SPECJALNE - Wywiad

Wywiad z Ramoną Rey i Igorem Czerniawskim

29 grudnia 2011



Wywiad z Ramoną Rey i Igorem Czerniawskim
autor: Karolina Miszczak

W ferworze urodzinowych update'ów na Porcysie łatwo było przeoczyć zagraniczne poczynania tej pary. Wyjazd do Moskwy, losowanie Euro, zdjęcia z tygrysem, Puszkinem i ambasadorem, wykład na uniwersytecie, koncert dla polonistów - Ramona i Igor nie próżnowali. Po powrocie wokalistka zdążyła jeszcze dać mały gig w mlecznym barze i nakręcić promocję nieodżałowanemu Stykowi. Jeśli jednak zabrakło Wam w tym napiętym grafiku chwili na poetyckie manifesty – voilà!

* * *

Na wstępie gratulacje z okazji wydania nowego, świetnego albumu. Jesteście w tej chwili w Moskwie – opowiedzcie na początek, co tam robicie i jakie plany, związane z promocją płyty, rysują się na najbliższą przyszłość.

Ramona i Igor: Dziękujemy, rzeczywiście jesteśmy w Moskwie, mamy tu do zagrania kilka koncertów, nagrywamy również występ dla TV. Zwiedzamy też galerie obrazów, chodzimy na koncerty. Lubimy tu być.

Przypuszczam, że problem z medialną recepcją poprzedniego albumu spowodowany był dualizmem Waszej twórczości – z jednej strony jest to awangardowe poszukiwanie dźwięku idealnego czy muzyki przyszłości – z drugiej zaś jest w niej komercyjny potencjał. Interesuje mnie ten drugi element: to ambicjonalne mierzenie się z formatem radiowego singla, inspiracja mainstreamem, a może zamierzacie realnie zrewolucjonizować muzykę pop?

R i I: Myśmy ją już dawno zrewolucjonizowali i czekamy spokojnie aż reszta to zauważy! To, co gramy, jest tak bardzo proste, że jak już się zrozumie jak bardzo, będzie głupio, że tego wcześniej się nie rozumiało. Trochę tak jak historia z jabłkiem co Newtonowi na głowę spadło. Prawdę mówiąc to nam sprawia ogromny kłopot zrozumienie pojęć format radiowego singla, mainstream, komercyjny potencjał. Nie ma takich pojęć w naszym świecie. Jest za to natchnienie, uniesienie twórcze, autoportret Ramony który wisi na ścianie tuż nad instrumentami inspirując do wydobywania coraz cudowniejszych dźwięków z ukochanego Jupitera. Jest też szaleństwo, gdy wspomniane dźwięki zaczynają się łączyć w sposób niewiarygodny nawet dla nas ze słowami –

są tam wszystkie moje, moje imiona
moje realne
moje linie papilarne
moje, moje
moje wszystkie imiona
realne, nierealne
moje linie papilarne
moje, moje


na przykład…
albo -

nie opuszczaj mnie
nie omijaj w swoich myślach
nie zapominaj
wyglądam już inaczej niż ja
nie jestem podobna do swojego odbicia
zmieniłam ulicę
godzina ustawia mi się inaczej
nie ma numerów na drzwiach
nie musisz uprzedzać swojego przyjścia
ja i tak nie umiem tu spać


I już sami nie wiemy czy najpierw były słowa czy dźwięki, przecież są tak bardzo podobne do siebie. Dźwięki przeplatają się ze słowami tworząc nowe wymiary rzeczywistości, których nie jesteśmy w stanie kontrolować i nawet nie chcemy. Jesteśmy w samym środeczku tego wszystkiego co się dzieje wokół nas i w nas, a chwilę potem słuchamy piosenki, która nie wiedzieć w jaki sposób się nagrała…
Mniej więcej tak to u nas wygląda. Proste, nie? Im wcześniej nasze otoczenie bliskie i dalekie zrozumie, że muzykę dziś należy tworzyć na nowo oraz to że my jako jedni z bardzo nielicznych właśnie to robimy, tym lepiej dla muzyki i dla wspomnianego otoczenia też. A zjadanie po raz kolejny jazzowo-bluesowo-rock’n’rollowo-r’n’b-soulowo-hip-hopowo-techno-i-innego ogona jest po prostu nnnnuuuuuudne.

W wywiadach podkreślacie ważkość instynktu i spontaniczności podczas tworzenia. Jednak w dzisiejszych czasach trudno o całkowite wyabstrahowanie z kontekstu: można wskazywać na inspiracje krautrockiem, niemieckim minimal techno, elektro. Czy te etykietki, jakimi próbowano Was opatrzyć, mają jakiekolwiek znaczenie? Czy są artyści, których podziwiacie do tego stopnia, że świadomie się nimi inspirujecie?

