PLAYLIST
Talib Kweli
"Shock Body"
Wewnętrzna część obwoluty solowego debiutu Taliba Kweli Greene, Quality,
ukazuje nam artystę i jego najbliższych współpracowników w
refleksyjnym, melancholijnym nastroju. Tak patrzę na ich zdjęcia, patrzę i
wow. Chodzi o wzruszenie, że są jeszcze na świecie uduchowieni MC,
specjalizujący się w dojrzałym składaniu słów i dźwięków w mistyczną
plecionkę. Zahaczający swą twórczością o rejony funkowe, jazzowe,
rhythm&bluesowe i, nade wszystko, soulowe. Korzystający z dorobku lat
siedemdziesiątych z wielkim szacunkiem i rozwagą, nadający nowy sens
efektownemu nawijaniu, roztapiający groove w leniwym maśle słonecznej
hip-hodelii.
Talib pisze w komentarzu (wszystkie notabene są zajebiste, a ich lekturę
polecam zwłaszcza debilnym pseudo-raperom, którzy na pytanie "o czym są
twoje teksty?" odpowiadają "yyyghfhgtsysusuehh") do "Shock Body", że LG
określił ten kawałek mianem "piosenki Supermana". I racja, jest coś w tym
bicie bohaterskiego, fantastycznego, zuchwałego. Akurat on rzucił mie sie na
uszy najbardziej, ale w sumie, równie wspaniałe są "Joy", "Get By", czy
"Won't
You Stay". W ogóle, wymiata po całości. Delektuję się Kwelim jak ostatnim
mohikaninem, jak reliktem epoki, w której wszystko było muzyką: od rodzinnej
sprzeczki, przez koleżeński pojedynek na rymy, aż po wyznanie miłości
ukochanej. Obcowanie z Quality ma więc tę niepowtarzalną jakość,
wywołuje wrażenie bezpowrotnego odejścia pewnej rzeczywistości, mgli oczy.
To piękne.