SPECJALNE - Wywiad
Wywiad z Raekwonem
13 sierpnia 2010
Wywiad z Raekwonem
z dnia 7 sierpnia 2010
autor: Jan Błaszczak
Ubiegłoroczny album Raekwona to powrót do wielkiej formy (osiągalnej dla niewielu śmiertelników), stąd oczekiwania przed koncertem były, co najmniej, spore. W zasadzie pojechanie wyłącznie
tracklistą Only Built 4 Cuban Linx… Pt. 2 wystarczyłoby na czołówkę koncertów roku. Raekwon
postanowił jednak przygotować niespodziankę zarówno fanom, jak i sobie. Dla tych pierwszych było
nią usłyszenie większości hitów Wu-Tangu, dla niego samego – starcie z polską wódką. W efekcie,
rozczulająco pijaniutki, raper kochał wszystkich, głosił pokój na świecie a sam koncert miał w sobie
coś z pierwszych zjazdów Solidarności. Mimo wszystko zaaplikowana dawka nie osłabiła zabójczego
flow Raekwona (w końcu The Chef), które zmuszało do bujania się nawet najbardziej rockistowskich
typów na widowni. No dobra, bez ściemy, publika na minus, ale jakie to ma znaczenie, gdy na scenie
nawija Raekwon.
Po późnonocnym koncercie, zakończonym wspaniałym "Rainy Dayz" udałem się na backstage, gdzie
czekać miał na mnie sam Raekwon. Nie muszę dodawać, że nie czułem się do końca komfortowo,
wiedząc, że rozmówca trochę "niedomaga", godzina późna i w sumie to mogę zadać 3-4 pytania
i nara. Na szczęście okazało się, że organizm Raekwona zbudowany jest dwutorowo: nawet gdy
organizm nie domaga, umysł pozostaje przejrzysty jak u mistrza kung-fu. Legenda w każdym calu.
Szacunek.
W ubiegłym roku ukazała się druga część Only Built 4 Cuban Linx…. Fani hip-hopu musieli
czekać na nią aż czternaście lat. Skąd tak długa przerwa?
Na początku w ogóle nie miałem w planach wydawania sequelu – to nie było częścią planu.
Nagraliśmy Only Built 4 Cuban Linx…, która z miejsca stała się klasykiem, więc ludzie zaczęli
domagać się drugiej części. Wszędzie i nieustannie prosili: "Dajcie nam dwójkę!", "Chcemy dwójki!".
Na początku w ogóle nie chcieliśmy się za to zabierać, bo miałem w głowie pomysły na inne albumy,
chciałem zaprezentować ludziom inne style, koncepcje. Jednak Only Built 4 Cuban Linx… zostało odebrane jako arcydzieło, dosłownie wszędzie. W każdym kraju, stanie, mieście ciągle
pytali mnie o drugą część, więc w końcu musieliśmy ją zrobić. Minęło dużo czasu, ale trzeba było to
wszystko dokładnie przemyśleć. Nagrywanie sequeli nie jest prostą sprawą – jest masa artystów,
która próbowała tego dokonać i sobie nie poradziła. Presja była jednak na tyle duża, że podjąłem
decyzję i powiedziałem: "Po dziesięciu latach spróbuję. Nie będę się starał zrobić czegoś większego,
spróbuję nagrać płytę, która będzie przystawać do poprzednika." Dziś wiem, że się udało. Nagraliśmy
album, który ludzie pokochali, uznając go za dobry sequel. Jestem szczęśliwy – zrobiłem to, co do
mnie należało.
Only Built 4 Cuban Linx… Pt. 2 nie jest wyjątkiem pod względem liczby i poziomu gości.
Zawsze mnie zastanawiało jakie są kryteria oddzielające wasze solówki od albumów Wu-Tang Clanu.
