SPECJALNE - Ranking

10 najlepszych płyt 2016

12 stycznia 2017

W tym roku nie będzie żadnych tez dotyczących kondycji współczesnej muzyki, niech przemówią płyty. Miłej lektury!

[Uwaga: Porcys odchodzi na krótkie zimowe ferie. Regularne updejty powrócą 23 stycznia 2017 roku, ale spokojnie, jakoś urozmaicimy Wam czas oczekiwania na nasz comeback.]

 

Małgola, No: A/B

10Małgola, No
A/B
[Indiana]

Jak powiedział w niedawnym wywiadzie Legendarny Afrojax: "Paradoksalnie, muzyka pop to nie jest muzyka łatwa do zrobienia – to jest muzyka przerażająco trudna do zrobienia.". W tym, że nadal uważa się to powszechnie za paradoks, dostrzegam przyczynę wyczuwalnego w kilku, skądinąd bardzo pozytywnych, recenzjach debiutanckiego albumu Małgola, No utyskiwania na to, że muzyka brzmi "prosto, ładnie i przyjemnie". Chodzi tu przede wszystkim o to, że wrażenia płynące z doświadczenia próbuje się powiązać z samym procesem twórczym. A, jak wiadomo, prawdziwe dzieło to efekt heroicznego znoju artysty-demiurga, który jeśli nie wykuwa nowego gatunku, to musi przynajmniej innowacyjnie zdekonstruować któryś z istniejących.

My oczywiście od takich uprzedzeń staramy się trzymać z daleka i z tego powodu A/B wygrywa nieistniejący ranking Porcys na najlepszą polską płytę 2016 roku. Siłę tej jednej z najładniejszych kolekcji piosenek ostatnich lat stanowi uniwersalność. Istnieją niewątpliwie osoby lepiej predestynowane do tego, by docenić walory albumu Wielkopolanki i wyróżnić ją spośród innych krążków o podobnym "brzmieniu" i "klimacie", ale trudno mi sobie wyobrazić, by poza radykalnymi wyznawcami niszowych gatunków kogoś zdecydowanie coś w tej pozycji odrzucało. Ludzkie uszy nie są zwyczajnie skonstruowane, by opierać się tak wdzięcznym melodiom. Muzyczni rewolucjoniści zawsze są potrzebni, ale warto też czasem wyjść z przelewającego się codziennie przez nasze uszy oceanu dźwięków, które w każdy możliwy sposób próbują odznaczyć się na tle dosłownie pojmowanej konkurencji, i spędzić trochę czasu w nienękanym kłębiącymi się falami i na pozór doskonale znanym, ale jakże kojącym jeziorze. –Piotr Ejsmont

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


Motion Graphics: Motion Graphics

09Motion Graphics
Motion Graphics
[Domino]

O koncepcie leżącym u podstaw debiutanckiej płyty Motion Graphics powiedziano już chyba wszystko – sam zresztą po przysłowiowej pierwszej nutce rzuciłem w kuluarach Porcys, że to sound collage ciągłego przeklikiwania się między kartami przeglądarki. Muzyka Joe Williamsa miała być odbiciem postępującego przeładowania informacyjnego, echem piętrzącego się newsfeeda i dobijających ze wszystkich stron powiadomień z serwisów społecznościowych. A na co to komu potrzebne, zapytacie? Pewnie nikomu konkretnemu, ale fajnie dla odmiany usłyszeć kogoś, kto potrafi czerpać inspirację ze współczesności, nie trzęsąc przy tym gaciami ani swoimi, ani odbiorców.

Aby jednak idea Williamsa mogła wykiełkować oraz wybrzmieć w tak finezyjnej, wciągającej i przyjaznej jak na Motion Graphics formie, kolejne drzwi otwierać (wywarzać?) musiało kilka pokoleń artystów. Brian Eno i zainicjowany przez niego ambient, interpretowany nierzadko jako odzwierciedlenie nastroju z "tu i teraz". Zajawiony technologią, szastający pomysłami Ryūichi Sakamoto. Muzycy japońskiego Mariah składający z drobnych, pozornie niepasujących do siebie elementów autentyczne dźwiękowe mozaiki. Syntetyczny, do granic przerysowania przejrzysty przepych Flaming Lips z The Soft Bulletin. Wywracający do góry nogami zasady bitmejkingu Timbaland. Wyciskający ekstrema z neurotycznego, melodyjnego glitchu Junior Boys. James Blake i jego cyfrowa, przefiltrowana latami ewolucji miejskiej elektroniki dekonstrukcja idiomów soulu. Zaklęci w hiperłącza twórcy z ramienia vaporwave'u. I wreszcie – cała rzesza poszukujących "neofuturystów", na czele z Mattem Papichem aka Co La, którego No No stało się dla występującego jako współproducent Williamsa z jednej strony poligonem doświadczalnym, z drugiej zaś iskierką zapalną dla własnego projektu.

Nie wiem jak brzmiałoby Motion Graphics gdyby z kart historii wykreślić kilka z wymienionych w powyższej litanii nazw lub nazwisk, nie wiem czy w ogóle by istniało. Wiem natomiast, że będąc summą tych i kilku innych doświadczeń, wyrasta na jeden z najlepszych elektronicznych albumów dekady – dekady, która muzyce elektronicznej z oczywistych powodów wydzielić musi znaczącą część swojej przestrzeni. –Wojciech Chełmecki

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


Steven Julien: Fallen

08Steven Julien
Fallen
[Apron]

Ten album zdaje się być kompilacją zbierającą jakieś wytarte w chmurze czasu numery z lat osiemdziesiątych czy z początku lat dziewięćdziesiątych, na której można znaleźć trochę KLAWEGO instrumentalnego jazz-hopu, jakieś house'owe wałki od Larry'ego Hearda, wykradzione z szuflady Aphexa kwasowe dance'y, a nawet jakieś hipotetyczne wprawki Boards Of Canada zasłuchanych w g-funku (mowa zwłaszcza o dwóch początkowych indeksach: pławiącym się w słodkiej malignie "Begins" oraz o lawirującym z gracją linoskoczka, świetlistym jazz-popie, na który mógłby sobie pozwolić taki typ jak Oriol). Iście błyskotliwa karuzela dokumentująca swoisty odcinek historii tanecznej muzyki, w dodatku stworzona z aktualnie dostępnych i niezwykle solidnych komponentów. A inkluzywnym szwem konstrukcji jest naturalnie postać Stevena Juliena aka Funkineven. Gość stapia w jedną całość wszystkie swoje dźwiękowe fascynacje, które tlą mu się w głowie, nie unika również autoreferencyjnych skoków, i takim sposobem powstaje coś, o czym warto pamiętać i do czego warto będzie jeszcze wracać.

