościach – ale by o nich zapomnieć. Tej roli ów bardzo dobry (tylko i aż) krążek Dużego Pe raczej nie spełni.

ŁŁ: Nie jestem bezwarunkowym fanem Kixa – moim zdaniem zdarzały mu się już w karierze autoplagiaty, zdarzały się bity zwyczajnie słabsze, bliski mi jest jednak jego sentyment za złotą erą i ciężką stopą. Tutaj, już od pierwszego wejścia basu nie może być wątpliwości, że krakowski producent szczytuje. Fusionowate pianina, twardy bit, noonowy instrumental – wszystko się układa w nostalgiczną całość, nie monotonną, ale naznaczoną własnym charakterystycznym sznytem. I choć początkowo byłem sceptyczny wobec strony wokalno-tekstowej, to chyba przyznałbym nawet, że Duże Pe zanotował progres. Problem w tym, że to co u Dużego Pe jest obraniem kierunku "focused", na szerszym planie pozostaje często wątpliwe: oczywiste, banalne rymy w hooku "Otwarcia", drętwota refrenów "Więcej" i "Problemów", wytknięty przez Jędrzeja koszmarnie przegadany storytelling "Prostej Historii" (zwłaszcza w komentarzu odautorskim), irytujące skandowanie, pow pow (cześć Onar). I choć w swoim tekście kolega sugeruje Łonę, to wydaje się, że najbliżej Zapiskom Z Życia Na Terytorium Wroga do Muzyki Poważnej i 27, ale o ile tam MCs zostawiali swoje nawyki ursynowskiego playboya i moralizatora, fana Hrabala, daleko za sobą, tak Pe, jak się wydaję, zatrzymał się w połowie drogi. Dobre i to, choć płyta wydaje mi się słabsza od zeszłorocznego Mesa, więc pięciu gwiazdek "Source'a" nie będzie.

WS: Pomyśleć, że od premiery Sinus minęło już 6 lat. "Wtedy byłem głupim gnojem i nie chciałem więcej niż nic" raczej, więc się zajawiałem. Dziś, choć płyta w chuj lepsza, to ani mi się to śni. Wszystko niby gra, bogato zdobione, wskrzeszające Złotą Erę bity Kixa, wymiatające linie basowe, "Nie będzie żadnych takich skitów" i nie ma, esencjonalność materiału (tylko 10 numerów), wyrazistość nawijki Pe. Niestety krzykliwy MC dosypał trochę piasku w tryby tej dobrze naoliwionej maszynerii, już nie chodzi mi tu o to, że nawijki na Zapiskach to taki przemiał nieco pretensjonalnych banalno-naiwnych spostrzeżeń, bo bije od nich szczerość i są podane z pasją, ale o brak hooków lirycznych. Słuchałem tej płyty kilkukrotnie i nie pamiętam praktycznie żadnej zdatnej do cytowania linijki, w ogóle zabawność tego, że najbardziej nośnym fragmentem jest tu przebojowy refren w "Problemach". Co mnie jeszcze boli? Ano to, że Pe wśród tych delikatnych, nostalgicznych plecionek bitowych, zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Dlatego też trudno umieszczać mi ten krążek w panteonie polskich rap-klasyków. Niemniej trudno będzie w tym roku nadwiślańskiej rapgrze przebić ten album.

Jędrzej Michalak     Łukasz Łachecki     Michał Zagroba     Wojciech Sawicki    
13 lutego 2010
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)