Na dobrą sprawę na twojej ostatniej płycie są prawie wszyscy…
Musisz pamiętać, że każdy członek Wu-Tang Clanu ma swój styl. Co więcej, każdy z nich chce w
nim nagrywać swoje albumy. Gdy po raz pierwszy pojawiliśmy się w grze w 1993 roku, ustaliliśmy,
że będziemy również nagrywać płyty solowe. Gdy więc przychodzi do realizowania konkretnych
projektów, każdy z członków Wu-Tangu tworzy w sposób jaki najbardziej mu odpowiada. To
jest nasz styl. Chcemy pokazywać światu, że każdy z nas ma własne, indywidualne spojrzenie. Za
każdym razem, gdy słuchasz albumu Raekwona możesz postrzegać go jako album Wu-Tang Clanu, ponieważ pojawiają się na nim jego członkowie. Koniec końców chcemy po prostu robić wspólnie świetną muzykę, ale wydaje mi się, że jest w tym coś specjalnego, że czasem możesz zebrać kolektyw i nagrywać wspólnie a później nagrywać płyty solowe. W ten sposób mamy więcej do zaoferowania. Naszym celem jest wydawanie zarówno jako Wu-Tang Clan oraz solowo. Zawsze się przy tym wspieramy, ponieważ jesteśmy rodziną, niezależnie przez jaki etap byśmy aktualnie przechodzili. Możesz usłyszeć dużo dobrych featuringów, ale to ja mam zawsze paru gości z Klanu, bo jesteśmy dla siebie jak bracia.
Nagrywanie sequelu było pewnie dobrą okazją, żeby przypomnieć sobie okoliczności
powstawania pierwszej części… Dużo się zmieniło?
Nagrywanie Only Built 4 Cuban Linx… Pt. 2 było trudne, przede wszystkim z tego względu,
że od czasu pierwszej płyty wszyscy się rozjechali. Dlatego też ten proces trwał kilka lat – mniej
więcej trzy i pół roku, żeby zrobić to we właściwy sposób. Nie chciałem się spieszyć i robić tego byle
jak. Trudno było nad tym zapanować, bo wszyscy byli w ruchu: RZA jest tam, ktoś inny zupełnie
gdzie indziej. Musiałem usiąść i pomyśleć jak ja to, kurwa, zrobię. Z drugiej strony ta sytuacja miała
też swoje plusy. Przede wszystkim wielu producentów chciało jakoś wesprzeć ten album. Byli
podekscytowani, gdy dowiedzieli się, że zamierzam się wziąć za tę płytę. Rozdzwoniły się telefony od
wielu różnych beat-makerów i wtedy wpadło mi do głowy, że w zasadzie ludziom może się podobać
to, że na albumie Raekwona wystąpi Dr. Dre, Pete Rock, J Dilla – pokój jego duszy – wszyscy ci wielcy
producenci. Stwierdziłem, że to sprawi, że całość będzie bardziej interesująca. Na takich zasadach
przystąpiliśmy do pracy. Wszyscy producenci ciężko pracowali – nie daliby mi niczego, co do czego
nie mieliby pewności. Z drugiej strony to są same legendy – Erick Sermon, Marley Marl - ludzie,
którzy sprawili, że hip-hop jest dla nas tym czym jest. Oni wyznaczyli nam drogę. Chciałem, żeby
pojawili się na tym albumie, ponieważ jestem ich wielkim fanem i jeśli oni twierdzą, że mają coś, co
sprawi, że Only Built 4 Cuban Linx… Pt. 2 będzie klasykiem, to ja chcę to usłyszeć. Zresztą, jak
mógłbym wątpić w jakość ich produkcji? Trzeba mieć wiele szacunku dla ludzi, którzy dali mi kiedyś
tyle inspiracji. Oni wszyscy chcieli wziąć udział w tym projekcie, podczas gdy RZA miał wiele innych
spraw na głowie. Udało mu się wyprodukować swoją część, ale tym razem nie potrzebowałem go do
wszystkiego. Zrobił jeden beat i to było wszystko, czego chciałem.
W tym momencie czekamy już na następną płytę Shaolin vs. Wu-Tang. Kiedy można się jej
spodziewać?
Shaolin vs. Wu-Tang będzie kolejnym klasykiem w stylu Wu-Tang. Mamy już zrobione
96% materiału i chcemy to wydać już wkrótce. Jednak jeszcze wcześniej będziemy obchodzić
piętnastą rocznicę Only Built 4 Cuban Linx…. Z tego powodu przygotowujemy nową wersję
ubiegłorocznej płyty – z nowymi kawałkami, cutami, remixami. Świetna wersja kolekcjonerska
z nowym artworkiem. Dlatego Shaolin vs. Wu-Tang ukaże się pod koniec roku. Wciąż nie
podjęliśmy w tej sprawie decyzji, ponieważ najpierw chcemy oddać hołd tej klasycznej płycie. Nie
mogę podać więcej detali, ale na pewno pojawią się na niej goście z Wu-Tang Clanu – a produkcja?
Tak, zrobiliśmy to znowu! Jak usłyszysz to się zakochasz, będziesz chciał to zabrać do domu i
powiedzieć: "mamo, co za dobre gówno!". A ona tylko pokiwa głową.
W takim razie nie mogę się już doczekać.