PLAYLIST
Nurt
"Syn Strachu"
Polskie Nagrania Records 2 lata temu reedytowało klasyczny debiut
wrocławskiego kwartetu. S/t Nurtu z 1973 roku uważane jest niekiedy za
pierwszą płytę polskiego heavy-metalu (może, chwilami, rzeczywiście). W
Encyklopedii Polskiego Rocka Wroclawianom bardzo
się dostaje jednak za nieporadność i brak focusu. Dla mnie to kawał
porządnego PRL-owskiego rocka, jedna z najciekawszych oprócz Cienia
Wielkiej Góry płyt-spadkobierców socjalistycznej siermięgi. Rzecz, która
ponad rozrywkową normę znacznie wyrasta, dziedzictwo. Amatorka bywa tutaj
urocza. Rzeczywiscie nawiązania do "Within You Without You" w "Synach Nocy"
czy karkołomne wokale w "Morzu Ognia" to czyste WTF (Aleksander Mrożek
własciwie nigdzie nie wyrabia wokalnie, więc po co te ambicje w kierunku
wymiatania?). Poza tym teksty w stylu tego o "stu inkwizycyjnych torturach"
godne są liryki Kata. Ale na tym polega urok wydawnictwa.
Opener albumu "Kto Ma Dziś Czas" – kaskada blues-rockowych akordow, podkreślona gęstą perkusją i pulsującym basem – nasuwa śmieszne skojarzenie. Oto polskie Dungen 33 lata temu! Jesli zostać przy tym odniesieniu, to ballada "Będziesz Panią W Moim Piekle" jest niewątpliwie "odpowiedzią" na "Du E För Fin För Mig". Mało u nas było tak konkretnej, porywającej rockowni jak w "Pisze Kreda Po Asfalcie" (Moje Credo Nieoryginalne)" (i znowu te pseudo-głębokie, pseudo-intelektualne liryki autorstwa A. Kuryły). Są też fragmenty wizjonerskie. Opus magnum zespołu, prawie 10-minutowy"Syn Strachu" krąży między wariackimi jazz-rockowymi solówkami, psychodelicznymi motywami i podnioslym, chóralnym zakończeniem. "Świetnie się tego słucha". Zapomniałbym dodać, że album ma ambicje koncepcyjne, o czym wspomina sam zespół (pewnie w zajawce skierowanej do Komisji Weryfikacyjnej): "W swojej
muzyce członkowie zespołu próbują oddać zawrotne tempo współczesnego
życia... Atmosferę, jaka otacza człowieka w wielkim mieście, człowieka na co
dzień pozbawionego kontaktu z przyrodą". Czy mówiłem już, że urocze?