PLAYLIST
PRO8L3M

PRO8L3M
"Jakby Kończył Się"

7.0

"Kurwa, jak można jarać się polskim rapem/jak ich oglądam, nienawidzę ich matek" nie istnieje w talii polskich wersów inna linijka, która wydatniej szkicowałaby portret tego burdelu. Zasadniczo chyba nikt rozsądny nie mrugałby nerwowo oczami ze złości, gdybym w taki sposób skwitował całokształt spuścizny z obecnego roku, z zeszłego (Ras i Ment, dzięki za źdźbło nadziei, więcej poproszę), z kiedykolwiek niemalże, ale z drugiej strony sami rozumiecie jak wygląda sytuacja. Ja i polski rap oferujemy osobom postronnym podręcznikowy przykład syndromu sztokholmskiego – czuję się jak uciemiężony zakładnik, bo chociaż mam świadomość mentalnej czy etycznej mielizny tego środowiska, to jednak gdzieś tam na zapleczu mojego płatu mózgowego lawiruje jakaś niedefiniowalna, będąca najprawdopodobniej pokłosiem gimnazjalnej nostalgii sympatia do ludzi bezpośrednio związanych z tą muzyką. Przynajmniej w taki sposób sobie to tłumaczę, żeby nadal móc bez wyrzutów sumienia patrzeć w lustro o poranku. Mógłbym oczywiście tak uczynić, dla spokoju sumienia powinienem nawet to zrobić, natomiast w drodze wyjątku (tym razem) okoliczności pozwalają mi zachować należytą wstrzemięźliwość z jednego, pozornie błahego, a w skali kraju może i mniej błahego powodu. Zza kurtyny permanentnego wstydu wyłaniają się sylwetki dwójki jegomościów, jednak nie takich zwykłych chłopców w za dużych o kilka rozmiarów ciuchach chwytających zmęczonymi dłońmi za mikrofon/MPCtkę, tylko prawdziwych rapowych kaznodziejów, autorytarnych zwierzchników z zadymionymi winylami pod pazuchą, zajawkowiczów z krwi i kości obdarzonych chemią na osi raper-producent, jakiej nie było od czasów Pezet-Noona.

Współpraca duetu nie odbiega ani na moment poza znane od wieków, wąsko przyjęte kryteria. Oskar para się tą mniej szlachetną czynnością, czyli najpierw sobie cierpliwe pisze wersy, później niechlujnie przekłuwa je na słowa, a z kolei DJ Steez organizuje grunt dźwiękowy pod jego donośną barwę głosu. Banał, nie? Może w teorii i przy braku liźnięcia końcowego efektu, bo ten przynosi absolutnie magnetyczne doznania. Wersy Oskara nie są tylko przypadkowym ciągiem liter wydobywającym się ze studia. To konsekwentna, misternie tkana przy użyciu sporej palety środków językowych optyka na rzeczywistość przeciętnego człowieka, dosadna, elastyczna, dotykająca szerokiej mozaiki wątków; od przyziemnej struktury narracyjnej prosto z melanżu, po leniwy trip samochodem w mieście, na znakomitym storytellingu z ostatniego dnia życia Ryszarda Siwca kończąc. Wszystko oczywiście jest aplikowane w asyście tak naturalnie nawarstwianych wielokrotnych, że zdolności tej z powodzeniem mogliby pozazdrościć mu najwięksi z największych, mistrzowie rzemiosła pokroju Smarka czy Wan Pankza. Zresztą na pewnym forum rapowym padło już hasło, że ubiegłoroczne C30-C39 (EP) jest uliczną translacją Najebawszy (EP) – czy trafna to analogia oceńcie sami, na pewno nie można przejść obok niej obojętnie.

Koncept muzyczny zbliżającego się powoli Art Brut Mixtape będzie opierał się na operowaniu loopami z polskiego synth-popu lat osiemdziesiątych – dla mnie jako entuzjasty gatunku bomba. Potrafię też zrozumieć punkt widzenia, że tak konkretny kierunek dość wydatnie ogranicza możliwości twórcze Steeza, który przecież jest niesłychanie zdolnym producentem i jak nikt inny na rodzimym poletku potrafi stapiać ze sobą klasyczną dewizę i syntetyczne brzmienie. Niemniej w "Jakby Kończył Się" sprawdziło się to bardzo krezusowo, numer otwiera znany już z wcześniejszych nagrywek luzacki, zarejestrowany na potrzebę ostatniej sesji nagraniowej dialog między tą dwójką, a pierwsza zwrotka i wejście w bit rychło po samplu wokalnym Haliny Frąckowiak = instant ciary. Czekam bardziej niż na Kubana i Borixona, po prostu.

Rafał Marek    
20 sierpnia 2014
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)