PLAYLIST

Bedoes & Kubi Producent
"NFZ"

7.5

Najszybsze kserobojstwo i szybki disclaimer: myślałem nad tym, żeby zrobić plejkę tylko ze zdjęć dziewczyn Bedoesa, które dobrze pokazują, jak rozumiem "NFZ". Ale zaraz zrobiłaby się pewnie jakaś "aferka", że na Porcys nie chce się nam pisać i w ogóle, dlatego stworzyłem dwie recenzje w jednej, żebym i ja był zadowolony i ja.

RECENZJA 1:

Pojawiającą się tu i ówdzie krytykę wyglądu Bedoesa sprawnie zsyntetyzował profesor Piotr Szmit w swoim eseju "Natychmiastowe uśmiercenie. Eros i Tanatos w dobie ****kracji", gdzie w stylowy sposób odpowiedział na zarzuty doktora Jacka Meyera. Można gdybać, czy za słowami Szmita nie kryje się szowinizm, jednak nie da się zaprzeczyć, że argumentami posługuje się doskonale i niczym wytrawny polityk – sam to powiedział! – poświęca środki na rzecz celu, tak jak rozliczał się z nim Arek Deliś. Chyba należy czasami wstrzymać się z obrażaniem nastoletniego Borysa, bo może kiedyś założy nasz ulubiony serwis muzyczny.

A dzieje się, misiaczki, dzieje się w Bydgoszczy. Po satysfakcjonującym, liluzivertowym "Gang, Gang, Gang", a także mocno wrzynającym się w mózg "Białym I Młodym" ("nie kręci mnie twoja gadka, lecz twój instagram" – dzięki za obserwowanie, A&K, o to chodzi, Otschodzi nadal na ripicie!), dostajemy "NFZ" – tour de force Borysa, przy którym już wyjątkowo trudno orzec, czy to autotune, czy może jednak autotematyzm, ale na pewno trochę autodestrukcja. Brawurowo, jakby 2115 rok czekał za rogiem, zanurzamy się w świat, w którym retard-rap króluje niczym Sebastian Enrique Alvarez w Warszawie. Znakomity retard-rap, czyli nie randomowe mamrotanki, a samoświadoma apoteoza szaleństwa i promiskuityzmu w graniach rozsądku, gdy co trzecia to Nastazja Filipowna? Zawsze, idioto. Szaleństwo nawet za cenę głupoty, niemniej w tym szaleństwie tkwi nie tylko metedron, ale i metoda. Skrrrt-skrrrt quite fits him, he's not a ordinary boy.

Pokażcie mi młokosa, który tak dobrze radzi sobie na Kubi-stycznych podkładach. Typa, którego adliby brzmią tak naturalnie, którego pewność siebie i młodzieńcza niefrasobliwość zawstydza większość sceny; trzeba z napaść z nim na bank, śmiać się, tańczyć albo ukraść PSP. Można wymieniać zaoceaniczne inspiracje, ale po co, skoro "NFZ" brzmi świeżo, wiem, wiem, wiem, na czasie, gę-gę-gę, zostawię ci na szyi siedem malinek i pół. Intuicyjnie artykułuje lęki i leki pokolenia ("jedyny beef, którego się boję, to ten z moim dilerem"), dokłada nokturnowym refrenem, przełyka ślinę, by zdusić rozpacz i histeryczny śmiech jak w przedłużającym się kwasowym doświadczeniu. Bez beefu, błagam. W sumie zdumiewające, że przy tej całej niedojrzałości klei wersy, w których nawet nieintencjonalne dwuznaczności trzymają poziom ("ona daje mi coś więcej, coś, dzięki czemu lepiej śpię"). Uznanie należy się również urodzonemu w 2000 roku Kubiemu, którego nie nazwę najbardziej obiecującym przedstawicielem młodego pokolenia tylko ze względu na szacunek dla Pawła Brożka i Gośki Szumowskiej. Podziwiajcie go, ponieważ uczynił słuchalnym track Żabsona. Mija czas i aby śmierć miała znaczenie, 17 lutego włączę Bediego i poczuję dobrze przez chwilę, i tych typów to boli. Lepiej Późno niż wcale. No Fajnie, Ziomek. Be do es – kiedyś dla Beki, teraz jak najbardziej Serio. To nie dropsy, Borys wchodzi do Porcys, Porcys daje propsy, Borys #ŁOOO.

RECENZJA 2:

Bez żartów, niosę prawdę, a nie tanie sztuczki: "dobre suczki to mam w łóżku, a nie na ekranie / skille w małym paluszku, a w chuju krytyków zdanie".

Paweł Wycisło    
31 stycznia 2017
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)