Ale mimo że Julien z dumą melduje się w naszym tegorocznym podsumowaniu, to w szerszej perspektywie to właśnie między innymi on, wraz ze sporą ekipą ambitnych i utalentowanych muzyków/songwriterów/producentów (patrzę tu zwłaszcza na ciebie, Joe "White" Williamsie), stoi na drugim brzegu życiodajnej rzeki. Niestety, ale leniwi dziennikarze-nudziarze nie mają raczej pojęcia o istnieniu Fallen, za to z łatwością idzie im wrzucanie do rocznych list płyt Bowiego, Beyoncé, Solange czy Franka Oceana (tutaj szacunek należy się kolesiom z RA, brawo ziomy). Ale nie będę tu narzekał na oczywistości, bo doskonale wiadomo, że to nie pomoże w "naprawie świata", więc kończę BIADOLIĆ i zachęcam państwa przed monitorami do zgłębienia miejsc i zakamarków krainy wyśmienitą elektroniką płynącej. Julien jest w stanie pokazać wam wszystko w niecałą godzinę, więc zapnijcie pasy i jazda. −Tomasz Skowyra

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


­

Oval: Popp

07Oval
Popp
[UOVOOO]

Nowa rzeczywistość, którą kreuje Markus Popp, może nie wykracza daleko poza glitchowe uniwersum sprzed dwudziestu lat, ale stare metody wyposażone są w cały zestaw zaktualizowanych narzędzi, tak by umożliwić zmasowaną krytykę, a może i chorobliwy zachwyt nad czasami postępującego rozszczepienia ludzkości w sieci. Oval niby tworzy radykalnie popowy album, odbierając znaczonemu to co znaczące i z tej miazgi lepiąc golemiczny byt, który mieni się ze wszystkich stron strzępkami wielkich refrenów i skrzących podkładów, choć to w istocie skomplikowany odlew piosenkowych form o zdecydowanie cierpkich rysach. Działające w roju sample rozciągają areał do kosmicznych wielkości, nabijając kolejne terabajty danych, ale kiedy przejrzy się na oczy, łatwo wyśledzić trasy, jakimi te mikroby się poruszają. Ciasno oplatają rdzenie, którym raczej daleko do “Which Song", pytając, czy ta obezwładniająca kolorami ornamentyka markująca swoje własne rusztowanie nie jest właśnie zapowiedzią czekającej nas bitowo-narkotycznej przyszłości. Zdarza się, że nie można tych dwóch sfer oddzielić, szczególnie z początku, bo jak w "ai" obie atakują skompresowaną dawką płynącego po światłowodach poptymizmu, ale "na koniec dnia" i tak mamy poczucie obcowania z doskonałą wykładnią, a nie popem sensu stricto. Nie dało się chyba trafniej w 2016 roku opisać świata cyfrowej dominacji z jej doczepionym, złowieszczym uśmieszkiem. Popp kroi tę wizję w skali 1:1. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


The Huerco S.: For Those Of You Who Have Never (And Also Those Who Have)

06Huerco S.
For Those Of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
[Probito]

Huerco S. (co za pseudo) ponoć bawił się pod skrzydłami Onepoint Trix Nevera w house'y i techna, ale włożenie mu w tym przypadku w usta inspiracyjnych odprysków z tamtego okresu to byłoby jakieś skrajnie ponure błądzenie we mgle, ale co mnie to. Nie będę się dublował. O kwestiach tego, co składa się na to klejone ambientowe cudo, pomilczę, bo i po co nam naddatek słów, gdy temat doszczętnie został wyczerpany we wcześniejszej serwisowej analizie, słusznie rozbijającej to przednie zjawisko na poszczególne epigońskie atomy, czytaj: wyraźne i godne pokłony Huerco w stronę zasłużonych gatunkowych tuzów. Wszystko jedno, do jakiej półeczki sobie to wszystko, co tu się odkształca, powsadzamy, a komu tak naprawdę mamy klaskać i składać wieńce za ten tutaj, i ten, i w tym kawałku także, i w następnym, konkretny tłusty (jakie nieadekwatne słowo) patent.

Wszystko, co nieistotne milknie przy cykawce dobijającej trzeciej nad ranem, gdy te wszystkie gatunkowe batalie rozpływają się w powidokach, aż ustaną, gdy na piedestał wyłoni się stado repetycyjnych mikro-uniwersów, pozbawionych klasycznie ujmowanych rytmicznych aspektów; za pomocą swojego głębinowego drgania, skutkujących powolną dewastacją i roztapianiem się czasoprzestrzennego ciężaru, gniotącego bebechy wpatrzonego w sufit sparaliżowanego słuchacza. Ascendencja, wyzwolenie, duchowa fuzja z całoświatem, efemeryczna ucieczka od ciążącej, tfu! – co za banał – materii (czasami za pieniądze piszę ulotki dla różnych śmiesznych sekt, w tej na literkę P akurat nie płacą, ale tu liczy się idea panie i panowie).

Postmodernistyczny recykling znanych patentów? Może to tylko brutalny miszmasz złożony z ekstraktu tego, co wartościowe w gatunku. Ale jakie to wszystko w swej istocie przejmujące i estetycznie doskonałe. A to wieńczące całość, arcyludzkie zakończenie, wprost szantażujące szczenięcą adolescencją, bijące szczerym, czystym ciepłem przełamującym nawet nabrzmiały od niepokojów bagaż poprzednich utworów, to jest… A będę se prowadził, mimo śmieszności, tego typu, pełne przesadnej egzaltacji, blurby. Będę sobie robił własny top czasów oraz nie czasów, a najlepiej anty czasów i będę sobie bezwstydnie podczas tych lingwistycznych/masturbacyjnych łamigłówek oblizywał perwersyjnie wąsy, mówiąc, jakie to High Hopes, znaczy się Huerco i Ovale na pachnącym vinylu, to prawdziwa muzyka i że już jej nie ma, że młodzi nie kumają, starzy nie kumają, wy nie kumacie, ja nie kumam, a yki 216 czas y 0 muz czyły po skoń się – niczego nie będzie wtedy żal. –Michał Kołaczyk

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


Young Thug: Jeffery

05Young Thug
Jeffery
[300 Entertainment]