R i I: Oczywista jest dla nas inspiracja: Ramona – Igor, Igor – Ramona oraz sprzężenie zwrotne, które wynika z tej również prostej formułki. To właśnie sprzężenie zwrotne jest zalążkiem niesamowitego źródła energii z którego możemy czerpać praktycznie bez końca.
To było trochę analizy o którą prosiłaś. Ale tak jak sama już wspomniałaś o takich rzeczach na co dzień nie myślimy. Intuicja, a nawet instynkt, spontaniczność pozbawiona jakichkolwiek hamulców – to są prawdziwe pokłady energii do tworzenia. Oczywiście świadomie i podświadomie wykorzystujemy naszą wiedzę i umiejętności, które zdobyliśmy wcześniej, ale to już nie jest tak bardzo istotny element całej układanki. Czasem nawet to przeszkadza w odnalezieniu właściwej drogi do upragnionej gwiazdy, a wtedy bez obawy wywalamy niepotrzebny balast i lecimy dalej. Z przyklejaniem do nas etykietki wszystko również wygląda do bólu prosto. Oto ona: Ramona Rey. To, co tworzymy, posiada tak wiele cech indywidualnych i tak ciężko poddaje się porównaniom, że chyba nawet szkoda wysiłku by koniecznie nagiąć naszą muzykę i podpiąć pod jakiś nurt. Chyba, że jest to konieczne. Może się wymyśli nowy?

Widać, jak ważne jest dla Was wspólne tworzenie, wymiana inspiracji. Zdarzają się między Wami konflikty?

Nie zdarzają się.

Ramona Rey to w zasadzie osobny projekt światopoglądowy, nie tylko muzyczny, dlatego może są inne obszary, które Was inspirują, które uważacie za ważne podczas własnych poszukiwań - z zakresu sztuki, kultury, a może polityki lub spraw społecznych?

R i I: Ramona Rey to dwie istoty, każda z nich ma swój indywidualny wszechświatopogląd. Nie narzucając sobie nawzajem własnych wizji potrafią współtworzyć, pobierając od siebie to, co im się wydaje być najbardziej potrzebne akurat w danej chwili. Czasem magazynują to na przyszłość. Te dwie istoty są bardzo ciekawe siebie nawzajem, ciekawe swoich reakcji na rozmaite zdarzenia, ciekawe swoich wizji przyszłości, przeszłości, nieuchwytnej chwili teraźniejszości. Razem budujemy ze strzępków swoich wizji wspólne obrazy, czasem przekładamy je na muzykę, słowa, płótno – składamy – rozrzucamy – znów składamy. Nieraz zostaje po tym piosenka, innym razem tylko wiersz, albo tylko muzyka, albo obraz, rysunek, filmik, zdjęcie. Absolutna większość wydarzeń z dziedziny polityki i spraw społecznych mocno inspiruje do… ucieczki, każda próba komentowania, a nawet sprzeciwu pogrąża artystę, wyniszcza, powoduje, że przestaje być artystą. A prawdziwe źródło inspiracji prawdziwego artysty znajduje się w samym środku jego jestestwa:

wewnątrz, w środku, najniżej
na samym dnie
na dole, w ciemnościach
błogościach
tak, że niemal nie wiadomo gdzie
wciąż na jawie, zwyczajnie
wciąż normalnie
tak przy wszystkich
noszę to w tłumie
i to w biały dzień


I to właśnie ono, to źródełko powoduje, że artysta jest w stanie zainspirować się fragmentem rękawa koszuli na płótnie malarza, wymianą spojrzeń w filmie reklamowym, szmerem opadającej sukienki, czym tylko zechce.

Jak oceniacie zmiany, jakie zaszły na polskiej scenie muzycznej od czasu wydania drugiej płyty? Śledzicie je na bieżąco? Mam tu na myśli zarówno odbiór dziennikarzy i słuchaczy, jak i nowych artystów – czy jest ktoś, kto zwrócił Waszą uwagę? Przykładowo, premiera Waszego krążka zbiegła się z innymi – Krzykiem Izy Lach i Hardbeat Mariny. Te trzy płyty nakreśliły w tym sezonie ciekawy pejzaż w rodzimym popie.

