Polscy krytycy muzyczni nie chcą grać według nowych reguł

27 listopada 2016

Targi, targi, fajowa jazda... Byliście kiedyś np. na wydarzeniach w stylu Muzyka i Biznes? Makakofonia i koledzy ze swoimi projekcjami na temat rynku, zmian, czy czeka nas śmierć płyty CD? Czy disco polo wraca? Czy Polska zmienia swoją pozycję jeśli chodzi o koncertową mapę Europy? Same ciekawe zagadnienia, ekspercka wiedza ludzi, którzy od 40 lat siedzą w radiu i ze świeżych zajawek zostaje im Organek i Pablopavo, do tego "twardy" język – jak ktoś reprezentuje biznes, to nic go nie przekona do argumentów pięknoduchów od krytyki w stylu schyłkowego XX wieku, tak też, na zasadzie banalnych przeciwieństw, dobierani są paneliści o odpowiednio zakutym łbie, nic tylko polecić.

Takim wyjątkowym wydarzeniem są również Europejskie (!) Targi Muzyczne, trochę odpowiednik wystąpienia Krzysztofa Koehlera w Londynie, rozmowa "ze ślepym o kolorach" – każdy "wyciek" z tego o czym rozmawiają fachmani od muzyki przypomina relację z tajnego kongresu KOD-u o ich wyobrażeniach o "zwykłych ludziach". Jak informuje Vadim Makarenko, w ramach jednego z paneli wystąpił Bartek Chaciński. Za redaktorem Makarenką przytoczymy:

"Muzyka pop ma ogromne audytorium i jest najlepiej weryfikowana przez statystykę. Tu praktycznie nie ma obszaru dla krytyka".

Dobra, trochę śmieszne, strasznie głupie, szkoda szczempić ryja, pop weryfikuje statystyka, nie mówmy o tym. Ale gdy redaktor Chaciński wkracza do komentowania rynku streamingu i mówi, że krytycy prawie nie prowadzą publicznych playlist, to czy korzysta z tego samego zbioru statystyk, które weryfikują pop?

"Nie możemy grać wg cudzych reguł, krytyk nie może stać się odpowiednikiem sklepu muzycznego" – mówi o tworzeniu playlist przez krytyków Chaciński.

Poszedłbym dalej: czy w ogóle tworzenie jakichkolwiek list nie jest przypadkiem działaniem na rzecz triumfu korporacji? Czy aktywując konto w Play z promocyjnym dostępem do Tidala nie stajemy się częścią ogólnoświatowego, iluminackiego spisku? Czy krytyk w ogóle powinien korzystać ze streamingu, czy jak Bartek Chaciński zastanawiać się, kogo będzie stać na nowy box Pink Floyd za dwa koła? ("czy wreszcie "koła", czyli pieniądze – słowo, które może zastąpić popularne określenie z poprzedniej płyty: "sześć zer" – jak wyjaśniał Przemysław Gulda). Ot, wiadomo – publiczne playlisty krytyków w 2016 to jest zgroza, kanał, upadek krytyki, robienie z siebie sklepu – jeśli nie reklamowej szmaty! – w przeciwieństwie do pompowania dystrybuowanej przez Agorę płyty Mesa do rozmiarów ważnego wydarzenia i występowania na organizowanych przez Agorę targach z tego typu ciężkimi farmazonami. Im więcej doniesień z ETM, tym weselej – czekamy.

Łukasz Łachecki    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)