SPECJALNE - Ranking
100 najlepszych singli 2010-2014

100 najlepszych singli 2010-2014

28 lipca 2015

d'Eon: Keep The Faith

050d'Eon
Keep The Faith
[Hippos in Tanks, 2010]

Nie wiem, gdzie jest teraz Chris d'Eon, ale za każdym razem, gdy słyszę ten singiel jestem jeszcze dalej. W tej piosence kryje się leniwe dobro. Eonizmy nowej ery przykryte są diuną sypkiego syntezatora, przelewa się słona fala klawiszowego basu, odrealniony głos wędrującego kaznodziei z Montrealu nuci pokrętny wakacyjny psalm. "Keep The Faith" jest równie blisko objawienia w grocie, w której cienie starożytnych wypełniają czas grą na konsoli Pegasus, co dziwnych hippisowskich spelunek w pobliżu plaży, gdzie na planszy ouija kostka haszu wielkości tabliczki przesłania wiadomości od duchów. –Wawrzyn Kowalski

posłuchaj »

przeczytaj playlist


Chairlift: Ghost Tonight

049Chairlift
Ghost Tonight
[Young Turks, 2012]

Krążek Something był swego rodzaju objawieniem, zmasowanym atakiem dobrej muzyki, która nie pozostawiała żadnych wątpliwości – grupa Chairlift miała sporo do zaoferowania. Porcja eleganckiego synth-popu z silnymi retro-naleciałościami, spójnego i eklektycznego zarazem, utrzymywała entuzjazm na jednostajnie wysokim poziomie od początku do końca płyty. Choć "Ghost Tonight" nie jest moją ulubioną piosenką z krążka, to myślę, że spokojnie da się wybronić tę pozycję na liście. Przede wszystkim niewykluczone, że jest to najbardziej sztandarowy przykład wszystkiego, co zostało wyżej opisane. Nawet najbardziej subtelny szum otwierający nagranie świadczy o dopieszczonej produkcji Wimberly’ego. Silnie zarysowany beat napędza ekspresyjny wokal Caroline Polachek, w którym nie sposób nie utonąć. Połączenie pięknych melodii i niepowtarzalnej barwy głosu tej efemerycznej, naturalnej kobiety, urzeka i niszczy jednocześnie. Widzieliście nagrania z koncertów? Po pierwszych rzędach zostaje tylko popiół. –Monika Riegel

posłuchaj »


passepied: Tokyo City Underground

048passepied
Tokyo City Underground
[Warner, 2014]

Statystycznie te dwie minuty otwarcia japońskich animacji serialowych to wysoce szkodliwa sprawa. Za słabo znam ten wycinek kultury Kraju Kwitnącej Wiśni (hej), żeby zastanawiać się nad dominacją gówno-glam-metalu w tego typu produkcjach, ale przy ogromie tego, co się tam na wyspach dzieje w zakresie muzyki, nie sposób jednak nie zadawać pytań. Bo czemu nie passepied na przykład? Czy nie łyknąłbyś jeden z drugim przyszły studencie japonistyki takiej czołówki? Wiadomo, trzymam się tu dosyć wyblakłej kliszy, ale ciągle mam wrażenie, że "nie wszystko zostało w tej kwestii zrobione", "ktoś powinien za to beknąć" i tak dalej.

Są na szczęście sprawy ważniejsze. Kwintet od "Tokyo City Underground" zajmuje, co oczywiste, solidne miejsce na tej liście. Myślę, że fajnie byłoby usłyszeć ten kawałek na koncercie i te tuziny odsłuchów skonfrontować oko w oko. Ciągle się jaram tym jak tu grają klawisze i perkusja. To musi być dobry zespół. 2:18 do powrotu refrenu – to by było coś. Ale nieważne. Zapomniałem w tamtym roku nadmienić, że ilustracje do tego sugestywnego klipu to robota wokalistki, Natsuki Ogody. Może jest więc jednak nadzieja. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

przeczytaj playlist
przeczytaj "20 najlepszych singli 2014"


Shift K3Y: Touch

047Shift K3Y
Touch
[Sony, 2014]

Niektórzy potrafią znaleźć właściwą drogę. Lewis Jankel jeszcze 2-3 lata temu szukał szczęścia w pozbawionych koloru, topornych hałsach czy dubstepowych łupankach bez wyrazu (posprawdzajcie se EP-ki Let You Down czy Frozen, jeśli wam się chce i macie czas). Ale coś w nim drgnęło. Może zamienił kilka słów z ojcem, a może posłuchał jego kawałków i nagle wszystko zaczęło mieć sens? Tego nie wiemy, ale wiemy, że "Touch", który wyszedł spod rąk i głowy Shifta K3Y, to nie tylko parkietowy wymiatacz porażający za każdym odsłuchem, to nie tylko kawałek z fantastycznie rozłożonymi melodiami i motywami, umiejętnie czerpiący z francuskiego house'u i 2-stepu Todda Edwardsa (przy okazji: lubię Disclosure i cały ich pomysł na siebie, ale nie znajdę w ich portfolio takiego hiciora, jak ten tu omawiany), ale w pewnym sensie, to definicja zajebistego dance-popu pierwszej połowy 10s. Teraz trzeba się naprawdę naszukać, bo mainstreamowy pop z roku na rok wygląda coraz bardziej bezradnie i smutno. Niestety, skończył się czas, kiedy Daft Punk, Kylie, Junior Senior czy Basement Jaxx sypali hitami jak z rękawa. Teraz przyszłość należy do takich kolesi jak Shift, który już potwierdził, że warto nań stawiać: nowy numer "Name & Number" nieźle kontynuuje obrany trop, a i koleżanka KStewart ze świetnym skutkiem skorzystała z umiejętności Jankela Jr. przy okazji singla "Keeping You Up". No i "Touch" − jak na razie jego wizytówka i punkt zwrotny w karierze, tak że już w tej chwili można śmiało powiedzieć, że to dancefloorowy klasyk. –Tomasz Skowyra