Moja ulubiona z Perypetii Młodego Opryszka, to ta w której Young Thug siedzi w studiu i nagrywa kawałek. Rapuje tak sobie rapuje, spoglądając co jakiś czas na trzymaną w ręku wymiętą kartkę papieru – po skończonej sesji ktoś inny podnosi tę kartkę i widzi na niej ciąg znaków przypominających egipskie hieroglify. Przytaczam z pamięci, bo podobnie jak przy pozostałych Perypetiach (rozsianych po prasie muzycznej anegdot o Young Thugu, stanowiących zbliżony gatunek literacki do Cytatów z Franka Zappy i Kwiatków Ojca Świętego) nie ma tu potrzeby ani możliwości weryfikacji – coś, co brzmi wystarczająco zajebiście, uznajemy za prawdopodobne. Co próbuję tutaj zasugerować, to że Young Thug na przestrzeni ostatnich dwóch-trzech lat stał się jednym z tych artystów, których życie i twórczość legendaryzują się właściwie w czasie rzeczywistym. I to nie ze względu na jakieś wyjątkowo pojebane akcje, a na coś, co określiłabym jako ogólno-mistyczny charakter postaci. Jeffrey to pod względem formalnym (sesja okładkowa, skoordynowany PR i takie takie) jego najbardziej jak dotąd "klasyczne" "wydawnictwo" (w cudzysłowie, bo co w ogóle znaczą oba te wyrazy). Jak we wszystkim, co w muzyce rozrywkowej potencjalnie wybitne, mamy tu i natychmiastową chwytliwość, i wrażenie obcowania z czymś z odległej przyszłości gatunku, pijanym albo niespełna rozumu. Nawet w kwestii niedosytu, Young Thug pozostawia po sobie ten zdrowy jego rodzaj: przeczucie, że nie jest to być może najlepsza rzecz, którą miał w zanadrzu, czekająca na nagranie. Tak że gdyby ktoś chciał rozpocząć swoją przygodę z Thuggerem to radziłabym właśnie tutaj. Szykujcie swoje ciała astralne. –Aleksandra Graczyk

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


Lorenzo Senni: Persona (EP)

04Lorenzo Senni
Persona (EP)
[Warp]

Już sama okładka jest "warta więcej niż tysiąc słów" – androgeniczna postać, PERSONA zawieszona między dwoma światami, wpatruje się w otwór w ścianie, przez który wpada strumień światła. Możemy się tylko domyślać, co jest po drugiej stronie, najłatwiej przyjąć teorię, że kilka metrów dalej odbywa się jakaś impreza, oczywiście zakrapiana alkoholem oraz światłami stroboskopu, wypełniona odpowiednio parkietową muzyką i każdy oddaje się szalonej zabawie w ogóle nie przypuszczając, że może być podglądany.

Choć Senni zaczynał od fascynacji hardcorem spod znaku Revelation Records, to wraz z rosnącym zainteresowaniem muzyką taneczną lat 90., wykształcił filozofię, którą nazwał "rave'owym vouyeryzmem", co oznacza, że tworzy podglądając, przysłuchując się z oddali energetycznym rave'om, być może wykorzystuje tylko ich skrawek, lub spisuje post factum to co udało mu się w naturalnie niedoskonały sposób spamiętać. Jak widać, ta metoda ma swoje naturalne granice, dlatego też w swoim zamierzonym, "kreatywnym samoograniczeniu", przybrała formę posiekanego, pointylistycznego trance'u, odwzorowującego jedynie strzępki i fragmenty parkietowej muzyki.

Zaczyna się od podglądania, nieśmiałego "reaching for euphoria", ale może większą przyjemnością jest późniejsze przypominanie sobie cudzego szaleństwa oraz zabawy? Uświadomiłem sobie, że Senni być może bardziej niż z podglądaniem, igra z pamięcią, robi z nią to samo, co od wielu lat uskuteczniają weterani z Boards Of Canada, tyle, że wybiera inny skrawek i horyzont historii. O ile Szkoci przyglądali się szerokiej panoramie dźwiękowej zimnowojennego dzieciństwa, to Senni praktykuje konkretne, ograniczone do jednego muzycznego gatunku, spojrzenie na korzenny, archetypiczny rave (zwłaszcza trance) oczywiście z określonej czasowo oraz miejscowo perspektywy "podglądacza". Do tego większa niż wcześniej rola akordów, które funkcjonują jak polaroidy utrwalające podglądaną euforię z przeszłości. Dzięki temu otrzymujemy intrygującą reinterpretację gatunku (żeby stało się zadość w kwestii reinterpretacji, przypomnę o tym, a z innej beczki o tej ambientowej dekonstrukcji jungle), ale być może też jego fałszywą pamięć, alternatywną historię. A więc nie tylko voyeuryzm, celowe ograniczenie perspektywy jako analiza, ale może również podkreślenie niedoskonałości pamięci mają swoją rolę w wytłumaczeniu dlaczego Persona (EP) "wygląda tak, jak wygląda".

Poszczególne utwory działają dzięki precyzyjnie egzekwowanej zasadzie start-stop, a jednocześnie są jak gwałtowne, hardcore'owe "powierzchnie tnące" próbujące wygrzebać z pamięci euforyczną, duszną niegdyś atmosferę parkietu – zaznaczają, że jedyne co zostało z klubowego dymu i pary to ledwo widoczna mgiełka, która bezwolnie unosi się i opada, żeby za jakiś czas zupełnie zniknąć. Wystarczy przyjrzeć się jeszcze bliżej, żeby spostrzec, że mimo pozornej, choć połyskliwej, statyczności, w środku kipi od świateł parkietu, wybiórczo spakowanych w pigułki hooków będących świadectwem tego, co można było przez tę wąską dziurkę od klucza zobaczyć i spamiętać.

Czy to konceptualne, analityczne potraktowanie rave'u, który czy tego chcemy, czy nie, jest obarczony złudną, internetową pamięcią zbiorową młodszych i amnezją (eh...) starszych pokoleń? A może po prostu trance dla chorobliwych introwertyków, którzy swoją muzyczną przygodę zaczynali od jakiegoś... Youth Of Today? Cóż, wszystkie przedstawione wcześniej tezy i skojarzenia są skażone moją wyobraźnią oraz doświadczeniem, mogą tylko pomóc zmienić perspektywę odbioru Persony (EP), a na powyższe pytania każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Jestem pewien tylko jednego – że czerpanie przyjemności z tych poszatkowanych bangerów długo mi się nie znudzi. Dlatego widzimy się tutaj, na liście rocznej. –Jakub Bugdol

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


Leon Vynehall: Rojus

03Leon Vynehall
Rojus
[Running Back]

