INNE - PORCAST
Orchid
"Backseat"
Niedawno ktoś zakomunikował mi z wyrzutem, iż "Poznań to nie tylko Muchy", więc postanowiłem sprawdzić, czy jest to opinia uprawniona. Stąd właśnie
obecność w dzisiejszej rubryce grupy Orchid, na której występ w ramach organizowanego przez sam zespół wydarzenia o nazwie "Time Of The Season" (po
stronie plusów zapisujemy odwołanie do Zombies) wybrałem się parę tygodni temu. Był to jeden z pierwszych koncertów bandu w powiększonym składzie - do
piątki muzyków dołączyła Magda Kołada, wcześniej menedżerka zespołu. Tym samym proporcje płciowe uległy wyrównaniu (3:3), a Orchid stał się najbardziej
sfeminizowaną polską kapelą indie, obok grupy Andy oczywiście.
Orchid na rzeczonym, nawiasem mówiąc nie całkiem przekonującym, koncercie zaprezentował materiał z EP-ki Takk!_soundsampler, a także parę
nowych numerów, w tym "Backseat", którego akustyczne wykonanie dostępne jest aktualnie na profilu MySpace kapeli. Być może to wina wersji unplugged,
ale piosenka ta na tle starszych kawałków jawi się być nieznacznym krokiem w tył. Wokal Natalii Fiedorczuk zawsze przypominał mi nieco głos Anity
Lipnickiej, a przy słuchaniu "Backseat" skojarzenie to powróciło ze zdwojoną siłą jako iż jest to piosenka, która spokojnie mogłaby znaleźć się na
którejś z płyt Lipnickiej i Portera. Na pewno jednak wyróżniałaby się tam pozytywnie poziomem songwritingu, bo jeśli czegoś nie można poznaniakom
odmówić, to umiejętności układania wpadających w ucho melodii. W tym akurat mogą być uważani za nieco mniej utalentowanych spadkobierców Happy Pills
(grupy te łączą także związki ze Studiem Czad). Następców jednak nie w linii prostej – Pigułki odwoływały się bowiem głównie do amerykańskiego niezalu,
a inspiracji Orchid należałoby szukać raczej w Wielkiej Brytanii, czego dowodem słyszalne na EP-ce echa Sundays czy nawiązanie poprzez nazwę do zespołu
Orchids, podpory Sarah Records (chyba że nadinterpretuję).
Jesienią ma ukazać się długogrający debiut grupy - zastanawiam się, czy do tego czasu ktoś wyjaśni basiście, że metalowy image nie całkiem pasuje do
indie-popowej stylistyki. Myślę, że choćby ze względu na to frapujące zagadnienie warto śledzić dalszy rozwój kariery Orchid.