posłuchaj »

przeczytaj playlist
przecyztaj "20 najlepszych singli 2014"


Coreys: Lady In A White Dress

046Coreys
Lady In A White Dress
[self-released, 2011]

Bywa taki moment w trakcie biegania, kiedy nawet największy wdech jest o połowę za mały, mięśnie nóg są ścięte a słońce strzela do ciebie z karabinu. Myślę sobie wtedy, że starczy, że spaliłem tę wczorajszą czekoladę, wypracowałem sobie endorfinowy lot i osiągnąłem niestarzenie się, które pozwoli mi na chłodno śledzić jak to inni łysieją, tyją i rozpadają się od alkoholu, cukru i tłuszczów trans – ale nie ja. Zbieram się, by w spokojnym tryumfie dojść te osiemset metrów do domu, kiedy przychodzi myśl, że jednak co to za tryumf, kiedy będzie wyglądało, że nie dałem rady przebiec ustalonego dystansu. Wkurwiam się, wyjmuję z kieszeni Samsunga i szukam piosenki, który zaniesie mnie do domu, olśni swoją harmonią i sprawi, że moje własne mięśnie i układ oddechowy zapomną, że w nich samych harmonii nie ma żadnej i zaraz wykipią. Jest takich kawałków ledwie kilka, ale nauczony doświadczeniem noszę je zawsze przy sobie. Kiedy godzinę później siedzę na leżaku i opierdalam lody, nachodzi mnie refleksja pełna podziwu dla mojego organizmu. No bo jest w tym coś romantycznego, że choć najpierw mnie oszukuje i mówi "niemożliwe", to ostatecznie daje się wyprowadzić w pole – i to było nie było – doznaniem estetycznym. Strumieniem emocji, który materializuje się w coś więcej niż chwilową podjarkę. –Jędrzej Michalak

posłuchaj »

przeczytaj playlist
przeczytaj "20 najlepszych singli 2011"


Rihanna feat. Calvin Harris: We Found Love

045Rihanna feat. Calvin Harris
We Found Love
[Def Jam, 2011]

Ten kawałek stwarza mi idealną okazję do odsłonięcia się, małej spowiedzi i bardziej osobistego wyznania. Jako ziomek sporo młodszy od reszty moich redakcyjnych kolegów i koleżanek, jestem przekonany, że moja wielkomiejska inicjacja melanżowa wyglądała, a może raczej brzmiała, inaczej. Nie jestem pewien jak to było u innych, ale dla mnie to właśnie tutaj jest rdzeń chwiejnych kroków środkiem klubu i może nie mam z czego być dumny, może to nie jest najlepszy powód, ale właśnie dlatego tak lubię tę piosenkę. Jasne – takie okoliczności, wspominki tępią percepcję i utrudniają obiektywny osąd, ale tak naprawdę - co z tego? Jeśli się nie mylę, to żadna inna pozycja na liście (patrząc pod kątem wyświetleń na YouTubie, choć pewnie nie tylko) nie jest w porównywalny sposób znana. Powiedzmy to sobie jasno – "We Found Love" jest HYMNEM czy ci się to podoba czy nie. Absolutnie nie mam problemu z tym, że ktoś go nie szanuje, kogoś drażni, wasze święte prawo, a w tym wypadku dezaprobata nawet nie wywołuje u mnie efektu: "nie rozumiem cię, ale spoko". Taki typ.

Wirująca przez cały czas linia melodyczna trafia idealnie w kilka emocjonalnych punktów – jak to z alkoholem, można na wesoło, można na smutno. Z jednej strony jest euforyczny, dance'owy drop, a z drugiej niepokojąco niepewna aura, tak łatwa do opisania za pomocą wyświechtanych terminów pokroju "samotność w tłumie" czy "chyba zerwałem z dziewczyną, ale jeszcze nie jestem pewien, a nie upije się, bo piwo 9 złotych – trzeba było zostać w domu". Haha, wspaniale! To wszystko sprawia, że jestem całkowicie kupiony. To jest to, co lubię ja, ziomek, który zawsze o północy śpiewa "Jolkę", twoja młodsza siostra czy Kinga Duda. Wszyscy razem. Zjawiskowa sytuacja. Ślad. Kaaaażde pokolenie [...], mhm. Było "Smells Like Teen Spirit", było "Get Low", a mi zostało "We Found Love". –Antoni Barszczak

posłuchaj »

przeczytaj "Playlist: Rezerwa: Wrzesień 2011"
przeczytaj "Rekapitulację Roczną 2011: Pop"
przeczytaj "20 najlepszych singli 2011"


