INNE - LISTY
Komuś się nie spodobał nasz serwis. Surprise surprise.
Od: J.LosiakTemat:
Data: 1 czerwca 2005
Do serwisu Porcys trafiłem przypadkiem, ale ponieważ czasem odwiedzam różne
amatorskie i profesjonalne serwisy muzyczne w internecie, postanowiłem się
rozejrzeć. Sam pomysł stworzenia polskojęzycznej strony poświęconej rockowi
alternatywnemu jest na pewno inicjatywą godną pochwały, bo póki co żadna
inna nie istnieje. Ale muszę powiedzieć, że wykonanie jest żałosne.
Jesteście najwyraźniej wielkimi fanami Pitchforkmedia.com, ale bezmyślne
wzorowanie się na nich nie jest chyba najlepszym pomysłem. Macie podobny
układ serwisu, ten sam system ocen, piszecie w podobny sposób i nawet
cytujecie ich autorów, choć bez zaznaczenia źródła. Ale podczas gdy oni
posługują się ładną angielszczyzną, wy stosujecie jakąś dziwną mieszankę
kolokwialnej, często kiepskiej, polszczyzny, angielskich wtrętów i
nieudolnie tworzonych neologizmów. Co to jest "interwencja kolosalnego
przesteru"? To jakiś bełkot. Jeśli w języku polskim nie ma odpowiedników dla
takich terminów jak "hook" czy "follow-up", to trzeba znaleźć jakiś zwrot
opisowy, a nie używać słów angielskich. Esencjonalnie w polszczyźnie ma inne
znaczenie niż "essentially", pomijając fakt, że brzmi okropnie. A to tylko
kilka przykładów, jakie rzuciły mi się w oczy. Poza tym czemu ma służyć
ciągłe wstawianie w polski tekst angielskich wyrażeń, poza popisywaniem się
znajomością tego języka? Jeżeli serwis jest dla polskich czytelników, to
należy liczyć się z tym, że część z nich może tego języka nie znać, a nawet
tych, którzy go znają, może to razić. Jeśli chodzi o same recenzje to bardzo
często (choć nie zawsze, dla przykładu recenzja Title TK jest bardzo dobra,
bo konkretna) zamiast pisać o płycie autorzy wolą snuć pseudo-intelektualne
rozważania i mieszać z błotem wszystkich, których twórczość lub opinia im
się nie podoba, tak jakby byli w tym kraju jedynymi osobami, które mają
pojęcie o muzyce. Co wam żadnego prawo ich obrażać? Czy wasze własne
osiągnięcie są tak wspaniałe? Co to znaczy, że Polska to "cierpiący na
niezrozumienie geniuszu Wilsona, smutny jak gówno kraj"? Daję głowę, że jest
mnóstwo genialnych pisarzy lub reżyserów lub muzyków, o których nie macie
pojęcia. I co, czy dlatego jesteście żałośni i smutni jak gówno? Poza tym
każdy ma inny gust, a "de gustibus non est disputandum". To są słowa
fanatyka, przykład mentalności kibiców piłkarskich przeniesionej na muzykę.
Jeżeli chcecie, żeby ludzie was czytali, to czas się ucywilizować, bo w
przeciwnym razie ci, którzy umieją po angielsku, pójdą sobie do wspomnianego
Pitchforka, Pop Matters lub wielu podobnych serwisów, a ci którzy nie
umieją, mogą w ogóle zniechęcić się do muzyki, tak jak mnie, kiedy byłem
mały, szkolnie łobuzi słuchający Nirvany na długi odstraszyli od tego
zespołu. Pozdrawiam.
Jacek
Borys Dejnarowicz odpowiada:
Jacku,
1. Nazywanie Porcys polskojęzyczną stroną poświęconą rockowi alternatywnemu
to rozminięcie się z merytoryczną zawartością i celami naszego serwisu.
2. Piszemy w sposób, który wydaje nam się interesujący. Jeśli ktoś uważa
nasz styl writerski za żałosny, powinien czytać inne źródła wiedzy o muzyce,
polskie, czy obcojęzyczne.
3. "Interwencja kolosalnego przesteru" to... interwencja kolosalnego
przesteru.
4. Terminy w rodzaju "hook" czy "follow-up" to normalne terminy i w naszym języku opisowym zadomowiły się one zupełnie tak, jak "weekend" w powszechnym użyciu języka polskiego. Mamy świadomość częstych nadużyć semantycznych, ale gramy w ten sposób z konwencją i nas to bawi.
5. Wielokrotnie powtarzałem już, że to inkrustowanie tkanki językowej anglizmami bierze się u mnie (nas) ze znudzenia tradycyjnymi narzędziami opisowymi. Check historyjka Raczkowskiego o egzaminie na Wydziale Dziennikarstwa ("amatorzy białego szaleństwa"). Nie mam nic do dodania w tej kwestii.
6. Czy jest wielu genialnych muzyków o których nie mamy *pojęcia*, to polemizowałbym. Reżyserów z pewnością.
7. Czy chcemy żeby ludzie nas czytali? Sam muszę sie zastanowić głęboko nad odpowiedzią. Myślę, że przedkładamy "jakość" czytelników nad "ilość", gdzie "jakość" nie jest absolutnie określeniem wartościującym, li tylko przybliżeniem grupy oczekującej od Porcys właśnie tego, czym Porcys jest.
8. Na koniec, obawiam się że śmiesznie mentorski ton twojego listu wynika ze słabej znajomości zasobów naszej strony. Jest tu trochę to przeczytania; niektóre teksty będą ci się podobać, inne znienawidzisz, ale wybór jest z pewnością na tyle szeroki, że kiedy następnym razem do nas napiszesz, nie wskażesz recki Breeders jako tej najlepszej.
Pozdr
Borys D