PLAYLIST
Sophie

Sophie
"Lemonade" / "Hard"

6.0  /  6.5

Sophie jeszcze w tamtym roku zrezygnował z udzielania pokrętnych wywiadów i całej tej maskarady, która w momencie zajawienia nam "Bipp", wydawała się być równie ważna, co jego nowatorskie inklinacje. Wygląda na to, że dzisiaj chce zaskakiwać już tylko muzyką. Żadnego wejścia z hukiem ani personaliów wprawdzie nie odnotowałem, ale można przynajmniej domyślać się sporego otrzaskania Brytyjczyka z Numbers w graniu bardziej pospolitych tańców na jakiś czas przed pierwszym (nieśmiało artykułującym pop w jaki bawi się dzisiaj) singlem "Nothing More To Say". Warto odhaczyć także wyegzekwowanie odważnej próby ku chwale nieszablonowych chwytów, którą zdradzał remiks "Highlife" Auntie Flo. Tu Sophie pojawia się po raz pierwszy w pełni stylu, którym zaskarbił sobie uwagę szerszej publiczności (i niedawno J-popu: gotuje się bowiem kawałek dla Kyary Pamyu Pamyu, którego chyba należy wypatrywać). Stamtąd jego kariera wiedzie już wprost do czasów obecnych i chwili, gdy emocje opadają, kończy się karnet na zjeżdżalnię, a wszyscy zaczynają uważnie patrzeć na ręce.

Przyglądam się dwóm nowym utworom Sophie i odnoszę wrażenie, że napięcie i równowaga odczuwalne na poprzednim singlu niestety spłynęły gdzieś bokiem. Dramatyzm "Elle", który w sposobie interpretacji świata zastanego mógł przywoływać zmagania "późno-wczesnego" Jamesa Blake’a i zupełnie nieprzystawalna do krajobrazu tanecznej elektroniki o populistycznym zabarwieniu zjawiskowość "Bipp", to wciąż rzeczy zajmujące od początku do końca, efektowne i ważne. Natomiast "Lemonade" to raczej chwytliwa wprawka podyktowana popularnością stylu, która przeciwstawne elementy budowy “Bipp” stara się imitować na najbardziej zewnętrznym poziomie. Utwór działa tylko na zasadzie kontrastu dwóch różnych muzycznych struktur, którymi obdarowano zwrotki i refreny, na osłodę dając podkręcony bas i strzelające bąbelki. "Hard" zaś jest zwyczajnie zbyt monotonnie poprowadzonym aglomeratem zośkowego bassu, czeszącego (jak by nie było) bitu i knowerowo rozumianej recepty na inteligentny pop, by móc dorównać poprzednikom w zjednywaniu sobie słuchacza. Podoba mi się wyobraźnia Brytyjczyka i droga wyznaczona Butter Mohawke’a czy Glass Swords Rustiego, którą konsekwentnie idzie za pan brat z tym, co dziś popularne, ale pomimo wysokiej kaloryczności, brak w obu utworach rozwiniętej narracji, która ten plac zabaw postawiłaby do pionu, troszeczkę doskwiera.

Krzysztof Pytel    
26 sierpnia 2014
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)