PLAYLIST

Pussycat Dolls
"Beep"

2.0

Czy nie zastanawia was czemu w tym sześcioosobowym girlsbandzie śpiewa tylko jedna niunia? Mnie na przykład bardzo, dlatego sprawdziłem kociaki w necie. Okazuje się, że zjawisko Pussycat Dolls to nie jest żadne novum, dziewczyny tworzyły wcześniej rewię zabawiającą gości kasyn w Las Vegas, to, plus przewijające się w ich bio nazwisko Christiny "Pumpkin" Applegate, dało mi dużo do myślenia. (Fakt że w ich bio pojawiają się również takie nazwy jak Led Zeppelin, Siouxsie And The Banshees czy Björk do dalszego myślenia mnie zniechęciło.) A może zastanawialiście się komu zawdzięczamy pomysł oparcia piosenki na jednym z najbardziej wkurwiających motywów jakim jest tytułowy beep, zastępujący niecenzuralne zwroty? Nie wiem, nie znalazłem, wszystko jednak wskazuje na gagatka, o którym w dalszej części. Ja, oglądając ten badziew (i chcąc nie chcąc słuchając), zastanawiam się na przykład co miał na myśli osobnik ustawiający wielki napis "Dolls" w lofcie z początku klipu (że niby "kociaki" maja swoje tajne headquaters, jak, nieprzymierzając, Batman)?

Albo tekst. Trudno mi sobie wyobrazić burzliwy proces twórczy wynoszący na "wyżyny" pop-haseł stare wioskowe mądrości typu: "It's funny how a man only thinks about the..." (w refrenie w pełnej krasie objawia się wspomniany wyżej poroniony lejtmotyw tego songu, te wszystkie niedopowiedzenia miały chyba w zamyśle być sexy, funky, fresh – well... they’re not). Buńczuczną odpowiedź pani frontwomanki streściłbym za to tak: "możesz patrzeć się na moje cycki, i bawić się swoim _______ ha-ha-ha-haha-ha [debilizm tego motywu boli], ja nadal będę robić "my thing" [?], a tak w ogóle to szukam wrażliwego faceta, więc weź się gościu ogarnij!". Yyyy, Ok, ja rozumiem, trudno wymagać od popowego szlagieru wnikliwej analizy relacji damsko-męskich, cała zabawa opiera się wszak na wcieleniu w życie nieśmiertelnej formuły "tańcz, głupia, tańcz", tylko czemu odbywa się to kosztem absolutnie podstawowych zasad intelektualnej higieny?

No i postać Will.I.am'a – masterminda stojącego za Black Eyed Peas, wizjonera, który jako pierwszy zrozumiał, że miarą genialności popowego songu w epoce "ponowoczesności" jest łatwość z jaką można przerobić ją na góra 20-sekundowy ringtone (nie tylko "Real Music", ale i polifoniczny!). No dobra, teoretycznie więc obecność gościa powinna zaowocować jakimś chwytliwym motywem, a tymczasem... Kojarzycie ten wierszyk opisujący rozważania jakim środkiem transportu przybędzie wiosna w tym roku, którego pointa opiera się na tym, że przychodzi ona pieszo (Brzechwa, Tuwim te sprawy)? Cóż, nie w Hollywood, za wielka wodą zapewne przyjechałaby ona chromowanym rowerem jak czyni to Will w klipie. Czemu nasz sympatyczny Murzynek jeździ rowerkiem z pokoju do pokoju? Uhh, bo tak jest cool, bo może...? Nie wiem ludzie, nie ogarniam!

Co z muzyką – wszak po to tu jesteśmy, tak? Tune jest z kategorii tych "z twarzy podobny zupełnie do nikogo" – odznacza się tym, że niczym się nie odznacza. Jakieś tam bicik, ograne smyki, przeciętniackie popisy wokalne, no i nieszczęsne beepy. Owszem coś tam kiełkuje tu i ówdzie (na przykład bliskowschodni temacik pod koniec pioseneczki mógłby przerodzić się w coś interesującego) z tym, że głupkowata atmosfera tego kawałka przypomina tę na Wenus – chmury trujących gazów, deszcze kwasu siarkowego i wysoka aktywność wulkaniczna bynajmniej nie sprzyja powstaniu czegokolwiek prócz gigantycznego pierda.

(Mała rada dala odważnych którzy, nie zrezygnowali jeszcze z dobrodziejstw stacji muzycznych. Jeżeli natkniecie się na teledysk, w którym ktoś rozmawia / bawi się / cyka fotki komórką z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością macie do czynienia z gniotem. Czujcie się ostrzeżeni.)

Paweł Nowotarski    
22 marca 2006
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)