PLAYLIST

Justin Bieber
"Sorry"

5.5

Czy kogoś jeszcze rusza postać Biebera na tym najbardziej szczeniackim poziomie? "Najbardziej znienawidzona postać współczesnego popu"? Dajcie spokój, nawet nie chce mi się wchodzić głębiej w ten temat. Justin wyrósł, zaczął ćpać, reklamować Calvina Kleina, a jego targetem stały się dziewczyny, za które już niekoniecznie grozi mu prokurator. Zaczął też nagrywać całkiem niezłe kawałki, choć żaden nie był tak dobry, jak należałoby oczekiwać od postaci tego formatu. Niestety, nie inaczej jest z "Sorry".

Generalnie nowy singiel naszego bohatera to ten sam casus co poprzedni "What Do You Mean?" – wyjątkowo staranna produkcja, lekki, wakacyjny klimacik (Tropical House – wtf) i brak czegokolwiek za co można by tę piosenkę znienawidzić. I to jest chyba właśnie problem obecnego Biebera. Celem życia nie jest przeżycie, a celem popu nie jest przejście niezauważonym. Słucha się bardzo przyjemnie, ale co z tego, kiedy po skończeniu utworu, nie pamiętam za bardzo jak leciał, nawet po wielu odtworzeniach? Powoli się wkręca, ale to nie jest materiał na singiel. Rozumiem gdyby to był albumowy wypełniacz stworzony po to, aby hiciory błyszczały jeszcze bardziej. Ale tak nie jest i nie będzie. Co więcej, razi mnie sztuczność tego całego przedsięwzięcia. Jasne, Bieber od zawsze był tworem stworzonym nie przez popkulturę, a dla niej. Ale emocjonalna płytkość tych kawałków jest tak sztuczna i wykalkulowana, że nawet ja odczuwam zgrzyt, a zwykle jestem odporny na takie rzeczy. Wszystkie medialne doniesienia grzmią o tym, jak to Justin się buntuje przeciwko światu. Spoko, ale muzycznie dostajemy jakieś mdłe, wygładzone kawałki. Za produkcję wideo odpowiada niejaki Scott "Scooter" Braun. Szkoda, że za muzykę zamiast Skrillexa, też nie odpowiada Scooter. Ten drugi, prawdziwy.

Antoni Barszczak    
1 listopada 2015
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)