Ariel Pink: Black Ballerina

044Ariel Pink
Black Ballerina
[4AD, 2014]

Ariel Rosenberg w ostatnich latach przeszedł na pozycje popowe i takie lekkostrawne podejście naturalnie odbiło się na wzroście jego popularności. Gdy wreszcie znów nagrał płytę solo, to w sumie niewiele się to różni od takiej chociażby Mature Themes i powiedziałbyś, że z Haunted Graffiti mógłby nagrać to samo. Wszystkie singielki z Pom Pom to najlepsze numery na płycie (dodałbym do tego jeszcze "Lipstick"), są nośne i utrzymane w tak oryginalnej, jak i sprawdzonej, i mimo iż niespecjalnie juź świeżej, to ciągle niewyświechtanej poetyce wypracowanej przez tego artystę. "Black Ballerina" okazała się o tyle ciekawa, że jest na ich tle największym dziwadłem, sięgającym nieco głębiej w przeszłe rozkminy kompozycyjne. Trochę pastiszu, trochę mrocznego półswiatka LA. Coś jak głupkowaty dzieciak z dziadkiem przychodzą do najlepszego klubu ze striptizem w mieście. –Michał Hantke

posłuchaj »

przeczytaj krótką piłkę
przeczytaj "20 najlepszych singli 2014"


Azealia Banks feat. Lazy Jay: 212

043Azealia Banks feat. Lazy Jay
212
[self-released, 2011]

bauns, bauns, bauns!

–Filip Kekusz

posłuchaj »

przeczytaj "Playlist: Rezerwa: 2011"
przeczytaj "20 najlepszych singli 2011"


Tricot: Ochansensu-su

042Tricot
Ochansensu-su
[Bakuretsu, 2013]

Debiut kiotczanek dostarczył masę fajnych utworów, lecz to właśnie "Ochansensu-Su" charakteryzowała złota proporcja, jaką przebojowa nadbudowa zachowała względem precyzyjnej bazy. Trzpiotki ciągle tu nabierają na mrugnięcie j-popu i bawią się formą, ale nigdy nie robią tego kosztem słuchacza. Można raczej odnieść wrażenie, że pewne wyrachowanie jest tu uzgodnione i nie pozwala delikatnej konstrukcji utworu przekroczyć niebezpiecznej granicy przerysowania. Choć więc zasady tej gry pozostają niejasne, nie przeszkadza to wcale czerpać z odsłuchu wielkiej frajdy, gdy znajome elementy pojawiają się nagle w niespotykanym wcześniej otoczeniu. –Wawrzyn Kowalski

posłuchaj »

przeczytaj "Rekapitulację roczną 2013: Indie rock"


Justin Timberlake feat. Jay-Z: Suit & Tie

041Justin Timberlake feat. Jay-Z
Suit & Tie
[RCA, 2013]

Michał i Patryk zdążyli już kompleksowo omówić "Suit & Tie", więc co ja tak naprawdę mogę dodać? Może to, że nawet gdyby Justin całkowicie zniszczył swój fryz, odpiął muchę, zrzucił wytworną marynarkę, odpuścił sobie drugoplanowe role u Coenów i Finchera oraz nie odegrał wraz z Jimmym Fallonem historii rapu, to i tak byłby bossem (wiadomo). Zaiste, był to idealny początek roku, kiedy 14 stycznia 2013 niczym pocisk spadło na nas to dziełko. Powiem jednak wprost: "Suit & Tie" nie jest żadnym nowym rozdaniem w kontekście muzyki pop. Zresztą nie ma się co czarować: Timberlake ma na swoim koncie lepsze kawałki. Na czym polega zatem wyjątkowość tego numeru? Stary byk Timba po raz kolejny okazuje się królem, kiedy to tylko w znany sobie sposób drobiazgowo cyzeluje produkcję, nadając temu numerowi blasku. To produkcyjne cacko – zwróćcie w szczególności uwagę na detale w zwrotce (szczególnie poszatkowaną warstwę rytmiczną oraz genialne użycie harfy) oraz na nośność refrenu, który zjednoczył zarówno snobów, jak i masy. Justin odwalił przednią robotę, Jay Z również i choć po styczniowym zachwycie marzec przyniósł rozczarowanie w postaci The 20/20 Experience, to i tak postawienie miliona serduszek po nazwie "Suit & Tie" jest jak najbardziej wskazane. –Jacek Marczuk

posłuchaj »

przeczytaj playlist
przeczytaj "20 najlepszych singli 2013"


#100-91    #90-81    #80-71    #70-61    #60-51    #50-41    #40-31    #30-21    #20-11    #10-01

Redakcja Porcys    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)