Leon Vynehall na swoim zeszłorocznym albumie podtrzymał poziom Music For The Uninvited i nagrał materiał mniej więcej o dziesięć minut dłuższy, czyli zrobił właściwie wszystko, żeby zadowolić Porcysowe gusta i po raz kolejny zawojować nasze roczne podsumowania. Klubowa noc z Brytyjczykiem to dokładny zapis imprezy, którą, z różną weekendową częstotliwością, przeżywa każdy z nas. Od rytuału przygotowawczego, polegającego w głównej mierze na zażyciu pewnych niedozwolonych substancji ("Beyond This..."), przez przedłużający się before u znajomych ("Saxony") i pierwsze chwile w klubie związane z obowiązkową wizytą w barze, podczas których coraz mocniej zaczyna udzielać się nam taneczna atmosfera ("Beau Sovereign"), po pierwsze dancefloorowe podrygi ("Paradisea") i parkietowe zatracenie z indeksów 5, 6 i 7, z hipnotyzującą kulminacją, która wjeżdża w drugiej minucie bezbłędnego "Blush", i w końcu sam bit dobiegający coraz ciszej już zza ścian klubu, kiedy zdecydowaliśmy się na wcześniejsze opuszczenie lokalu ("...There Is You"). A przynajmniej tak to widzę z mojej słuchawkowo-kanapowej perspektywy, w której Rojus, trochę wbrew swojemu podtytułowi i przyświecającej idei, sprawdza się równie dobrze. –Stanisław Kuczok

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


Radiohead: A Moon Shaped Pool

02Radiohead
A Moon Shaped Pool
[XL]

Jest styczeń 2017, a ty, drogi czytelniku, spostrzegasz notkę o Radiohead na podium corocznego topu płytowego Porcys. Tak, jakby nic się nie zmieniło, od kiedy gościł tu Hail to the Thief, jak gdyby nastąpiło zakrzywienie czasoprzestrzeni i otworzył się tunel prowadzący do początku XXI wieku. Jakby tamta odległa epoka, która również nie należała do najszczęśliwszych, wchłonęła współczesność, wydając przy tym ledwie słyszalny pomruk zwiastujący apokalipsę, o groźbie, której za chwilę zapomnimy. Tymczasem zmieniło się wszystko. "Całe życie spieprzam przed czymś, ile można?", zastanawiał się Afrojax dekadę temu. I czy w ogóle jeszcze można, skoro zwyczajnie nie wypada? Rok 2016, z bezlitosnym pochodem śmierci pożerającej ikony kultury (kiedy ostatnio słowa "memento mori" zabrzmiały w twoich uszach donośniej?), zbierającej krwawe żniwo w ofiarach wojen, głodu, ubóstwa, cynicznej gry mocarstw i kapitału (wszystko na żywo, bezpośrednio na ekranie twojego smartfona), rok 2016 rozsiewający wirus szaleństwa, postępującego amoku, którym społeczeństwa zarażają się od siebie, jedno po drugim ulegając przeraźliwemu rozkładowi, tenże okrutny rok 2016 upokorzył ostatecznie eskapizm jako relatywnie bezpieczny sposób na długotrwałe utrzymywanie równowagi psychicznej. Na taki oto świat przyszedł dziewiąty longplay zespołu, który przez cały okres swojej kariery dążył do tego, by świat ów uczynić choć trochę lepszym.

Społeczno-polityczno-środowiskowy aktywizm Oksfordczyków był od zawsze, szczególnie w nieco spokojniejszych czasach, przedmiotem żartów, sprowadzany często do wspólnego mianownika z opartym na tanich gestach politycznym zaangażowaniem Bono, z infantylnym pacyfizmem Lennona. Od wydania OK Computer minie niebawem 20 lat (gdzie będziesz w rocznicę?), a twarz Yorke'a coraz silniej wyostrza się na fantomowych, jeszcze nie wyholografowanych plakatach z napisem "you have been warned". Z tej perspektywy "Burn the Witch" nie brzmi już jako ostrzeżenie, na to jest za późno. To chłodny, reporterski opis roku 2016. Piosenka, która krzewiła się w partyturach Greenwooda przed jedenastoma laty, nabierała sił z upływem czasu i dopiero teraz, ilustrowana nadzwyczaj wymownym, animowanym remakiem The Wicker Man (tylko 1973, pamiętajmy!) uderzyła z potężną siłą, w upiornie pięknej orkiestracji, stając się jednym z najbardziej wyrazistych popkulturowych znaków czasu.

Na tak zarysowanym tle rozgrywa się dramat obyczajowy. Śledzimy losy pięćdziesięcioletniego artysty, który niedawno rozstał się z miłością swojego życia. Broken heart is the new bleeding heart. Dramat miłosny, ten jakże charakterystyczny, niewolny od palących wątpliwości, wpisany zostaje w katastrofę współczesnego świata. Dwie warstwy narracyjne przenikają się najmocniej w nieco amnesiacowym, poruszającym "Decks Dark". W obrazie statku kosmicznego, który zasłania niebo dostrzec wolno zarówno metaforę depresji, jak i świata na krawędzi zagłady. A w roli exit music znana od 22 lat "True Love Waits". Piosenka, bez której teraz już, nareszcie, nie sposób wyobrazić sobie dyskografii Radiohead, w końcu na longplayu, w studyjnej wersji. Widownia z trudem powstrzymuje łzy i po seansie jeszcze przez chwilę, w milczeniu pozostaje w fotelach.

A Moon Shaped Pool zbudowana jest na kontrastach i tajemniczych przejściach w czasie i przestrzeni, jak w teledysku "Daydreaming". Dziewiąty album Radiohead, ze swoim bogatym brzmieniem (symboliczne dopełnienie obrazu jednego z największych zespołów w historii muzyki w postaci albumu z orkiestrą), jest jednocześnie głęboko osobistym dziełem Yorke'a. To również najbardziej dwudziestowieczna pod względem kompozycji, aranżacji i inspiracji płyta zespołu wydana w obecnym stuleciu. Zbudowana częściowo z porozrzucanych szkiców, piosenek dojrzewających latami w zaciszu studia i w świetle reflektorów, objawiła się nam w imponującej formie, w swoim własnym czasie, w pełnej harmonii z teraźniejszością. A jednak nie przekonuje w pełni jako album, który miałby zamknąć na zawsze historię zespołu (plotki, domysły, dywagacje). Jest na to jeszcze za wcześnie, wciąż słychać tu wątki, które oczekują na rozwinięcie. Być może byłoby lepiej dla naszych kruchych wrażliwości, wystawionych na pastwę codziennych wydarzeń, gdyby ta płyta pozostała jeszcze w świecie idei, ale jest z nami tu i teraz, "w twojej najmroczniejszej godzinie", i jej wspaniałość należy odpowiednio docenić.–Piotr Gołąb

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


Kanye West: The Life Of Pablo

01Kanye West
The Life Of Pablo
[Def Jam / G.O.O.D. Music]

coś tu jednak nie gra. Spowiedź czy raczej strumień świadomości narkoleptycznego wykolejeńca doskonale oddaje słodko-gorzki wymiar obrzydliwej i nieznośnej megalomanii przemieszanej z chroniczną depresją w stopniu większym niż kiedykolwiek wcześniej. Patrząc teraz, myślę, że jeden z poprzednich tytułów, Waves, był niesamowicie adekwatny do tego, co otrzymaliśmy. Strumień świadomości? Fale dzieciaku, fale. Odrzucający jungowską koncepcję przywdziewania odpowiednich masek, umowny "nonkonformista" Kanye z The Life Of Pablo zrobił najbardziej sensacyjne dzieło sztuki utrzymane w ryzach konceptualnych post-duchampowskich ready-made'ów. Trudno czegoś się chwycić, od czego by tu zacząć? Od nadawania zdefiniowanym już "przedmiotom" zupełnie nowego kontekstu (choćby odpowiednio umiejscowiony Desiigner i jego "Panda") czy produkcyjnej oraz post-produkcyjnej wokal-samplowej wyklejanki, której ofiarami padła ponad sześćdziesięcioosobowa drużyna artystów, których nazwiska i tytuły dzieł wyczytalibyśmy na jednej ze stron wrzuconej w ciasny digipack książeczki, gdyby tylko Ewangelia wg św. Pawła doczekała się wydania fizycznego? Spójrzmy prawdzie w oczy – Yeezy to prawdopodobnie najbardziej kreatywny celebryta, który jeszcze tworzy. Wizjoner, ewenement, buc, cholera każdego rodzaju. Jasne, wiadomo. Kontrowersyjny? Ok, ok, ok, ok, ok, ok. To ziomek i wróg każdego z nas. Ziomek i wróg Kanye Westa. Bóg chadza w adidasach i na przestrzeni ostatnich piętnastu lat nie wykształcił absolutnie żadnej kompetencji kulturowej, a mimo to (paradoksalnie) spośród żyjących dziś i odrzucających wszelkie kanony muzyków-dadaistów trudno wskazać drugiego, który z taką siłą wzbogaciłby o zupełnie nowe wartości cały ten abstrakcyjny "kapitał humanistyczny" tego wieku. West zrobił My Beautiful Dark Twisted Fantasy, którego się słucha, popełnił Yeezusa, o którym się mówi, i wreszcie ulepił z kontekstów The Life Of Pablo, które się zapamięta. Kiedyś próbowałem sobie graficznie wyobrazić, wytłumaczyć różnicę między Pablo a poprzednikiem. I jeśli pseudoindustrialny rzyg z 2013 był konsekwentnym tarciem twarzą po asfalcie, notorycznym, przesterowanym wykraczaniem poza rejestry i rozpaczliwym błaganiem o normalizację, tak tutaj mamy do czynienia z emocjonalnym, chronicznym zawałem, pejzażem peaków i zastojów. Doctor honoris causa amerykańskiej SAIC uzmysłowił mi, dlaczego tak naprawdę w porcysowym top tego roku znalazło się miejsce dla kogoś takiego, jak Motion Graphics czy Lorenzo Senni, a dwanaście miesięcy wcześniej Holly Herndon. Bo lubimy jak wszyscy mówią o futuryzmie, kolażowych formach i zdehumanizowanej muzyce laptopowej, a my możemy odnaleźć w niej jakieś zalążki hooków tak charakterystycznych dla jej popularnego odłamu. (Te sample od czapy na Yeezusie? Posłuchajcie tego majonezu). I Kanye robi dokładnie to samo, tylko że ze stokroć większą popkulturową mocą, bez nieśmiałości czy wydumanego "mesydżu", z buta śmiga i projektuje zmaksymalizowane w środkach wyrazu audio-story. Since I Left You dotychczasowych performensów telewizyjnych, wszelkich oddziaływających na niego "sił" stających się później częściami składowymi (zarówno w namecheckingowej warstwie lirycznej, jak i plastelinowo-muzycznej) oraz myśli uformowanych w kilku akapitach w Vanity Fair. Zresztą nie czuję się nawet, jakbym słuchał jakiegoś gatunku. Słucham bicia serca jak bitu. Słabego, zmęczonego, ale jednak serca wielkiego jak dupa Kim, wielkiego jak ilość betakarotenu na twarzy Donalda Trumpa, liczba edycji, liczba gości, adlibów, memów i wilków wokół. Czyli wszystko na miejscu, niby wszystko po staremu, ale –Witold Barszczak & Antoni Tyczka

posłuchaj »

przeczytaj recenzję


LISTY INDYWIDUALNE

Kamil Babacz:
20 Reni Jusis: BANG!
19 Smolasty: Mr Hennessy
18 Carly Rae Jepsen: Emotion Side B
17 Jamila Woods: HEAVN
16 Mr. Fingers: Outer Acid EP
15 Esperanza Spalding: Emily's D+ Evolution
14 Twardowski Is a Synth Freak: When We Were Astronauts
13 Kaytranada: 99.9%
12 MOST: The Beginning
11 Radiohead: A Moon Shaped Pool
10 Furia: Księżyc Milczy Luty
09 Solange: Seat at the Table
08 Leon Vynehall: Rojus (Designed to Dance)
07 Steven Julien: Fallen
06 The 1975: I Like It When You Sleep for You Are So Beautiful Yet So Unaware of It
05 Małgola, No: A/B
04 Anderson .Paak: Malibu
03 Jessy Lanza: Oh No
02 Alexandria: Promise EP
01 KING: We Are KING

Antoni Barszczak:
030: Jefre Cantu-Ledesma: In Summer
029: Amnesia Scanner: AS
028: Gołębie: Dachy
027: Kamaiyah: A Good Night in the Ghetto
026: OAKE: Monad XXIV
025: YG: Still Brazy
024: Knower: Life
023: Kendrick Lamar: untitled unmastered.
022: DJ Earl: Open Your Eyes
021: White Lung: Paradise
020: inc. no world: As Light As Light
019: Deathspell Omega: The Synarchy of Molten Bones
018: Denzel Curry: Imperial
017: Tim Hecker: Love Streams
016: Rome Fortune: Jerome Raheem Fortune
015: Danny Brown: Atrocity Exhibition
014: Chance the Rapper: Coloring Book
013: Leon Vynehall: Rojus
012: Oval: Popp
011: Pinegrove: Cardinal
010: Ansome: Coffin Dodge EP
009: Skepta: Konnichiwa
008: Radiohead: A Moon Shaped Pool
007: Huerco S.: For Those of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
006: James Blake: The Colour in Anything
005: Sky H1: Motion
004: Furia: Księżyc milczy luty
003: Young Thug: JEFFERY
002: Lorenzo Senni: Persona
001: Kanye West: The Life of Pablo

