RECENZJE

Afro Kolektyw
Czarno Widzę

2006, Blend 6.4

Afro Kolektyw zupełnie nie obchodził mnie do niedawna. Istnienie Płyty Pilśniowej zarejestrowałem, ale nie zainteresowałem się muzyką zespołu, biorąc ją za poprawny produkt, dla czytelników rubryk kulturalnych w prasie niemuzycznej. Rewizja poglądów nastąpiła dopiero, kiedy dostałem do recenzji ostatni album Kolektywu, którego słuchać mi się nie chciało. No i niesłusznie, jak przeważnie mam rację, tak tym razem nie miałem – Afro Kolektyw jedzie, Czarno Widzę jedzie.

Przypominam, że zespół odniósł bardzo mikry sukces, jeśli sukcesem można go nazwać i nawet ogłosił rozwiązanie w 2002, kiedy opuścił ją współzałożyciel Nestor. Nie dziwi, że Czarno Widzę to tak gorzki album. Afrojax jest w swoich tekstach rozczarowany polską sceną muzyczną, wkurwiają go koledzy z branży, irytują go młodsi i głupsi, ale i czuję nostalgię za czasami kiedy sam był młodszy i głupszy. W większości wypadków jest celnie i zabawnie. A co więcej – kawałki Kolektywu to dobre kawałki – mocne kompozycje, dobrze zagrane (Afro Kolektyw to zespół z żywymi instrumentami) i nieźle brzmiące. Afro deprecjonuje własne dokonania w "Mamo Co To Jest Afro Kolektyw" śpiewając "Afro Kolektyw ma dźwięk mętny, a teksty do korekty", to dlatego, że uważa, że "nie ma się co wozić". I teksty i dźwięk są więcej niż w porządku. Problemem polskich muzyków grających "czarną muzykę" jest nieumiejętność kształtowania hooków. Trudno uwierzyć jak zajebiste refreny dostają, mocno niewesołe, najlepsze momenty na Czarno Widzę – "Trener Szewczyk", "Gramy Dalej" czy "Paranojanabloku". Jakże to dalekie od bladych, z dupy wyciągniętych kompozycji Sistars, czy pseudointelektualnego silenia się Tworzywa (żeby po inne przykłady naszych wykraczających poza hip-hop sięgnąć). Jakże to odświeżające, jakże pomaga w przyswojeniu przekazu. Cokolwiek jest nam mówione, jest nam mówione pod postacią dobrych piosenek. Choć są jednak wyjątki – Kolektyw brnie czasem za daleko w kawiarniany muzak i takie "Gościnne Występy" czy "Dziesięć Sekund" nie składają się już prawie z niczego innego; szkoda, bo te teksty zasługują na coś lepszego.

Siedzę i myślę, że, cholera, to jest bardzo solidna płyta, coraz lepsza z każdym przesłuchaniem (nawet to, że Afrojax nie wymawia "r" przestaje przeszkadzać) i zastanawiam się czy tym razem się Afro Kolektywowi uda, czy promocja będzie w porządku, czy nie przepadną na lata. Jak wspaniale byłoby słyszeć w radiu "Trenera Szewczyka" (bo potencjał ma prima sort) zamiast paści z Kayaxu. Cokolwiek ma być – Blend Records wydało kolejny mocny materiał, tak jak płyty Sfondu Sqnksa i Sinego, nie naznaczony polską zaściankowością (chociaż czerpiący z niej inspirację do tekstów).

Łukasz Konatowicz    
31 marca 2006
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)