PLAYLIST
Gnarls Barkley
"Run"
Nagranie wielkiego przeboju to sytuacja na którą można spojrzeć z dwóch zupełnie różnych perspektyw. Jedna to sława, hajs, tłumy fanów, wyprzedane koncerty, najdroższy towar, czerwone dywany i wszystko to, o czym świadomie lub nie, marzy przeciętny Kowalski. Gdy się jednak na tę samą sytuację spojrzy z innej perspektywy – "nagraliście przebój, skoro jesteście tacy zdolni, chcemy następnych!". To się zdaje presja nazywa i większość wykonawców notuje tutaj przejazd na skórce od banana, zaliczając brutalne i przy tym bardzo bolesne spotkanie z glebą.
Właśnie w tym punkcie stoją obecnie Gnarlsi. Było "Crazy", teraz mamy "Run". Roztańczony teledysk z gościnnym udziałem niejakiego Justina Timberlake'a wypada sztucznie i odrzucająco niczym co lepsze zdjęcia z Fotka Pe eL. Dźwiękowo te same patenty co poprzednio – próba odpłynięcia w muzyczną przeszłość by potańczyć jak za dawnych laty. Miło, że nie jest to kolejna wymuskana produkcja z ultra czystym brzmieniem niczym ten cały Timbaland i inni mu podobni, tyle że Danger Mouse też niewiele z siebie daje. "Jesteś Szalona" było można słuchać dziesiątki razy, a "Run" ma się już dosyć po dwóch. Cee-Lo ma świetne warunki wokalne, z tym że jak ja setny raz słyszę identycznie brzmiące pokrzykiwanie to mam tego dosyć. Ile można jechać na jednym patencie?
Na koniec klipu Justin stwierdza, że "that was crazy fresh". A prawda jest zupełnie inna...
Zobacz także:
http://youtube.com/watch?v=2GA3a15xF0chttp://www.myspace.com/gnarlsbarkley