Jakub Bugdol:
50 Huerco S.: QTT 4
49 Lone: Levitate
48 YG: Still Brazy
47 Dj Earl: Open You Eyes
46 Youandewan: There Is No Right Time
45 Frank Ocean: Blonde
44 Kamaiyah: A Good Night In The Ghetto
43 Mr. Fingers: Outer Acid EP
42 Niechęć: Niechęć
41 Steven Julien: Fallen
40 Anderson .Paak: Malibu
39 PASTS: Inner Hiss
38 Jessy Lanza: Oh No
37 Bullion: Loop The Loop
36 Jamila Woods: HEAVN
35 ScHoolboy Q: Blank Face
34 Maxwell: blackSUMMERS'night
33 Tinashe: Nightride
32 D.R.A.M.: Big Baby D.R.A.M.
31 Koen Holtkamp: Promise EP
30 Alexandria: Promise EP
29 Will Long: Long Traxx
28 Vinyl Wiliams: Brunei
27 Jefre Cantu-Ledesma: In Summer
26 Sarathy Korwar: Day To Day
25 Denzel Curry: Imperial
24 Chance The Rapper: Coloring Book
23 Esperanza Spalding: Emily's D+Evolution
22 PREP: Who's Got You Singing Again
21 Małgola, No: A/B
20 Payroll Giovanni & Cardo Got Wings: Big Bossin, Vol.1
19 Ka: Honor Killed The Samurai
18 Kendrick Lamar: untitled unmastered.
17 Isaiah Rashad: The Sun's Tirade
16 Grant: Cranks
15 Motion Graphics: Motion Graphics
14 KNOWER: Life
13 Klara Lewis: Too
12 James Blake: Colour In Anything
11 El Guincho: Hiperasia
10 Kaytranda: 99,9%
09 A Tribe Called Quest: We Got It From Here...Thank You 4 Your Service
08 Vektor: Terminal Redux
07 Young Thug: JEFFERY
06 Radiohead: A Moon Shaped Pool
05 Lorenzo Senni: Persona
04 Oval: Popp
03 Huerco S.: For Those Of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
02 Leon Vynehall: Rojus (Designed To Dance)
01 Kanye West: The Life Of Pablo

Wojciech Chełmecki:
35 Classixx: Faraway Reach
34 starRo: Monday
33 Young Thug: I’m Up
32 Metá Metá: MM3
31 Sioux Falls: Rot Forever
30 YG: Still Brazy
29 KNOWER: Life
28 Dj Earl: Open Your Eyes
27 Idris Ackamoor: We Be All Africans
26 Tinashe: Nightride
25 21 Savage: Savage Mode
24 Lorenzo Senni: Persona
23 A Tribe Called Quest: We Got It From Here... Thank You 4 Your Service
22 Koen Holtkamp: Voice Model
21 PREP: Futures
20 Vektor: Terminal Redux
19 Moodymann: DJ-Kicks
18 Alexandria: Promise
17 Sky H1: Motion
16 Cass McCombs: Mangy Love
15 Huerco S.: For Those Of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
14 Oval: Popp
13 Steven Julien: Fallen
12 Anderson.Paak: Malibu
11 Mr. Fingers: Outer Acid
10 Małgola, No: A/B
09 Pinegrove: Cardinal
08 Denzel Curry: Imperial
07 Radiohead: A Moon Shaped Pool
06 Leon Vynehall: Rojus (Designed To Dance)
05 Sarathy Korwar: Day To Day
04 Motion Graphics: Motion Graphics
03 Isaiah Rashad: The Sun’s Tirade
02 Young Thug: Jeffery
01 Kanye West: Life Of Pablo

Piotr Gołąb (nie uczestniczył w głosowaniu):
50. Blood Orange : Freetown Sound
49. Adrian Younge : Something About April II
48. CFCF : On Vacation
47. Marie Davidson : Adieux au Dancefloor
46. Jambinai : A Hermitage
45. Katie Gately : Color
44. Anderson.Paak : Malibu
43. Lorenzo Senni : Persona
42. Sunflower Bean : Human Ceremony
41. Ian William Craig : Centres
40. Wire : Nocturnal Koreans
39. Nicholas Jaar : Sirens
38. Wild Nothing : Life of Pause
37. Kaitlyn Aurelia Smith : EARS
36. Ryley Walker : Golden Sings That Have Been Sung
35. Kyle Dixon & Michael Stein : Stranger Things
34. Ash Koosha : I AKA I
33. Preoccupations : Preoccupations
32. inc. no world : As Light As Light
31. Danny Brown : Atrocity Exhibition
30. David Bowie : Blackstar
29. Não Ao Futebol Moderno : Vida que Segue
28. Kemper Norton : Toll
27. 2 8 1 4 : Rain Temple
26. Modular : Fuga Al Paraíso
25. Dan Lissvik : Midnight
24. Abra : Princess
23. Brian Eno : The Ship
22. Steve Hauschildt : Strands
21. Jessy Lanza : Oh No
20. Idris Ackamoor : We Be All Africans
19. Mark Pritchard : Under the Sun
18. Frank Ocean : Blonde
17. Metá Metá : MM3
16. Tim Hecker : Love Streams
15. Anenon : Petrol
14. Africaine 808 : Basar
13. Junior Boys : Big Black Coat
12. Susso : Keira
11. Jenny Hval : Blood Bitch
10. Huerco S. : For Those Of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
09. King : We Are King
08. Esperanza Spalding : Emily's D+Evolution
07. Bullion : Loop the Loop
06. Jesu / Sun Kil Moon : Jesu / Sun Kil Moon
05. Niechęć : Niechęć
04. Lambchop : Flotus
03. Leon Vynehall : Rojus (Designed to Dance)
02. Radiohead : A Moon Shaped Pool
01. Savages : Adore Life

Michał Hantke:
15 D.R.A.M.: Big Baby D.R.A.M.
14 Jenny Hval: Blood Bitch
13 Anderson .Paak: Malibu
12 DJ Rashad: Afterlife
11 Leon Vynehall: Rojus
10 Vesuvio Solo: Don’t Leave Me In The Dark
09 Tinashe: Nightride
08 Jessy Lanza: Oh No
07 Radiohead: A Moon Shaped Pool
06 Junior Boys: Big Black Coat
05 Better Person: It’s Only You
04 Solange: A Seat At The Table
03 Youandewan: There Is No Right Time
02 Sean Nicholas Savage: Magnificent Fist
01 Kamaiyah: A Good Night In The Ghetto

Mateusz Jędras:
28 Kaitlyn Aurelia Smith: EARS
27 Joey Purp: iiiDrops
26 Markus Ernestus’ Ndagga Rhythm Force: Yermande
25 NxWorries: Yes Lawd!
24 Jefre Cantu-Ledesma: In Summer
23 Jessy Lanza: Oh No
22 Furia: Księżyc Milczy Luty
21 Klara Lewis: Too
20 Radiohead: A Moon Shaped Pool
19 1975: I Like It When You Sleep, For You Are So Beautiful Yet So Unaware Of It
18 James Ferraro: Human Story 3
17 Oranssi Pazuzu: Värähtelijä
16 King: We Are King
15 Małgola, No: A/B
14 Esperanza Spalding: Emily’s D+Evolution
13 Oathbreaker: Rheia
12 Lorenzo Senni: Persona
11 Bonjour: Bonjour
10 Equiknoxx: Bird Sound Power
09 Lil Uzi Vert: Lil Uzi Vert Vs The World
08 Fennesz & O’Rourke: It’s Hard For Me To Say I’m Sorry
07 Krallice: Hyperion
06 Kanye West: The Life Of Pablo
05 Oval: Popp
04 Crying: Beyond The Fleeting Gates
03 Young Thug: Jeffery
02 21 Savage: Savage Mode
01 Kamaiyah: A Good Night In The Ghetto

