INNE - PORCAST

Zdarzają się czasem głosy, że polskich artystów trzeba traktować pobłażliwiej, doceniać rozwój w dobrym kierunku, przymykać oko na niedociągnięcia. Rubryka Porcast przecież ma trochę taki cel – przede wszystkim pokazać, co dzieje się na polskiej scenie muzycznej, a nie oceniać. Nie jestem miłośnikiem takiego podejścia, krytycznych parytetów, bo niejednokrotnie okazuje się, że polscy producenci nie mają jakichkolwiek kompleksów i czemu mieliby mieć. To najlepszy dowód na to, że może trzeba przemyśleć, czy podział na porcast i playlist ma jeszcze jakikolwiek sens. Sam chętnie dałbym temu utworowi co najmniej siódemkę.

Utwór powstał podczas pobytu Raashana Ahmada w Poznaniu w październiku 2011 roku, co od razu skłania mnie do rozmyślania o tym, co by było, gdyby takie artystyczne kolaboracje przy okazji odwiedzin różnych artystów zdarzały się częściej. Wydaje się jednak, że tylko środowiskom hip-hopowym takie kolaboracje zdarzają się naturalnie, wyobrażam sobie zresztą powstanie tego utworu tak, jak w teledysku – Raashan łapie mikrofon i na luzie, bez większych przygotowań,trójka wysmaża wiosenny hicior. Minimalistyczny nu-soulowy beat, chwytliwe, promieniujące luzem dęciaki, fantastyczny break z gościnnym udziałem pojawiającego się na kilka sekund syntezatora na 1:30 i wreszcie powrót, już tylko dla formalności, bo wiadomo, że i tak już wygrali ten mecz. Idealne na pierwszy gorący weekend w tym roku, ale może nawet do majówki się nie znudzi.