R i I: Żeby rozmawiać o wspomnianych płytach należałoby je porządnie przesłuchać, bo jest w dobrym guście dyskutować o muzyce, z którą się zapoznało. Jak tylko przesłuchamy te płyty możemy powrócić do rozmowy o nich. Pewne jest natomiast jedno: tak jak jest obecnie w muzyce nie tylko polskiej i ogólnie w sztuce być już nie może - rewolucja jest nieunikniona i mamy nadzieję że przynajmniej na czas jakiś oczyści i odświeży i otworzy przestrzeń dla nowego i dobrego, a chłam zmiecie tam gdzie jego miejsce. Bo już naprawdę ciężko się oddycha w tym nie naszym świecie i coraz ciężej jest wyłuskać wartościowe dźwięki i obrazki.

Skoro już powiedzieliśmy sobie, że rewolucja na polskim rynku muzycznym jest nieunikniona, jak wyobrażacie sobie jej kształt? Co Was w obecnej sytuacji drażni, a jakiego kierunku rozwoju muzyki byście sobie życzyli?

Nie tylko na polskiej scenie muzycznej – wszędzie na świecie. Nic nas nie drażni, bo nie ma co drażnić. Muzykę dziś czas zacząć tworzyć na nowo. Szczególnie dotyczy to muzyki wokalno-instrumentalnej, a dokładnie części wokalnej w tejże. Przez ostatnie 10-15 lat muzyka instrumentalna przeżyła parę rewolucji, jeśli myślimy o śpiewaniu – wszystkie świeże roślinki hip-hopowo-r’n’b zostały skutecznie zadeptane i zapomniane. To co robimy dziś jest poważną zajawką na nowy kierunek rozwoju muzyki.

Czy myśleliście o tym, by podczas nagrywania nowych kompozycji zaprosić do współpracy innych muzyków, wokalistów, producentów?

Nie jest to nam szczególnie potrzebne, ale jeśliby wytworzyła się jakaś szczególna więź, to byłoby fajnie. Jesteśmy otwarci na innych artystów na całym świecie, wsłuchujemy się w nich i cenimy sobie kontakty z nimi. Niedługo ukaże się pierwszy album Sztyka, który powstał razem z Igorem. Wokalista Kacper Szelążek występuje z nami na wszystkich praktycznie koncertach i jest już członkiem naszej dysfunkcyjnej rodziny.

Nowa płyta jest oceniana jako kontynuacja drogi obranej na poprzednim krążku, jednak wydaje się bardziej ekspresyjno-eksperymentalna, niż melodyjno-klubowa. Sądząc po wywiadach, jakich do tej pory udzielaliście, odpowiada Wam taka awangardowa droga samodzielnej, nieco odrealnionej twórczości - stąd pewnie takie, a nie inne odzwierciedlenie w muzyce i wrażenie, jakie pozostaje w słuchaczu. Nie boicie się, że przy wciąż obecnych kontrowersjach wokół Ramony publiczność w końcu, nie rozumiejąc Waszej wizji, zwyczajnie zignoruje ją jako awangardowy wybryk?

I: Ignorancja jest wadą, nie zaletą, a ignorowanie takich zjawisk jak Ramona Rey nie przynosi nikomu chluby. Tak jak my gramy dziś za parę lat będzie próbowało grać wielu. To co tworzymy dziś nie jest wybrykiem tylko świetlistą drogą do przyszłości muzyki, a tak naprawdę są to zwyczajne proste piosenki i jeśli ktokolwiek ich nie rozumie powinien zastanowić się nad sobą, a nie nad nami.

Jeśli ze mną jest coś źle
To na pewno z tobą też
Może z tobą nawet gorzej
Może jakoś ci pomogę


Wydaje nam się że pomagamy jak tylko się da, ale pomóc możemy tylko tym co chcą a jak nie chcą, pozostaje im zadowalać się tym co mają.
Artysta nie może tworzyć pod dyktando, od kogokolwiek by ono nie pochodziło, a kierowanie się gustem większości jest ostatnią rzeczą na którą artysta może przystać. Obawiać się możemy tylko jednego: że nie starczy nam czasu, by pozamieniać na dźwięki, słowa, obrazy to wszystko o czym marzymy, co ciemność w światło zamienia, a nienawiść w miłość obraca.
Muzyka na najnowszym albumie nie jest eksperymentalna, eksperyment to rzecz naukowa, my działamy instynktownie, spontanicznie, impulsywnie przeważnie nie zastanawiając się nad tym jaki będzie wynik.

Ramona – Twoje teksty nie przestają być przedmiotem sporu. Wiem, że byłaś już wielokrotnie pytana o to, jak powstają. Zapytam jednak jeszcze, czy potrafiłabyś – mimo całej spontaniczności – określić, jakie wątki najbardziej Cię interesują? Nie są to chyba jedynie eksperymenty z frazowaniem, aliteracje etc. Lubisz gry słowne, chcesz, by teksty były w pełni autonomiczne, czy w jakiś sposób odnoszą się do otaczającej Cię rzeczywistości? I jak znosisz głosy krytyczne, dotyczące słów piosenek?

