RECENZJE

Bat For Lashes
The Bride

2016, Parlophone 4.9

Natasha Khan jest jak Tottenham. Parafrazując klasyka: "She isn't really shit, but not all that great either". Głównie przynudza, ale okazjonalnie rzuca jakimś udanym pomysłem, więc nie sposób zupełnie jej lekceważyć. Przypadek najnowszego albumu Brytyjki potwierdza tę regułę. W marcu pisaliśmy o całkiem obiecującym singlu, a parę miesięcy później okazuje się, że jest to jeden z nielicznych ciekawych momentów The Bride. Ale po kolei.

Czwarte LP Bat For Lashes to w zamierzeniu koncept album opowiadający historię panny młodej, której niedoszły mąż ginie w wypadku samochodowym w drodze na własny ślub. Paradoksalnie to właśnie ten na papierze całkiem obiecujący koncept, który z powodzeniem sprawdziłby się jako scenariusz jakiejś nowej hollywoodzkiej produkcji, dusi ten album. Natasha skupia całą uwagę na rozwijaniu dramaturgii, teatralność tych kompozycji momentami mocno irytuje, a najbardziej cierpią na tym same utwory.

Wszystko zaczyna się wbrew pozorom całkiem znośnie. Oczywiście, cztery najprostsze akordy zagrane nawet na organach stalaktytowych to dalej jebane cztery najprostsze akordy (chociaż to statystycznie przynajmniej o jeden więcej niż na dowolnej płycie Dżemu), ale Khan w "I Do" udaje się popracować nastrojem i wprowadza nas w ten album w sposób niezwiastujący nadchodzących problemów. Kolejne cztery indeksy to kolekcja mniejszych i większych zapożyczeń od idolek Khan — dla przykładu intro "Joe's Dream" przywołuje zimne bity Björk circa Homogenic. Co nie znaczy, że nie zdarzają się tu momenty. No, momenciki. Takie "Sunday Love" to najbardziej piosenkowy fragment The Bride z wpadającym w ucho refrenem i całkiem interesującą kodą, w której syntezatorowe arpeggia na przemian minimalnie zwalniają i gonią rytm.

Od "Never Forgive The Angels" tytułowa panna młoda zaczyna wariować, a same kompozycje nużyć. Rymowana melorecytacja "Widow's Peak" nawet w kontekście istotnej części układanki głównego motywu płyty wypada dość kiczowato. Smyczkowe dekoracje w "Land's End" i najbardziej mdły w zestawie "If I Knew" opierają się na najtańszych chwytach i tylko pogarszają sytuację. Plan niestety się więc nie powiódł. W zamyśle najbardziej odważny i najambitniejszy projekt Bat For Lashes okazał się jej najsłabszym jak dotąd albumem.

Stanisław Kuczok    
19 sierpnia 2016
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)