PLAYLIST
Interpol
"Lights"
ŁŁ: Ojej, no co, nowy Interpol. Kolega Konatowicz nazywając singiel "okropnym" cierpi na syndrom, który wytknął Zagrobie z okazji Lateralusa, a ta piosenka jest logiczną kontynuacją Our Love To Admire. Ktoś to porównywał do "Iron Mana" Black Sabbath, roześmiałem się! "Nie czekam".
JB: Zamiast skupiać się na walorach estetycznych "Lights" wolę zadać pytanie: gdzie jesteś Davidzie Pajo? Jeśli się nie mylę, to tegoroczny transfer będzie jeszcze mniej wymierny niż niegdysiejszy udział Johnnego Marra w We Were Dead Before The Ship Even Sank. Serio, coś jakbym kazał Jonathanowi Edwardsowi skoczyć mi po fajki a kanadyjskiej reprezentacji w curlingu pozamiatać mi przedpokój. Naprawdę nie trzeba, więc kupujcie Spiderlandy i TNT, co by czcigodni czterdziestolatkowie nie musieli chałturzyć. A tak na marginesie, to nie aż takie złe.
JM: Będę bronił złego imienia Interpolu. No bo co, nie aż takie złe? Kaman, panowie karykaturzą. Nie przypuszczałbym, że zespół ten kiedykolwiek tak zbliży się do późnego Placebo, nastąpiło to jednak, i niech świadczą o tym ociężałość, pompatyczność i teatralny mrok tego singla. Carlos D. odszedł i dziwne, że za nim nie zwiali ze sceny pozostali członkowie grupy.
ŁK: Znacie ten moment w życiu kiedy słuchacie piosenki i czekacie aż stanie się w niej coś ciekawego, ale ona okazuje się tylko słabym b-sidem The Chameleons, w którym nie dzieje się nic? A Pajo jeszcze nie grał na płycie.