PLAYLIST
Cyann & Benn
"Siren Song"
Oto następny francuski wynalazek dostępny tylko nad Sekwaną. Mam szczęście korzystać z uprzejmości mieszkańca tych rejonów: w przeciwnym wypadku sięgnięcie po podobne smakołyki byłoby znacznie utrudnione. Gorzej, że zeszłoroczny debiut kwartetu Cyann & Ben, zatytułowany Spring, stał się out of print już po kilku miesiącach od premiery. Rozbieżność nakładu i (wynikającego z entuzjastycznych recenzji niezależnej krytyki) nagłego zapotrzebowania doprowadziła do katastrofy organizacyjnej: nawet wtyki w odległej krainie musiały bezradnie rozłożyć ręce. Ale gdy już Gooom (ten od M83, btw) wznowił Spring ostatnimi tygodniami, natychmiast posiadłem tekturowy egzemplarz, delektując się zawartością. A bo w środku gęste atmosferyczne pejzaże i nawarstwione, kołaczące się halucynogenne motywy w rozmazanym brzmieniu. Oraz piękne, choć niejednokroć chore i autentycznie nawiedzone melodie. Wspomina się space-rock lat 90-tych spod znaku Flying Saucer Attack, lecz ten avant-folk sporo ma wspólnego choćby ze wczesno-środkowymi Floydami w swojej rozdrobnionej, psychodelicznej progresji.
"Siren Song", ponad sześciominutowa epopeja dźwiękiem, wyłania się ze stojących, chłodnych wwiewów ambientowego interludium. Zainaugurowana pasywnym arpeggio akustycznej gitary i snującym opowieść głosem Bena (typowe tu, obok żeńskiego wokalu Cyann, składniki większości kompozycji), sączy się powoli, konstruując rodzaj klaustrofobicznej łuny wraz z dochodzeniem poszczególnych barw instrumentów. Sypka perkusja i synematyczne plamy keyboardów, choć markowo przestrzenne, operują standardową opcją nastrojowego post-rocka. Lecz wówczas, na wysokości trzeciej minuty, sprawy zaczynają się komplikować. Zaskakujące zmiany dróg harmonicznego gąszczu obfitują w tak śliczne i zarazem chore momenty, jak ekspercko wyedytowane, łagodne kulminacje między 5:10 a 5:21 (które to kulminacje należą do cudowniejszych fragmentów muzyki jakie słyszałem niedawno). Spring wciąga nocą, gdy "nie ma życia", pozwalając za każdym razem wniknąć głębiej, oferując bogate złoża dyskretnej dramaturgii.