INNE - PORCAST
Weekend
"Ona Tańczy Dla Mnie"
Revival disco polo nie jest już nawet "godnym odnotowania" zjawiskiem, ale prawdziwym fenomenem, i mogę się założyć, że to obecna dekada, a nie lata dziewięćdziesiąte, będzie figurować w przyszłych podręcznikach do historii polskiego popu jako dla gatunku esencjonalna. Esencjonalna = definiująca go pod względem stylistycznym, komercyjnym..., ale czy artystycznym? Przez lata wycofywania się z indie-centryzmu, odczarowywania coraz to bardziej (w potocznej recepcji) przaśnych i ostentacyjnie niemodnych gatunków/nazwisk/zespołów "rodzime alternatywne media muzyczne" ciągle nie odważyły zabrać się "na poważnie" (cyt. za prof. Janem Żarynem) za zjawisko disco polo. Nie wydaje mi się jednak, że strach ten powodowany jest jakimiś uprzedzeniami (perspektywa przeciągnięcia tej estetyki na "naszą" stronę jest jak najbardziej ekscytująca i w pełni subwersywna), ale raczej OGROMEM materiału i trudnościami w jego ogarnięciu – nie wszystko jest w końcu równie łatwo dostępne, co youtubowe zgrywki z polsatowskiego Disco Polo Live!, a to tylko wierzchołek góry lodowej. To potężny kawał pracy, a jeszcze na końcu może okazać się, że w sumie nie było warto; każdy kolejny komercyjny fenomen sygnowany etykietą disco polo niestety studzi nadzieje, że wśród zalewu nowych wykonawców ujawnią się nagle prawdziwe talenty (pochowane wcześniej zapewne po jakichś dyskotekach na Podlasiu). Ze świecą szukać drugiego Krzysztofa Rutkowskiego.
Niewyobrażalny sukces utworu grupy Weekend (już 77 miejsce w muzycznym ŚWIATOWYM topie serwisu YouTube) dowodzi jedynie tego, że na nowo rozbudzona fascynacja disco polo dotyczy w gruncie rzeczy podobnej wrażliwości muzycznej, która rządziła chartsami w głębokich latach 90. Zadziwiające, jak bardzo niewrażliwy na nowe brzmienia (no dobra, z wyjątkiem dubstepu) okazał się ten gatunek, a większość przebojów ostatnich miesięcy mogłaby z powodzeniem zarządzić piętnaście lat temu. Z drugiej strony sami zainteresowani twierdzą, że jest pewien progres, więc może poczekajmy jeszcze trochę...
15 listopada 2012
