PLAYLIST
Boogie

Boogie
"Oh My"

7.5

"Ale to naprawdę jest benger, a nie byle co" – głównie ta światła myśl przychodziła mi do głowy, gdy próbowałem zacząć pisanie tego tekstu. Bo w gruncie rzeczy to właśnie w tym stwierdzeniu kryje się tajemnica rzeczonego kawałka. Z tym że Boogie jest (póki co) postacią raczej anonimową w rapgrze, choć już zeszłoroczny mixtejp Thirst 48 zwiastował, że koleś może być warty obserwowania. Jednak dopiero z "Oh My" Westcoast zyskał kolejnego poważnego gracza.

W zasadzie wszystko jest tu na miejscu – bicik autorstwa Jahlila Beatsa (tak, to ten agent od "Hot Nigga") konkretnie kosi i wykorzystując sampel Jarre’a (!), pozwala gospodarzowi swobodnie ciskać słuchaczowi prosto w twarz linijki, które chwytają od samego początku. A robi to z niezwykłą gracją, swobodnie operując głosem i rzucając na pożarcie refren może nie aż tak zaraźliwy, jak jakieś "Love Sosa", ale za to niemal zupełnie pozbawiony pierwiastka retarded, przy jednoczesnym zachowaniu funkcji memicznej (jakkolwiek głupio by to nie brzmiało). Wyliczanie ulubionych fragmentów tekstu sobie odpuszczę, ale dla mnie bezsprzecznie najlepszym momentem w tym utworze jest głęboko emocjonalna zmiana głosu gdzieś tak na wysokości pierwszej minuty. To jest właśnie ten moment, kiedy ogarniasz, że numer, którego słuchasz nie jest spoko, ale SPOKO. Do tego dochodzi rasowy teledysk utrzymany w stylistyce ja i moje ziomki, emanujący tą samą energią, co muzyka. W każdym razie już teraz Boogie jest kompletnym i wyrazistym raperem gotowym do zaistnienia na scenie, a "Oh My" jest tego doskonałym dowodem. Przesłuchanym już przeze mnie jakieś kilkadziesiąt razy.

Antoni Barszczak    
20 maja 2015
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)