INNE - PORCAST

Pezet
"Ostatni Track"

Po chwilowej konfuzji i szybkim riserczu okazuje się, że nie ma co uderzać w wielki dzwon. To nie ostatni track Pezeta, to taka licentia poetica, a nawet więcej, promocja trasy. Niby tytuł kłamliwy, ale utwór ‒ jakby to powiedzieć... kurcze... kategoria szczerości w muzyce my ass ‒ SZCZERY. Kapliński jest tu wyraźnie tym depresyjnym wrażliwcem, a nie królem życia (nawiązuję do Marcina Sonnenberga). Jak wcześniej z żarem nawijał o dupach, tak teraz z żalem nawija o smutach. Weźcie Pezeta z Klasycznej, który "szukał dup nie po gimnazjach", ale "ostrych jak tabasco non stop", albo wcześniejszego, napalonego młodziaka z "Letniaka", któremu wariowało serce na widok "spoko sztuk w negliżu figur atrakcyjnych" ‒ i zestawcie go z gorzkim zawodowcem, który na niuskulowym bicie Auera "nienawidzi, gdy mówią mu na ucho, żeby złapał je za włosy i mówił do nich: suko". Cóż "Czasy się zmieniają, jak nawijał Jajo", showbiz wyraźnie męczy. Skądinąd wiemy, że czasem nawet brakuje na wahę do Audi, by dojechać do studia. Ale przecież chwilę wcześniej nawijał, że nie musi wracać do korzeni, że co roku robi to lepiej, że "hip-hop to nie praca, nawet kiedy płacą". Samo życie i aktualne nastroje dostarczają tematów, a jeśli jest się tak utalentowanym raperem, jak Pezet, to się na scenie nie zginie. Choć w pogoni za lepszej jakości życiem, trzeba podejmować akcje z Reebokiem czy RedBullem. I nic nikomu nie szkodzi, bo jest dobrze.

Michał Hantke    
21 maja 2013
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)