PLAYLIST

Hot Chip konsekwentnie robią to samo co w zeszłym roku, czyli emitują kolejne potencjalne parkietowe hity utrzymane w konwencji minimalistyczno-kosmicznej, popierając je imidżem pierdołowato-psychodelicznym. Jednak reprezentant drużyny na tegoroczny sezon zimowy nie przekonuje. Elementy składowe się zgadzają, tzn. nieskomplikowany rytm wydobywany z jakichś MPC, rozmiękczany przez wysokotonalne plumkanie i dźwięki mniej syntetyczne. Zarzuty o autoplagiat można oczywiście zbić gadką o wykształconym ewolucyjnie stylu, pozostaje jednak słabość kompozycyjna kawałka oraz nadmierna melodyjność, w której Alexis Taylor nie za bardzo umie się odnaleźć – a wydawałoby się, że taki wrażliwy chłopak. Niezależnie od talentów wokalnych eightiesowy refren nudzi przy trzecim podejściu (no bo przy pierwszym to najważniejszy jest plastyczny klip, jednak tym razem bez oszałamiających patentów), a te wszystkie chórki też nie mają szerszego zastosowania. I tak, proszę państwa, starczy chyba, co?

Zobacz także: