Spotify gra nieczysto
29 sierpnia 2016Jak tylko doczekałam się premiery Blonde, zgodnie ze starym zwyczajem odpaliłam Spotify, żeby odsłuchać nową płytkę, a tam wielkie rozczarowanie – powitał mnie komunikat "Frank Ocean’s new music is not available [...]". Jaka może być tego przyczyna? Pewności nie ma, ale może to za sprawą najróżniejszych wojen prowadzonych przez serwisy streamingowe.
Ostatnio Spotify postanowił odgrywać się na artystach, którzy współpracują z Apple albo z Tidalem na zasadzie wyłączności. Piosenki, które miały swoją premierę na Apple Music, miałyby nie znajdować się na szczycie wyników wyszukiwań, ani też nie pojawiać się w playlistach z polecaną muzyką. Ale to jednak nie jedyna rzecz, którą Spotify ma na sumieniu: cierpieć też mogą wykonawcy, którzy swoje albumy promują w programie Zane Lowe Beats One.
Sam Spotify już kiedyś próbował pracy na wyłączność, było tak chociażby z The 1975, jednak pomysł okazał się klapą. Każdy broni swojego interesu, jak może, wiadomo, ale ktoś tu powoli zapomina o odbiorcach serwisów, którzy powoli mają już dosyć rozdrabniania się na kilka streamingów: część playlisty trzeba tworzyć na Tidalu, część na Apple Music, a resztę na nieszczęsnym Spotify.