PLAYLIST

Snoop Dogg feat. Justin Timberlake
"Signs"

9.5

Nie będę trwonił bajtów na przybliżanie fajności i luzactwa Snoopa, bo zaprawdę długo pianę by tu bić. O czym trzeba pamiętać, to że koleżka ma jeden z najbardziej "śpiewnych", muzykalnych flowów w dziejach rapu i potrafi przełożyć wokalno-osobowościowe talenta na "public appeal", a w efekcie sukces komercyjny i bardzo porządny income liczony w milionach dolarów. Przebojami dorobek Pieska stoi, a przecież przebierając pośród tych wszystkich singli, wyłączając rozpierdalacze Chronicowe, "Signs" zwycięża w cuglach. No sorewicz, ale obie refrenowe melodie, zniewieściała zakręcona wokaliza Justina i mięciutka, subtelnie schodkowa odpowiedź Snoopa wymiatają bardzo na świeżości, w sensie że łupią się ze sobą o miano killerskiego radiowego tune'u 2004/2005. Chorusowe smyki i linia keyboardu w zwrotce komponują się piknie w coś na kształt przyjacielskiego spotkania spontanicznego Mayfieldowego soulu z grooviastym commercial disco-pop (pokrewnym "Rock Your Body" właściwie) i wraz z dziesiątkami cymesów składają się na najbardziej zaraźliwą pieśń wiosenną so far, a przy tym pulsują wcale nie jednostajnie i prościutko. Bardzo dawno nie słyszałem w MTV takiego fajnego flava (choć MTV nie oglądam, więc zgaduję raczej). Do tego wydarzenie niebagatelne – Justin mówi "fuck". Nie ma bum bęc tra tatata, jeden z singli roku.

Michał Zagroba    
9 września 2005
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)