PLAYLIST

FK: "Born Free" trąci stęchlizną jak domki działkowiczów w kwietniu. Maya mogła tak brzmieć osiem lat temu może, kiedy nagrywała demówki. I chodzi tu zarówno o liryki (nigdy nie były wybitne, fakt, ale rzucanie uwagami typu "I was booooorn free", "I don't wanna live for tommorow", "I don't wanna talk about money, cause I got it" to jest, nie przymierzając, klasa integracyjna), jak i podkładzie. Maya tnie fajny skądinąd kawałek Suicide z delikatnością Westa czy jakiegoś Supermode, nie wykazując nawet cienia chęci, by dorzucić coś od siebie. Daję dwa zero, ale tylko dlatego, że to ona śpiewała "10 Dollar".

JB: Na pytanie: "Gdzie jest druh Boruch?" nie odpowiemy dziś "przezabawną" negacją, bo zlokalizować drużynę Bermowitza niezmiernie łatwo. Sampel z otwieracza Suicide został tu wykorzystany bez cienia fantazji, w zasadzie w taki sposób, że na chwilę można zapomnieć jak dobry to numer (a jest to bardzo dobry numer). O swoich zastrzeżeniach do samplingu pisał niedawno Chaciński przy okazji Gonjasufiego – tutaj pasują bardziej. Cóż, miejmy nadzieję, że to Samobójstwo to tylko na poziomie aluzji, a M.I.A. się jeszcze wykaraska. Co do klipu zaś, to wyłącznie dla fanów Counter-Strike i Michaela Moore'a.

ŁK: Wolna od urodzenia M.I.A. korzysta ze swojej wolności, żeby... samplować Suicide bez odrobiny kreatywności? I żeby stojąc na szczycie tej sterty gruzu-podkładu coś niby z sercem, ale nudno nawijać? Pierwszy singel z nowego albumu to jej pierwszy słaby numer. Serio, serio słaby. Podjara?

AG: Kiedy w połowie stycznia M.I.A. rzuciła próbkę nowego albumu publice na żer, odetchnęłam. Ów utwór tysiąca tytułów ("Theres Space for Ol Dat I See" / "Jestem Daunem Jak Twoje Połączenie z Internetem" / "Wałek z Twittera") z bezbudżetowym a socznym teledyskiem podtrzymywał co trzeba – wiarę, zainteresowanie i linię programową samej artystki. Od stycznia do wiosny znalazły się pieniądze na klipy, ale przy okazji zaszła wolta, w wyniku której czas nam wycofać się z przylądka dobrej nadziei na bardziej zachowawcze pozycje i z nich przypuścić deszcz chujów. Do domu, projektować odzież!