PLAYLIST

Popek & MaroMaro
"Gwiazdy"

7.5

Jak Patki i The Very Polish Cut-Outs, jak 1976: A Space Odyssey oraz Wczasy w ramówce TVN-u. Jak "Tęczowy most" zatruwający umysły w maju 2014 roku, jak łódzka Dyskoteka Młodego Człowieka i wieczorne Arbeiter Klasse puszczane z YouTube'a przy selekcji piw kraftowych. Jak Surowa Kara Za Grzechy po piętnastu latach w Trzech Szóstkach, jak Reynolds biadolący przez przeszło pięćset stron, że "kiedyś to było, a teraz już nie ma" i – wreszcie – jak wszyscy permanentnie i z premedytacją mylący "tęsknotę" z "nostalgią". Wymieniać można bez końca. Jedni kolekcjonują kalendarze z przeszłości na serio, jak Peja, a inni tylko okpiwają współczesność posiłkując się hipnagogicznym filtrem. Do wciąż powiększającego się panteonu retromaniaków dołączył niedawno Popek. Za którą ze stron opowiedział się Mikołajuw? Ciężko stwierdzić. "Gwiazdy" czytać można zarówno jako pastisz PRL-owskiego popu (co sugerowałby, że Pop sympatyzuje jednak z frakcją ironistów eksploatujących ejtisowo-najntisową estetykę dla swoich niecnych celów), ale istnieje spore prawdopodobieństwo, że ten "kontrolowany kicz" stworzono jednak od ziomów i dla ziomów.

Emblematyczna dla brzmienia dekady gitarowa solówka MaroMaro (stały współpracownik Czerwonych Gitar – "ten młody, zdolny"), lekki klawisz, Janusz Kondratowicz wracający z zaświatów by raz jeszcze wcielić się w legendarnego Jana Krynicza i obowiązkowa astronomiczna fiksacja (słońca blask, księżyc, kosmos, Czerwony karzeł) – tak szczerej sympatii do przełomu wspomnianych dekad nie da się sfingować. "Gwiazdy" utonęły w morzu gówna promującego Czarną Wołgę, która ma przynieść "renesans polskiej piosenki", pokutują za obrzydliwy w większości przypadków romans "środowiska hip-hopowego" ze szlagierami doby transformacji systemowej w naszym kraju (choćby Matheo, Anna Karwan i ich interpretacja Sośnickiej) i zniknęły z YouTube'owej karty "Na czasie" wskutek masowego odpływu popkowych fanów po zawieszeniu działalności projektu Gang Albanii. Doprawdy ciężko je dostrzec, jak Czerwonego karła, ale w biurowcu Porcys zdarzy nam się zagrać ten numer na firmowych prywatkach i poczuliśmy się w obowiązku, by podzielić się dobrą nowiną z całym światem – Popek, artystycznie, może zdycha i powoli, i konsekwentnie, ale potrafi jeszcze pozytywnie zaskoczyć.

Witold Tyczka    
31 maja 2019
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)