PLAYLIST

Lanberry
"Piątek"

7.0

Zastanawialiście się, gdzie podział się dobry polski pop? W swoim rancie na Chainsmokers pisałem, że lista Billboardu miała jednak większą wagę, niż dwudziestka radia Eska, natomiast może jest już właśnie na odwrót. Nie wypada jednak, żeby o "Piątku", święcącym lekkie sukcesy na listach polskich stacji radiowych, nie usłyszała jednak także inna, bardziej świadoma grupa odbiorców (tak, porcysiaki, to o was).

Kim jest Lanberry – nie wiem. Pobieżnie przesłuchałem jej album, który poza niezłym pierwszym i ostatnim trackiem jest typowym, żadnym, choć porządnie zrobionym popem. "Piątek" natomiast utknął na moim repeacie na długo i trochę łapię się za głowę, że na YouTubie ma niecałe 200 tys. wyświetleń. Świadomość produkcyjna tego tracka jest zaskakująca – jest zrobiony według wszystkich solidnych reguł dzisiejszego mainstreamu, tego w stylu ostatniego Biebsa i Ariany Grande, lekkiego deep house popu i kanału Majestic. Ktoś jęknie, że mdłe, ja powiem, że może nieco, ale i tak ładne. Jedyne, do czego bym się przyczepił, to przegięcie z ilością reverbu na wokalu w refrenie.

A jak już jesteśmy przy refrenie – nikt tu Ameryki nie wymyślił, ale w naturalny, nieinwazyjny sposób jego melodia uprzyjemnia życie i zostaje w głowie. Polski pop brzmi często jakby ktoś go budował według planu, a na planie te rurki to szły właśnie o tak, za to tutaj wszystkie rurki leżą od razu jak powinny. Dodajmy do tego tekst, który nie wzbudza ciarek wstydu, choć wiadomo, jak się czasem kończy śpiewanie o piątku. Niewątpliwa radiowa przezroczystość tego utworu okazuje się zaskakująco świeża, a zapętlony w mostku hook jest przyjemnie nośny. Dostałem drina za free i nawet nikt do niego nie napluł.

Kamil Babacz    
16 września 2016
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)