Agata Kania:
20 Queer Resource Center: Meeting New People
19 Goat: Requiem
18 NAO: For All We Know
17 David Bowie: Blackstar
16 Beyoncé: Lemonade
15 Danny Brown: Atrocity Exhibition
14 Hoops: Hoops (EP)
13 Niechęć: Niechęć
12 Deerhoof: The Magic
11 Badbadnotgood: IV
10 Kendrick Lamar: Untitled Unmastered
09 Jessy Lanza: Oh No
08 Tinashe: Nightride
07 Noname: Telefone
06 Anderson .Paak: Malibu
05 Jamila Woods: HEAVN
04 D.R.A.M.: Big Baby D.R.A.M.
03 Frank Ocean: Blonde
02 Chance The Rapper: Coloring Book
01 Kanye West: The Life of Pablo

Artur Kasprzycki:
50 Ariana Grande: Dangerous Woman
49 Łona i Webber: Nawiasem mówiąc
48 Hoops: Tape #3
47 Kendrick Lamar: untitled unmastered.
46 Belgrado: Obraz
45 The KDMS: New Old Normal
44 Tinashe: Nightride
43 A Tribe Called Quest: We got it from Here... Thank You 4 Your service
42 Reni Jusis: BANG!
41 King: We Are KING
40 The 1975: I Like It When You Sleep for You Are So Beautiful Yet So Unaware of It
39 Better Person: It's Only You
38 Niechęć: Niechęć
37 Virginia: Fierce for the Night
36 Kero Kero Bonito: Bonito Generation
35 Chris Cohen: As If Apart
34 Wild Nothing: Life of Pause
33 Crying: Beyond the Fleeting Gales
32 LXMP: Żony w pracy
31 Noname: Telefone
30 Hoops: Hoops
29 Lindstrøm: Windings
28 Solange: A Seat at the Table
27 Vesuvio Solo: Don't Leave Me in the Dark
26 Cass McCombs: Mangy Love
25 Frank Ocean: Blonde
24 Kaytranada: 99.9%
23 Lone: Levitate
22 Maxwell: blackSUMMERS'night
21 Małgola, No: A/B
20 Queer Resource Center: Meeting New People
19 Young Thug: JEFFERY
18 White Lung: Paradise
17 Junior Boys: Big Black Coat
16 Car Seat Headrest: Teens of Denial
15 D.R.A.M.: Big Baby D.R.A.M.
14 Whitney: Light Upon the Lake
13 NV: Binasu
12 Nite-Funk: Nite-Funk
11 Skepta: Konnichiwa
10 Chance the Rapper: Coloring Book
09 KNOWER: Life
08 Jamila Woods: HEAVN
07 Ice Choir: Designs in Rhythm
06 Jessy Lanza: Oh No
05 Leon Vynehall: Rojus
04 Lorenzo Senni: Persona
03 David Bowie: Blackstar
02 Kanye West: The Life of Pablo
01 Radiohead: A Moon Shaped Pool

Michał Kołaczyk:
20 White Lung: Paradise
19 Kendrick Lamar: Untitled Unmastered
18 Car Heats Headrest: Teens of Denial
17 Ablebody: Adult Contemporary
16 Anderson Paak.: Malibu
15 Chance the Rapper: Coloring Book
14 James Blake: Colour is Anything
13 Young Thug: JEFFERY
12 Motion Graphics: Motion Graphics
11 Niechęć: Niechęć
10 Kaytranada: 99.9%
09 A Tribe Called Quest: We Got It from Here… Thank You 4 Your Service
08 KNOWER: Life
07 Steven Julien: Fallen
06 Leon Vynehall: Rojus
05 Radiohead: Moon Shaped Pool
04 Kanye West: Life Of Pablo
03 Lorenzo Setti: Persona
02 Huerco S.: For Those of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
01 Oval: Popp

Stanisław Kuczok:
20 Kendrick Lamar: untitled unmastered.
19 El Guincho: HiperAsia
18 Lorenzo Senni: Persona
17 Isaiah Rashad: The Sun's Tirade
16 Oval: Popp
15 Grant: Cranks
14 Maxwell: blackSUMMERS'night
13 Steven Julien: Fallen
12 Young Thug: Jeffery
11 KNOWER: Life
10 Kaytranada: 99.9%
09 Huerco S.: For Those Of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
08 Małgola, No: A/B
07 Junior Boys: Big Black Coat
06 Radiohead: A Moon Shaped Pool
05 A Tribe Called Quest: We Got It From Here… Thank You 4 Your Service
04 Youandewan: There Is No Right Time
03 Leon Vynehall: Rojus
02 Motion Graphics: Motion Graphics
01 Kanye West: The Life Of Pablo

Jacek Marczuk:
50 Skee Mask: Shred
49 Lone: Levitate
48 Denzel Curry : Imperial
47 Grant: Cranks
46 Schoolboy Q: Blank Face LM
45 Porter Ricks: Shadow Boat
44 Esperanza Spalding: Emily's D+Evolution
43 Kornél Kovács: The Bells
42 KNOWER: Life
41 Omar-S: The Best!
40 D.R.A.M.: Big Baby D.R.A.M.
39 Różni Wykonawcy: MOST: The Beginning
38 Isaiah Rashad: The Sun’s Tirade
37 Oathbreaker: Rheia
36 James Blake: The Colour in Anything
35 Danny Brown: Atrocity Exhibition
34 Niechęć: Niechęć
33 Youandewan: There Is No Right Time
32 Motion Graphics: Motion Graphics
31 Maxwell: BlackSUMMERS’night
30 Bartosz Kruczyński: Baltic: Beat
29 Oranssi Pazuzu: Värähtelijä
28 BadBadNotGood: IV
27 Mr. Fingers: Outer Acid
26 Furia: Księżyc milczy luty
25 White Lung: Paradise
24 Hieroglyphic Being: The Disco’s of Imhotep
23 Frank Ocean: Blonde
22 DJ Earl: Open Your Eyes
21 Cass McCombs: Mangy Love
20 Junior Boys: Big Black Coat
19 Kaytranada: 99,9%
18 Vijay Iyer & Wadada Leo Smith: A Cosmic Rhythm With Each Stroke
17 Kendrick Lamar: Untitled Unmastered
16 Jessy Lanza: Oh No
15 Deathspell Omega: The Synarchy of Molten Bones
14 Skepta: Konnichiwa
13 Jefre Cantu-Ledesma: In Summer
12 Steven Julien: Fallen
11 Vektor: Terminal Redux
10 A Tribe Called Quest: We Got It from Here... Thank You 4 Your Service
09 Anderson .Paak: Malibu
08 Kanye West: The Life of Pablo
07 Oval: Popp
06 Young Thug: Jeffery
05 Chance the Rapper: Coloring Book
04 Huerco S.: For Those Of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
03 Lorenzo Senni: Persona
02 Leon Vynehall: Rojus
01 Radiohead: A Moon Shaped Pool

