INNE - PORCAST

Sorja Morja
"Nie Myśl O Niczym" / "Tajemniczy Ogród"

Moja pierwsza myśl: „Hm, ciekawostka”. Zmęczenie, otępienie zmysłów, wybaczcie. Od tamtej pory zdążyłam nauczyć się tych piosenek na pamięć, a rosnąca wprost proporcjonalnie do ilości przesłuchań frajda zdaje się nie mieć limitów. Czyżby we Wrocławiu czytało się ”Mopsożelazny Piecyk” Aleksandra Wata? Czyżby inspiracje młodopolskie przeistaczały się w futurystyczne? Projekt Szymona (cenionego za dorobek Chłopomanii oraz Damiano CZ) i Ewy (zyskującej natychmiastową sympatię za bardzo przyjemny wokal) to elektroniczne rękodzieło zanurzone w baśni. Tym cenniejsze, ze o znakomita czystość brzmienia zadbał Michał Kupicz.

Dobrze było zasnąć wczoraj w stanie ogromnego zmęczenia, odpuścić sobie i z napisaniem o nich poczekać do dzisiejszego ranka. Teraz pojmuję, co znaczy tytułowe "Nie Myśl O Niczym" i jak bardzo przekonująco brzmi "wstaniesz, kiedy zechcesz" odsłuchane w rozkosznym półśnie. Już od pierwszych sekund kawałek brzmi intrygująco. Zza delikatnie otwierających się drzwi dobiegają zmieszane glosy, a po chwili dosadna warstwa rytmiczna zapowiada przewrotną opowiastkę wyśpiewaną przez Szymona. Budowane dźwiękami napięcie rośnie wraz z nawracającą jak mantra zachętą do wiecznego leniuchowania, po to, by na chwile zgasnąć i przemienić się w wyluzowany refren. Ale tego, co dzieje się od trzeciej minuty, po prostu nie ogarniam! Słucham i podziwiam, kompletnie urzeczona subtelnie zarysowaną melodią i sennymi wokalizami. To tak, jakby Anna Jurksztowicz nagrywała z Junior Boys, nie mogę się oderwać!

Jakby mało było tego dobra, Sorja Morja serwuje osnuty nostalgią "Tajemniczy Ogród" na dokładkę. Znów kupują nas na progu, tym razem poszumem fal i tropikalii. Opowiedziana tu historia plasuje się gdzieś między Pustkami a "Chłopcem Z Plasteliny", łącząc sielankowe wspomnienia z dzieciństwa z atmosferą zmroku zapadającego nad miastem. Budzi się we mnie mała dziewczynka, która słucha pięknej baśni z szeroko otwartą buzią i rumieńcem na twarzy, czuję ten sam dreszczyk ekscytacji czymś nieodgadnionym. Melodia jest tutaj zarazem walorem i zagrożeniem, bo prostota refrenu znajduje się gdzieś na granicy tandety. Duet potrafi jednak przemyślnie zatrzeć to wrażenie, stale uciekając od przewidywalności. Tuż przed końcem nadmiar słodyczy staje się naprawdę szorstki. Tak szorstki, jak powierzchnia po trzech nie do końca zdrapanych naklejkach na lodowce. Cudne kawałki!

Monika Riegel    
13 lipca 2012
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)