PLAYLIST

d'Eon feat. Marie Jane
"Kiss Me"

6.0

Podejrzenia się sprawdziły – na świecie istnieje więcej fanów Cassie niż my. Na wstępie powiedzmy sobie jasno – uwielbiam oryginał i ten cover nawet nie zbliża się do jego magii. Choć d'Eon wkłada wiele pracy w to, żeby "Kiss Me" stało się schizofrenicznym dziwactwem, otacza wokalistkę nieco industrialnie brzmiącymi werblami i topi ją w echach i ostrych jak skalpel synthach, to moim zdaniem już oryginał był wystarczająco dziwny. Radzę wrócić do Cassie, jeśli nie pamiętacie największych zalet tej płyty – to chyba najbardziej wycofany, minimalistyczny, oszczędny wokalnie, wyciszony w miksach album r&b, z jakim się spotkałem. Cassie ma ciepły, delikatny głos, ale beaty Lesliego kroczą po cienkiej linii między bujającym, ciepłym, soulowym erotyzmem, a chłodnym, perfekcyjnym, "nowofalowym" wykalkulowaniem. Oryginał "Kiss Me" brzmi jak rejestr nieco chorego, izolowanego związku. Może dlatego nie robi na mnie takiego wrażenia to, co z tym utworem zrobił d'Eon – dziwność jego wersji w porównaniu jest dość oczywista. Kiedy oryginał raczej operuje ciszą, izolacją, to cover raczej odwrotnie, a na dodatek brzmi raczej jak nagrany w wielkiej pustej fabryce IT albo jak echa ludzkich emocji w komputerowym matriksie. Perfekcyjna pustka kompresji. Wersja udana i bardzo na czasie, ale ja stawiam na Cassie i Lesliego, bo to ich piosenki dokumentują najdziwniejsze rzeczy na świecie, czyli to co może się wydarzać między dwójką ludzi, a nie jakieś kolejne bajki o cyfrowych głuchych strachach.

Kamil Babacz    
27 sierpnia 2011
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)