R: Moje teksty powstają tak jak każdy wiersz. Los tak chciał, ze akurat chcę je śpiewać. Piszę je długo, bo z każdym wersem muszę się oswoić i otworzyć przed następnym. Nie ma określonych tematów, które chcę poruszać i takich które pomijam. Staram się wyrażać najprościej jak umiem. W nic nie gram ani nie bawię się słowem. Poezja, malarstwo, film, muzyka…. – wszystko jest dla mnie tym samym i powoduje taki sam stan przy ich tworzeniu. A krytyka? Nie dociera do mnie. Nie przebija się przez mój wewnętrzny hałas.

I: Tu chciałbym się posłużyć pewnym porównaniem:

I straciwszy skromność, ogłupiony szałem,
Jakby cudzą żonę, brzózkę przytulałem.


Tak 100 lat temu napisał poeta Sergiusz Jesienin.

mogę być nieprawdą
po omacku krążyć
zadawać się z przypadkiem
z nim przypadkiem
z chwilą się zadawać
być i się samozadowalać


Tak 100 lat później mniej więcej o tym samym napisała poetka Ramona Rey. Kocham Jesienina, ale dużo bliższe mi jest to Ramony. Każdy jej tekst na dwóch ostatnich albumach jest dziełem sztuki. Teksty Ramony nie mają nic wspólnego z grą słów czy frazoeksperymentowaniem. To jest po prostu poezja. Poezja, pisana przez dziewczynę w 2011 roku. Trochę szkoda, że Literackiego Nobla dostanie za te wiersze dopiero w okolicach 2061 roku, a ja już dziś wiem że dostanie.

I może bardziej otwarte pytanie. Swoją postawą artystyczną i jej muzyczną reprezentacją dążycie do wykreowania alternatywnego, piękniejszego świata. Recenzenci próbują się mierzyć z jego obrazem w innym medium: języku; efekty bywają różne. Zatem może Wy chcielibyście powiedzieć coś o świecie, jaki Wam się – w kontekście muzyki – marzy?

R i I: Mamy wrażenie, że przekazujemy wizję tego świata w naszej muzyce – wystarczy tylko tam wejść. Mamy wrażenie, że każdego na to stać. Mamy wrażenie, że wielu-wielu-wielu już odnalazło tam drogę i co jakiś czas tam powraca. Mamy wrażenie, że nie narzucamy nikomu tego co ma w tym świecie zobaczyć, usłyszeć, poczuć – każdy usłyszy, zobaczy, poczuje wszystko co się w tym świecie znajduje takim jakim on sam pragnie. Bo w naszym świecie każdemu wolno zobaczyć pomarańczową kulkę patrząc na niebieski patyczek i usłyszeć miłosny szept w dźwięku lądującego helikoptera. Wolność postrzegania w naszym świecie jest następstwem wolności tworzenia. Poziom wolności, który udało się nam osiągnąć w naszym procesie twórczym sięga absolutu. Każdy może odnaleźć w naszej muzyce to, na co go stać w danej chwili. Jedynym hamulcem jest strach przed nowym dźwiękiem, słowem. Krytykowanie naszych dokonań jest jak narzekanie na słonce że świeci, czy na ogórek, że jest zielony. Ponarzekać można, ale i tak to niczego nie zmieni. Sami jesteśmy dla siebie najsurowszymi krytykami i pomijając nasze zapewnienia o kompletnej intuicyjności i spontaniczności wszystkie nasze dokonania nie są dziełem przypadku i mają bardzo poważną bazę teoretyczną.

Macie jasno sprecyzowane poglądy na twórczość i wygląda na to, że – w obecnym kształcie – jesteście zadowoleni z efektów swojej pracy i chcecie dalej podążać obraną ścieżką. Jest coś, czego można Wam na tej drodze życzyć?

R i I: Fajnie byłoby, gdybyśmy przestali być sami w swoich wysiłkach. By się ujawnili wokół artyści, którzy tak jak my tworzą oryginalne rzeczy a nie chcą być kolejnymi (prawie jak) U2, Led Zeppelin, czy Autechre. Fajnie, gdyby świat wspierał szczerość w twórczości, a nie skupiał się tylko na zyskach. Tego możesz nam życzyć. Choć prawdę mówiąc samotność specjalnie nam nie doskwiera.

BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)