PLAYLIST

Nie zdziadzieli. Zrekonstruowali swoją tożsamość na bazie dischordowskiej surowości, minimalizmu środków przy maksymalizacji ekspresji do spółki z tendencją do przebojowości college rocka. W sytuacji, w której okres między celebracją ich debiutanckiego Post-Nothing a dniem dzisiejszym spełzł na posusze punkowych reminiscencji, słabym byłoby czepianie się duetu z Vancouver o stanie w miejscu. Dziś po prostu robią swoją robotę poza kontekstem jakiejkolwiek sceny (nawet nie sensie miejsca, ale choćby transgranicznej, wirtualnej), bo trudno o kontekst dla tak prostych rozwiązań jak call-response pod naparzanie w dwa podstawowe rockowe instrumenty. David Prowse z Brianem Kingiem zawłaszczyli tę niszę, zebrali propsy i po dwóch latach kondensacji energii bezkarnie wracają do gry nie odkrywając niczego nowego. Mogą nawet śpiewać "Oooooh-oooooh", bo ostatnio w sposób tak fajny zrobili to chyba The Thermals i to nie na ostatniej płycie, ale dawno, dawno temu.