PLAYLIST

DKA
"Wybacz"

0.0

Nie wierzę, że nie zastanawialiście się nigdy, co by było, gdyby któryś z braci Mroczków porzucił życie gwiazdy Pudelka dla kariery hip-hopolowca obok Donia, Nowatora i innych tuzów gatunku. Dłużej nie musicie już tego sobie wizualizować samodzielnie, bowiem spece z My Music, jak mniemam sublabela UMC, stworzyli produkt idealny dla Waszych dziewczyn, żon, mam i babć. Zaryzykuję tezę, że w Polsce produkt ten, będący hybrydą absolutnie pozbawionego charyzmy dobrego chłopaka z sąsiedztwa (którego uosobieniem są w naszej rodzimej pseudopopkulturze wspomniani bliźniacy) i kolesia, którego flow to czyste 0.0, musi się sprzedać. Panie i panowie, oto DKA.

Zaraz, zaraz, "jaki Mroczek, jaki znowu Mroczek"? Przecież Daniel Kaczmarczyk aka DKA ("Polski hip-hop z USA" – skumajcie idiotyzm tego hasła reklamowego) to znany zią, żadna nowa twarz na scenie. Jego debiutancki album, jakże oryginalnie zatytułowany Debiut, ukazał się 3 lata temu, a teksty, w których "dominują intymne refleksje na temat Boga, przemijania i niespełnionej miłości" już wtedy kruszyły serduszka co wrażliwszych dresików z polskich blokowisk, raz po raz skłaniając ich zapewne do uronienia łzy na boku, kiedy blond niunia nie widzi. Z szybkiego researchu wynika, że nasz bohater wylansował wówczas nawet spory przebój "Marzenia". Nie znacie? Ja też nie, ale pewnie nic straconego. Potem była jeszcze druga płyta, ale przypuszczam, że interesuje Was to równie mocno, co mnie, a więc wcale. Powoli dochodzimy bowiem do sedna sprawy, mianowicie do kawałka "Wybacz", którym DKA wpisuje się w silną w Polsce tradycję "zero melodii, zero talentu, zero treści" tak twórczo rozwijaną przed nim przez gwiazdy z mojego liceum, czyli chłopaków z Verby czy też innych Liberów.

Niedawno oczekiwanie na żenujący debiutancki mecz o punkty Leo umilałem sobie surfowaniem pomiędzy stacjami muzycznymi, kiedy to mój wzrok przyciągnął młody szansonista proszący o przebaczenie za to, że jego "Wyobraźnia / Wybiega daleko w krainę błazna". "Wow, dobre" pomyślałem, nie spodziewając się, że najlepsze miało dopiero nadejść. Słuchałem więc dalej, dojrzewając do myśli, żeby może jednak sprawdzić, czy Gmoch jest dziś w studio, kiedy nagle ni z tego, ni z owego, bez żadnego ostrzeżenia pojawił się jeden z najbardziej płaczliwych zaśpiewów w dziejach polskiej muzyki. Nie no, poważnie – obczajcie jak DKA zawodzi: "Wybacz, wybacz proszęęęęęęęę". Grafi codziennie rano modli się , żeby mieć wokal, którym w równie doskonały sposób mógłby wyrazić cały swój weltschmerz. Obstawiałem niedawno, że nic mnie już w polskiej muzyce nie zaskoczy, ale ten refren to zdecydowanie nowa jakość w kategorii "what the fuck just happened"? Więcej, gdyby nie on, w ogóle by tego playlistu nie było, bo zwrotki raczej sztampowe i idealnie wpisujące się w dotychczasowe dokonania innych przedstawicieli nurtu.

PS. Aha, gdybyście podobnie jak ja i moi znajomi zastanawiali się, co mamrocze DKA na wysokości 00:57 (nie, to nie są żadne "skruszwy", wbrew temu, co znaleźć można w dziale "teksty" jednej ze stron fanów DKA), to wiecie gdzie mnie szukać (na Bułgarskiej? – przyp. mz) , ja zabawy psuć na razie nie będę, ale polecam się zaopatrzyć przy próbach zidentyfikowania tego wyrazu w słownik ortograficzny. Wiecie, Daniel jest w końcu ze stanu Iowa w USA, więc tajniki odmiany niektórych, co trudniejszych, polskich słów wciąż są dla niego wiedzą tajemną. Elo, elo.

Tomasz Waśko    
6 września 2006
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)