INNE - PORCAST

Drivealone
"Heaven Or Mexico"

Jeśli chcielibyście kupić sobie Y34RZ3R0R3M1X3D Nine Inch Nails, to na drugiej płycie znajdziecie wszystkie ścieżki użyte na oryginalnej wersji albumu, z których możecie sklecić własne remiksy, wysłać do Trenta i wygrać publikację na jakiejś podrzędnej stronie www. Ja kiedyś zrobiłem remiks "Only" z zeszłej płyty i powiem nieskromnie, że byłby mistrzowski, gdyby nie fakt, że na demówce programu do montażu można było umieścić jedynie dziesięć ścieżek, a potem mi wygasła licencja, a potem świat implodował.

Maciejewski jest prawie tak fajny jak ja. Tylko że jemu najwyraźniej nie wygasła licencja i na podstawie udostępnionego przez Xiu Xiu fragmentu twórczości sprezentował pełnowymiarowy utwór o pięknej, jak niektórzy sądzą, nazwie. No tak jest. Jednoosobowa formacja Drivealone przedstawia nowy utwór. Jest bardzo dobry. Nie jest natomiast żadną świeżynką, bo pojawił się na MySpace wiele tygodni temu, tylko autor tekstu nie ogarniał co o nim napisać, żeby nie powtórzyć kilku powodujących wymioty fraz, pod którymi też sie podpisuje (to nie jest tekst sponsorowany, nigdy nie spotkałem Maciejewskiego, byłem w życiu na jednym koncercie Much i musiałem wyjść przed końcem, zresztą Drivealone i tak lepsze od Much, ale brzydka okładka etc.). Ciężko poradzić – stylistycznie utwór nie odbiega od The Letitout (EP), może brzmienie jest jeszcze bardziej brudne, ale charakterystyczna melancholijna maniera lidera naniesiona na te brzdęki sprawia wrażenie jakby zostały napisane specjalnie dla tego projektu. A esencja całego tekstu kryje się w czwartym zdaniu tego akapitu i najbliższych konotacjach. Alleluja i do przodu.

posłuchaj »

Filip Kekusz    
24 marca 2008
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)