Wojciech Sawicki:
15 Vijay Iyer & Wadada Leo Smith: A Cosmic Rhythm With Each Stroke
14 Esperanza Spalding: Emily's D+Evolution
13 Kendrick Lamar: Untitled Unmastered
12 Małgola, No: A/B
11 Huerco S.: For Those of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
10 Vektor: Terminal Redux
09 Oval: Popp
08 Steven Julien: Fallen
07 Lorenzo Setti: Persona
06 Young Thug: JEFFERY
05 Leon Vynehall: Rojus
04 El Guincho: Hiperasia
03 Radiohead: Moon Shaped Pool
02 Motion Graphics: Motion Graphics
01 Kanye West: Life Of Pablo

Tomasz Skowyra:
50 Lone: Levitate
49 Elka: Chants
48 White Lung: Paradise
47 Omar S: The Best!
46 Jamila Woods: Heavn
45 A Pregnant Light: Rocky
44 Maxwell: blackSUMMERS'night
43 Vijay Iyer & Wadada Leo Smith: A Cosmic Rhythm With Each Stroke
42 Hieroglyphic Being: The Disco's Of Imhotep
41 Chaos In The CBD: Invisible Spectrum (EP)
40 YG: Still Brazy
39 KING: We Are King
38 Isaiah Rashad: The Sun's Tirade
37 The 1975: I Like It When You Sleep For You Are So Beautiful Yet So Unaware Of It
36 Niechęć: Niechęć
35 Denzel Curry: Imperial
34 Kamaiyah: A Good Night In The Ghetto
33 Chris Cohen: As If Apart
32 Esperanza Spalding: Emily's D+Evolution
31 D.R.A.M.: Big Baby D.R.A.M.
30 DJ Rashad: Afterlife
29 Kendrick Lamar: untitled unmastered.
28 Classixx: Faraway Reach
27 Mr. Fingers: Outer Acid (EP)
26 Anderson .Paak: Malibu
25 Kaitlyn Aurelia Smith: Ears
24 Chance The Rapper: Coloring Book
23 Masayoshi Fujita & Jan Jelinek: Schaum
22 Tink: Winter's Diary 4
21 PREP: Futures (EP)
20 KNOWER: Life
19 Young Thug: Jeffery
18 Małgola, No: A/B
17 A Tribe Called Quest: We Got It From Here... Thank You 4 Your Service
16 Payroll Giovanni & Cardo: Big Bossin' Vol. 1
15 Grant: Cranks
14 El Gunicho: HiperAsia
13 Will Long: Long Trax
12 Tinashe: Nightride
11 Vektor: Terminal Redux
10 Klara Lewis: Too
09 Steven Julien: Fallen
08 Huerco S.: For Those Of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
07 Kaytranada: 99.9%
06 Lorenzo Senni: Persona (EP)
05 Oval: Popp
04 Radiohead: A Moon Shaped Pool
03 Leon Vynehall: Rojus
02 Kanye West: The Life Of Pablo
01 Motion Graphics: Motion Graphics

Witold Tyczka:
20 Porter Ricks: Shadow Boat (EP)
19 Amnesia Scanner & Bill Kouligas: Lexachast
18 Kaitlyn Aurelia Smith: EARS
17 Touché Amoré: Stage Four
16 Oathbreaker: Rheia
15 Lorenzo Senni: Persona (EP)
14 Wacław Zimpel: Lines
13 Frank Ocean: Blond
12 Chance the Rapper: Coloring Book
11 Vijay Iyer & Wadada Leo Smith: A Cosmic Rhythm With Each Stroke
10 Tristan Perich: Noise Patterns
09 Chippendale - Gustafsson - Pupillo: Melt
08 Jefre Cantu-Ledesma: In Summer
07 Young Thug: JEFFERY
06 Autechre: elseq 1-5
05 Furia: Księżyc milczy luty
04 Jenny Hval: Blood Bitch
03 Charles Barabé: Les Dernières Confessions / Cicatrices
02 Skepta: Konnichiwa
01 Kanye West: The Life of Pablo

Paweł Wycisło:
40 Pro8l3m: Pro8l3m
39 DJ Earl: Open Your Eyes
38 Esperanza Spalding: Emily's D+Evolution
37 Anderson .Paak: Malibu
36 Better Person: It's Only You (EP)
35 King: We Are KING
34 Ansome: Coffin Dodge (EP)
33 Małgola, No: A/B
32 D.R.A.M.: Big Baby D.R.A.M.
31 Andy Stott: Too Many Voices
30 Jeff Rosenstock: Worry
29 Isaiah Rashad: The Sun's Tirade
28 Denzel Curry: Imperial
27 PREP: Futures (EP)
26 Leon Vynehall: Rojus (Designed To Dance)
25 Kaitlyn Aurelia Smith: Ears
24 Hoops: Tape #3
23 Kendrick Lamar: Untitled Unmastered
22 James Blake: The Colour In Anything
21 Nothing: Tired Of Tommorow
20 Car Seat Headrest: Teens Of Denial
19 Equiknoxx: Bird Sound Power
18 Oathbreaker: Rheia
17 Kaytranada: 99.9%
16 Kanye West: The Life Of Pablo
15 JANK: Versace Summer (EP)
14 Steven Julien: Fallen
13 Frank Ocean: Blonde
12 Motion Graphics: Motion Graphics
11 Vinyl Williams: Brunei
10 Huerco S.: For Those Of You Who Have Never (And Also Those Who Have)
09 Skepta: Konnichiwa
08 Vektor: Terminal Redux
07 1975: I Like It When You Sleep ForYou Are So Beautiful Yet So Unaware Of It
06 Jefre Cantu-Ledesma: In Summer
05 Young Thug: Jeffery
04 Bałagane: Radio Gruz
03 Lorenzo Senni: Persona (EP)
02 Radiohead: A Moon Shaped Pool
01 Pinegrove: Cardinal

Redakcja Porcys    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)