PLAYLIST

Na wystawach sklepów pojawiają się powoli okolicznościowe dekoracje, tłumy ruszają do centrów handlowych, premier płytowych zatrzęsienie. Również Sally Shapiro, szwedzka disco princess, wydaje w grudniu swój debiutancki LP Disco Romance. Promuje go obecnie jej drugi singiel, "Anorak Christmas". Pierwszy, wypuszczony już w wakacje, "I'll Be By Your Side" spowodował małe zamieszanie, podobne, z zachowaniem proporcji, do tego, które było udziałem Annie dwa lata temu. Prowadzona przez norweskiego producenta Johana Agebjorna zebrała sporą ilość komplementów na blogach i w skandynawskiej prasie. Zajawka przeniosła się szybko do opiniotwórczych tytułów typu "Village Voice" i Sally dostąpiła pierwszych zaszczytów w rodzaju "singiel miesiąca". Wszyscy ostro i równo pieją z zachwytu, bo "Anorak Christmas" także zachwyca.

O ile Annie penetrowała obszary disco, synth-popu, radosnego cukierkowego popu to Sally i jej dobrodziej Johan uderzają w jakże modne ostatnia brzmienia italo, elektro i francuskiego dicho – tyle że w wyciszonej i zupełnie nieinwazyjnej formie. Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że Sally – podobnie jak Annie - ma na koncie występy w jakimś indie-popowym składzie. Bardzo mi to do niej pasuje. Tutaj jednak mamy przycięte syntetyzatory, a kwadratowe warstwy organów przywodzą na myśl co bardziej melancholijne fragmenty Poniżej Krytyki. Głos Sally natomiast operuje między dwoma biegunami – ciepło/mróz (ballady/czady) – właściwie ciężko się zdecydować, czy bliżej jej chwilowo The Knife czy do czegoś gorętszego, mniej szorstkiego jednak. Efekt? Lody topnieją, anieli śpiewają, bydlęta klękają. I wprawdzie "Anorak Christmas" nie jest tak perfekcyjnie poprowadzone jak wspaniałe "I'll Be By Your Side", to wracam z dużą radością do obu tych kawałków, a także innych sampli zapowiadających długogrającą płytę. Święta, święta i po świętach. A potem karnawał.